Jeszcze kilka lat temu niewielki Jeep wyznaczał dolną granicę cenową w gamie amerykańskiej marki i kusił klientów surowym, wranglerowskim wizerunkiem. Dziś pierwsza generacja Renegade’a jest jednym z najdłużej produkowanych modeli segmentu, a jego architektura pamięta czasy, gdy o masowej elektryfikacji dopiero dyskutowano. Stellantis zapowiada jednak, że w drugiej połowie dekady doczekamy się zupełnie nowej odsłony – i będzie ona bardziej elastyczna technologicznie, niż początkowo zakładano.

Z myślą o europejskich normach emisji oraz rosnącym znaczeniu miejskich stref czystego transportu do oferty trafi wariant bateryjny. Koncern nie zamierza jednak zrywać więzów ze światem silników spalinowych: w planach znajdują się zarówno łagodna hybryda 48-V, jak i odmiana plug-in z dołączanym napędem 4×4. Strategia „wolności wyboru” ma pomóc utrzymać atrakcyjną cenę wejścia, a jednocześnie ograniczyć kary za emisję CO₂.

Dziesięć lat z tym samym modelem – co to znaczy dla marki

Renegade debiutował w 2014 r., jeszcze pod skrzydłami FCA, i przez lata pełnił rolę globalnego ambasadora Jeepa w klasie B-SUV. Podczas gdy konkurenci – od Nissana Juke po Peugeota 2008 – doczekali się kolejnych generacji, Jeep ograniczał się do kosmetycznych liftingów. Ma to swoją logikę: długie cykle produktowe pozwalają rozłożyć koszty opracowania, ale z czasem odbijają się na atrakcyjności modelu. W efekcie sprzedaż Renegade’a w Europie spadła z ponad 110 tys. egzemplarzy w 2018 r. do nieco ponad 54 tys. w ubiegłym roku, wynika z danych JATO Dynamics. Pojawienie się nowego Avengera dodatkowo uszczupliło strumień zamówień.

Dla Jeepa to wyraźny sygnał, że czas odświeżyć ofertę. Wymiana konstrukcji po ponad dekadzie staje się koniecznością nie tylko z punktu widzenia marketingu, lecz także homologacji – przyszłe normy Euro 7 wprowadzą jeszcze surowsze pomiary emisji, a systemy bezpieczeństwa ADAS drugiego poziomu staną się obowiązkowe. Obecna platforma Small-Wide nie sprostałaby takim wymaganiom bez kosztownych modyfikacji.

Platforma STLA Small – wspólny fundament dla wielu napędów

Koncern Stellantis posiada cztery modułowe płyty podłogowe nowej generacji. Następca Renegade’a powstanie na najmniejszej z nich, STLA Small, która już teraz stanowi bazę dla Jeepa Avengera, Opla Frontery oraz przyszłego Peugeota 2008 III. Architektura została zaprojektowana pod kątem elektryfikacji: mieści akumulatory o pojemności do 54 kWh, co według deklaracji producenta pozwoli osiągnąć około 400 km zasięgu w cyklu WLTP. Dzięki 400-woltowej instalacji prądu stałego czas ładowania od 20 do 80 proc. na ładowarkach DC powinien zamknąć się w 24 minutach.

Jednocześnie płyta przewiduje montaż poprzecznie ustawionych jednostek spalinowych. Wersja mild-hybrid otrzyma najpewniej trzycylindrowy silnik 1.2 Turbo o mocy 100–136 KM, współpracujący z dwusprzęgłową przekładnią e-DCT, w której jeden z silników elektrycznych zastępuje klasyczny rozrusznik. Topowa odmiana plug-in skorzysta z bardziej wydajnego 1.3 lub 1.5 Turbo oraz silnika elektrycznego na tylnej osi; łączna moc systemowa może przekroczyć 240 KM, a zasięg bezemisyjny sięgnąć 60 km.

Stylistyka i funkcjonalność – wranglerowe DNA w kompaktowej skali

Mimo przejścia na nowoczesną platformę projektanci deklarują wierność kluczowym atrybutom marki. Siedem szczelin w atrapie chłodnicy, pionowa sygnatura świateł i niemal pionowa szyba czołowa pozostaną, choć zostaną otoczone bardziej aerodynamicznymi powierzchniami. Rozstaw osi wzrośnie do około 2,6 m, a całkowita długość ma mieścić się w 4,25 m. Pozwala to ulokować model pomiędzy miejskim Avengerem a kompaktem Compass, dając jednocześnie przestrzeń na pełnowymiarowy bagażnik.

Nowa generacja ma także zachować solidne kompetencje w terenie – element odróżniający Renegade’a od większości miejskich crossoverów. Zwiększony prześwit, krótkie zwisy i opcjonalny system zarządzania trakcją z trybami Snow, Mud i Rock mają pozwolić na wjazd tam, gdzie rywale zatrzymają się na samej teorii. Wersje elektryczne skorzystają z natychmiastowego momentu obrotowego, natomiast hybrydy plug-in zyskają elektro-napęd tylnej osi bez skomplikowanego wału napędowego.

Premiera, produkcja, cennik – kalendarz odliczania do 2027

Według harmonogramu wewnętrznego Stellantisa seryjna produkcja wystartuje w pierwszej połowie 2027 r. w zakładach w Melfi bądź w Tychach, gdzie linie montażowe są już dostosowane do platformy STLA Small. Pierwsze egzemplarze mają trafić do europejskich salonów przed letnimi wakacjami. Biorąc pod uwagę inflację i koszt modułów bateryjnych, cena podstawowej hybrydy 48-V może oscylować wokół 130–140 tys. zł, czyli nieznacznie powyżej dzisiejszego poziomu. Odmiana całkowicie elektryczna z większą baterią powinna plasować się w przedziale 170–180 tys. zł, co pozwoli utrzymać konkurencyjność wobec elektrycznego Fiata 600 i Peugeota e-2008.

Plany marki wpisują się w szerszą strategię Stellantisa, który do 2030 r. chce, aby połowa sprzedaży w Europie stanowiły pojazdy bezemisyjne. Wprowadzenie następcy Renegade’a z gamą różnorodnych napędów może przyczynić się do realizacji tego celu, a jednocześnie dać klientom argument, by pozostać przy charakterystycznej kostce z logo Jeepa, zamiast przenosić lojalność do rosnącej konkurencji w segmencie B-SUV.