Hyundai znów podnosi poprzeczkę w segmencie kompaktowych SUV-ów: koncepcyjny Crater łączy muskularną sylwetkę z gadżetami godnymi wyprawy w głąb pustyni. Koreańczycy pokazują, że samochód elektryczny może być jednocześnie narzędziem pracy, lifestyle’ową zabawką i designerskim manifestem – a wszystko to w rozmiarze nadającym się do parkowania przed biurem.

Nowy gracz w klubie off-roadowych ikon

Do tej pory rynek „prawdziwych” terenówek z napędem zeroemisyjnym należał głównie do niszowych producentów pokroju Riviana czy do kosztownych konwersji Defendera. Crater mierzy mniej więcej 4,5 m długości, czyli o pół rozmiaru mniej niż Wrangler, a i tak ma bezpośrednio rzucić wyzwanie ikonom 4×4. Hyundai daje do zrozumienia, że w segmencie, gdzie do tej pory triumfował pojedynek Wrangler kontra Defender, nadszedł czas na gracza ze wschodu – doprawionego technologią rodem z platformy E-GMP i stylistyką, której nie da się pomylić z nikim innym.

Geometryczna sylwetka i wymiary godne segmentu C

Nadwozie Cratera to skondensowany blok ostrych linii. Płaskie powierzchnie maski i boczków przecinają pikselowe LED-y – motyw rozpoznawalny z Ioniqa 5 i 6, ale tutaj jeszcze mocniej zaakcentowany. Matowy lakier Dune Gold, inspirowany złotymi wydmami Kalifornii, kontrastuje z czarnymi, kanciastymi nadkolami. Producent chwali się kątami natarcia i zejścia przypominającymi większe konstrukcje – to zasługa skróconych zwisów oraz prześwitu, który oscyluje w okolicy 28 cm. Na 18-calowe obręcze nałożono agresywne opony typu all-terrain, a całość mieści się w dość zgrabnym pakiecie segmentu C, co oznacza łatwiejsze manewrowanie w mieście niż w klasycznym „klocku” z ramą.

Zewnętrzne gadżety do zadań specjalnych

Crater nie bawi się w dyskretną elegancję. Lusterka kryją wyjmowane latarki LED, które w razie potrzeby można odczepić i zamienić w lampy czołowe. Od maski do relingów biegną linki chroniące szybę przed bezdrożnymi konarami. Zderzak zdradza czerwony zaczep holowniczy, w który sprytnie wkomponowano otwieracz do butelek – detal mały, ale skutecznie przywodzi na myśl campingowe tradycje. Dachowy kosz bagażowy pomieści dodatkowe koło, kanistry czy deskę surfingową, a nadkola wykonane z tworzywa o fakturze „forged carbon” nie boją się kamyków odbijanych spod opon.

Kokpit niczym mobilne centrum ekspedycji

Wnętrze przypomina połączenie stanowiska pilota drona i kabiny rajdówki klasy T1. Drzwi otwierają się pod kątem ekstremalnym, dzięki czemu do środka wchodzimy niemal bez skłonu, a zintegrowana klatka bezpieczeństwa staje się elementem wystroju. Sportowe fotele z czteropunktowymi pasami otulają kierowcę, a kwadratowa kierownica nawiązuje do geometrii nadwozia. Zamiast klasycznych zegarów mamy kaskadę czterech ekranów, uzupełnioną przez przezierny HUD na linii wzroku. W panelu środkowym znajdziemy wyjmowany głośnik Bluetooth, kompas oraz analogowy wysokościomierz – hybryda cyfrowej epoki i analogowego romantyzmu. Ambientowe światło w kolorze magmy podkreśla terenowe ambicje, a płaska podłoga zdradza platformę bateryjną ukrytą pod kabiną.

Elektryczny napęd – fakty, plotki i realistyczne scenariusze

Hyundai nie potwierdził jeszcze konkretów, ale brak rur wydechowych i charakterystyczny pas chłodzenia baterii zdradzają, że Crater jest w pełni elektryczny. Jeśli projekt trafi na seryjną linię, najbardziej logicznym kandydatem wydaje się akumulator 84 kWh znany z Ioniqa 5 – pozwoliłby na około 500 km zasięgu w cyklu mieszanym. Wersja bazowa mogłaby oferować 325 KM, natomiast wariant „N” z dwoma silnikami i dodatkowym trybem boost przekroczyłby 600 KM, w efekcie dorównując pod względem sprintu do 100 km/h takim „elektrycznym potworom” jak Hummer EV. Inżynierowie wspominają też o blokadach obu mechanizmów różnicowych sterowanych elektronicznie oraz o przekładni dwubiegowej, która na twardym podłożu pracowałaby w trybie wysokonapięciowym, a w terenie przełączała się na zestopniowanie krótkie niczym reduktor.

Dlaczego Crater może namieszać na rynku

Popularność SUV-ów wciąż rośnie, ale kierowcy coraz częściej oczekują czegoś więcej niż „terenowego wyglądu”. Jeśli Hyundai przeniesie do wersji produkcyjnej choć połowę rozwiązań pokazanych w koncepcie, Crater stanie się pierwszym kompaktowym SUV-em zdolnym rywalizować z klasycznymi ikonami off-roadu, oferując jednocześnie korzyści zeroemisyjnego napędu. Marka już wcześniej sygnalizowała, że sublinia XRT ma ambicję stać się odpowiednikiem TRD czy Trailhawk w świecie hybryd i elektryków. W połączeniu z atrakcyjną ceną – tradycyjnie jedną z mocniejszych kart Hyundaia – Crater ma potencjał, by przekonać zarówno entuzjastów weekendowych eskapad, jak i klientów flotowych potrzebujących niezawodnego „woła roboczego” do pracy w trudnym terenie.