19 września wchodzą w życie nowe stawki za okresowe badania techniczne pojazdów. Przegląd, który do tej pory należał do najtańszych w Europie, od teraz będzie kosztował więcej, a najbardziej odczują to właściciele samochodów osobowych oraz aut z instalacją gazową. Zmiana ma poprawić rentowność stacji kontroli pojazdów, unowocześnić wyposażenie diagnostyczne i podnieść prestiż zawodu diagnosty, ale po drugiej stronie znajdują się miliony kierowców, którzy w dobie drożejących polis OC i paliw otrzymują kolejny rachunek do zapłacenia.
Dlaczego rząd zdecydował się na aktualizację taryf
Obowiązujący cennik przeglądów nie był waloryzowany od ponad dwudziestu lat, podczas gdy według danych GUS ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły w tym czasie o około 90 proc. Ministerstwo Infrastruktury wskazuje, że od 2020 r. średni koszt prowadzenia stacji kontroli pojazdów podskoczył o jedną trzecią, głównie za sprawą wyższych płac minimalnych, cen energii oraz konieczności kalibracji urządzeń pomiarowych. Sieciowym SKP łatwiej było rekompensować rosnące koszty dodatkowymi usługami, lecz niewielkie, jedno- lub dwu-stanowiskowe punkty coraz częściej balansowały na granicy rentowności. Branża sygnalizowała ryzyko masowych zamknięć i odpływu diagnostów do lepiej płatnych zawodów technicznych. Rząd uznał więc, że aby utrzymać gęstą sieć 5 tys. pracowni i spełnić wymogi dyrektywy 2014/45/UE dotyczącej bezpieczeństwa ruchu drogowego, konieczne jest „urealnienie” opłat.
Nowe stawki w praktyce
Najpopularniejszy w Polsce przegląd samochodu osobowego będzie kosztować 149 zł zamiast dotychczasowych 98 zł, co oznacza skok o blisko 52 proc. Jeszcze wyższy, bo 83-procentowy wzrost, dotyczy pojazdów zasilanych LPG – pełny pakiet badań (standardowy plus próba szczelności zbiornika) to teraz 245 zł. Motocykliści zapłacą 94 zł, a właściciele ciągników rolniczych 94 zł, w obu przypadkach o 28 zł więcej niż dotychczas. Samochody ciężarowe o DMC do 3,5 t podrożeją do 149 zł, natomiast pojazdy między 3,5 a 16 t – do 234 zł. Zmiany objęły także przyczepy, trójkołowce oraz autobusy, a szczegółową tabelę opublikowano w nowelizacji rozporządzenia w Dzienniku Ustaw.
Jak wypadamy na tle Europy
Mimo podwyżki Polska pozostaje w grupie tańszych państw Unii Europejskiej. Według zestawienia Europejskiej Rady Bezpieczeństwa Transportu przeciętny koszt badania auta klasy kompakt w Niemczech wynosi równowartość 130–150 euro, we Francji 78 euro, a w Hiszpanii 45 euro, przy czym w wielu krajach kierowcy płacą jeszcze oddzielnie za pomiar emisji spalin. W Czechach badanie kosztuje około 34 euro, lecz tam jest obowiązkowe co dwa lata, natomiast w Polsce nowsze pojazdy także przechodzą je w cyklu dwuletnim, a auta starsze niż pięcioletnie – co rok. Różnice w opłatach wynikają z odmiennych modeli finansowania: w Niemczech funkcjonuje system centralnego nadzoru TÜV, a we Włoszech stacje są ściśle powiązane z autoryzowanymi warsztatami.
Konsekwencje dla kierowców i branży
Kierowcy odczują wzrost kosztów posiadania pojazdu, zwłaszcza w rodzinach utrzymujących kilka aut lub korzystających z instalacji gazowej. Dla stacji kontroli to jednak szansa na modernizację – diagnostom łatwiej będzie inwestować w mierniki cząstek stałych, analizatory spalin czy ścieżki hamulcowe zgodne z najnowszymi normami unijnymi. Eksperci rynku motoryzacyjnego podkreślają, że lepiej wyposażone SKP mogą wychwycić więcej usterek, co przekłada się na poprawę bezpieczeństwa i ograniczenie emisji zanieczyszczeń. Z drugiej strony rośnie ryzyko, że część użytkowników zdecyduje się na jazdę bez ważnego przeglądu; w 2023 r. policja odnotowała już ponad 100 tys. takich przypadków.
Perspektywa kolejnych zmian
Nowelizacja przewiduje, że opłaty będą w przyszłości corocznie indeksowane wskaźnikiem inflacji, aby uniknąć kolejnego wieloletniego zamrożenia cen. Ministerstwo analizuje też wprowadzenie platformy cyfrowej, która umożliwi elektroniczne umawianie badań i automatyczne przesyłanie raportów do Centralnej Ewidencji Pojazdów, co ma ograniczyć biurokrację i wyeliminować fałszywe zaświadczenia. Dyskutowana jest ponadto rozszerzona kontrola emisji NOx w samochodach z silnikami Diesla oraz obowiązek prezentowania raportu OBD dla hybryd typu plug-in. Dla właścicieli pojazdów oznacza to, że badanie stanie się bardziej złożone, lecz także bardziej precyzyjne, a poziom usług ma zbliżyć się do europejskich standardów.