Chińskie władze przygotowują rozporządzenie, które wprowadzi domyślne ograniczenie przyspieszenia nowych samochodów do co najmniej pięciu sekund w sprintach 0–100 km/h. Projekt jest odpowiedzią na lawinowy wzrost mocy pojazdów elektrycznych oraz hybrydowych i obawy, że ich nagłe, bardzo dynamiczne ruszanie może przerastać umiejętności części kierowców. Nie chodzi jednak o trwałe „spowolnienie” aut: po każdorazowym uruchomieniu napędu samochód ma startować w trybie łagodniejszym, a pełnię osiągów da się odblokować jednym kliknięciem.

Zaskakujący projekt regulacji i jego geneza

Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego tłumaczy, że propozycja powstała po analizie statystyk kolizji z udziałem samochodów o przyspieszeniu poniżej pięciu sekund. W ciągu trzech lat liczba takich zdarzeń w dużych aglomeracjach – Pekinie, Kantonie czy Szanghaju – wzrosła ponad dwukrotnie. Eksperci wskazują dwa główne czynniki: coraz większą dostępność wydajnych silników trakcyjnych oraz stosunkowo niewielkie doświadczenie młodych kierowców w okiełznaniu momentalnie dostępnego momentu obrotowego aut elektrycznych.

Pomysł wpisuje się w szerszy trend. Unia Europejska już od 2022 roku obowiązkowo montuje inteligentne ograniczniki prędkości (ISA), a Stany Zjednoczone pracują nad przepisami zobowiązującymi producentów do instalowania detektorów nieuwagi kierowcy. Chiny idą własną drogą: zamiast skupiać się na prędkości maksymalnej, uderzają w gwałtowne przyspieszenie, które – według krajowych analiz – odpowiada za znacznie więcej utraconych kontroli nad pojazdem niż sama jazda zbyt szybko.

Jak ma działać tryb domyślny „slow start”

Rozporządzenie zakłada, że po włączeniu pojazd przejdzie w konserwatywny profil napędu. W praktyce oznacza to elektroniczne skorygowanie krzywej momentu obrotowego tak, aby czas do 100 km/h nie był krótszy niż pięć sekund. Kierowca, który chce skorzystać z pełnej mocy, będzie musiał wybrać odpowiedni tryb – najczęściej poprzez dotknięcie przycisku na konsoli lub w menu systemu multimedialnego. Po zgaszeniu silnika ustawienie automatycznie wróci do pozycji „slow start”.

Takie rozwiązanie jest podobne do wyłączenia systemu start-stop, ostrzeżeń o przekroczeniu prędkości czy kontroli stabilności: producent pozostawia użytkownikowi wybór, lecz po ponownym uruchomieniu pojazdu domyślna logika bezpieczeństwa zostaje przywrócona. Według twórców projektu zmniejsza to ryzyko, że nieprzyzwyczajony kierowca wsiądzie do mocnego auta po kimś, kto wcześniej zdezaktywował zabezpieczenia.

Wpływ na producentów i rynek

Dla koncernów motoryzacyjnych, szczególnie młodych marek skoncentrowanych na eksponowaniu imponujących osiągów, wprowadzenie obowiązkowego ogranicznika to wyzwanie biznesowe i wizerunkowe. Wysoki moment obrotowy jest jednym z głównych argumentów sprzedaży aut elektrycznych: statystyki rynkowe pokazują, że w Chinach aż 34% nabywców wybiera samochód właśnie ze względu na „sportowe” przyspieszenie.

Z drugiej strony – jak zauważają analitycy firm konsultingowych JATO Dynamics i McKinsey – większość potencjalnych klientów używa pełnej mocy sporadycznie. Badania telematyczne wskazują, że w 89% przypadków kierowcy rzadko przekraczają połowę dostępnej mocy silnika. Producenci mogą więc pogodzić dwie sprzeczne potrzeby: pochwalić się parametrami katalogowymi i jednocześnie spełnić wymogi regulacyjne, implementując tryb fabrycznie aktywny, lecz łatwy do zmiany.

Czy świat pójdzie śladem Chin?

Eksperci bezpieczeństwa z Europejskiej Rady Transportu (ETSC) podkreślają, że inicjatywa Państwa Środka może zapoczątkować nowy kierunek w globalnej regulacji motoryzacyjnej. Im szybsza elektryfikacja, tym łatwiej zaoferować przeciętnemu użytkownikowi właściwości jezdne zarezerwowane niegdyś dla drogich, rzadkich samochodów sportowych. W połączeniu z rosnącym natężeniem ruchu w miastach rośnie też ryzyko błędów za kierownicą.

Choć na razie podobnych przepisów nie zapowiada ani Bruksela, ani Waszyngton, oba rynki z zainteresowaniem obserwują chińskie testy. W opinii przedstawicieli amerykańskiej agencji NHTSA samoczynny powrót do ograniczonego trybu po wyłączeniu zapłonu ma większy potencjał redukcji wypadków niż stały limit prędkości, bo atakuje problem nagłego, niekontrolowanego przyspieszenia typowego dla ciężkich, lecz bardzo mocnych SUV-ów z napędem elektrycznym.