Suzuki Vision e-Sky – kieszonkowy elektryk, na którego Europa czeka z otwartymi rękami

Gdy większość producentów pompuje kolejne SUV-y, japońska marka przypomina, że miejskie ulice potrzebują pojazdów bardziej kompaktowych niż dorosły hipopotam. Vision e-Sky to koncept spełniający rygorystyczne kryteria klasy kei-car, a jednocześnie w pełni elektryczny – połączenie, którego do tej pory brakowało w ofercie Suzuki i które może okazać się bezcenne w nadchodzącej dekadzie zrównoważonej mobilności.

Vision e-Sky zapowiada nową erę japońskich kei-carów

Kategoria „kei” obowiązuje w Japonii od połowy XX w. i premiuje samochody o długości do 3,4 m i szerokości do 1,48 m niższymi podatkami oraz tańszym ubezpieczeniem. Choć współczesny rynek zdominowały crossovery, segment mikroaut wciąż odpowiada w Kraju Kwitnącej Wiśni za jedną trzecią rejestracji rocznie. Suzuki, od lat lider tej niszy, prezentuje Vision e-Sky jako pierwszy krok w kierunku pełnej elektryfikacji gamy kei-carów z myślą o roku fiskalnym 2026.

Nadwozie minimalistyczne, lecz dopracowane aerodynamicznie

Stylistycznie pojazd zrywa z nadmiarem przetłoczeń typowym dla ostatnich konceptów. Płaskie panele boczne, chowane klamki i LED-owa listwa łącząca identycznie wyprofilowane reflektory z tylnymi lampami redukują opór powietrza i podkreślają symetrię sylwetki. Wzrok przyciąga kontrastowy słupek C przechodzący z błękitu w biel dachu oraz 15-calowe felgi wyposażone w aerodynamiczne osłony. Całość mierzy 3 395 mm długości, 1 475 mm szerokości i 1 625 mm wysokości – o 145 mm krócej niż Volkswagen up!, ale z pełnymi czterema miejscami i podwójną parą drzwi.

Kompaktowy format, a mimo to zaskakująco obszerne wnętrze

Architektura „koła w narożnikach” pozwoliła przesunąć kabinę maksymalnie do przodu i uzyskać rozstaw osi bliski 2 450 mm. Dzięki płaskiej podłodze i cienkim oparciom foteli dwie osoby dorosłe mogą podróżować z tyłu bez wrażenia klaustrofobii, a bagażnik pomieści zakupy z tygodniowego marketowego rajdu. Wnętrze utrzymano w jasnej tonacji z matowymi tworzywami pochodzącymi w 30 proc. z recyklingu. Klasyczny selektor przekładni uzmysławia, że mimo futurystycznego sznytu projektanci nie zamierzają rezygnować z ergonomii.

Kabina z miejscem na roślinę i sporą dawką technologii

Najbardziej zaskakującym detalem jest niewielka wnęka na lewej stronie deski rozdzielczej, w której producent proponuje umieścić doniczkę z rośliną pochłaniającą CO₂. Obok niej znalazły się dwa 10-calowe wyświetlacze – przed kierowcą oraz centralny – utrzymane w chłodnej, niebieskiej kolorystyce. Wloty powietrza przypominają cienką linię LED, a indukcyjna ładowarka między fotelami obsłuży dwa smartfony równocześnie. Fizyczne przyciski do najważniejszych funkcji klimatyzacji pozostawiono z myślą o intuicyjnej obsłudze w grubych zimowych rękawiczkach.

Napęd elektryczny i perspektywa europejskiej kariery

Suzuki deklaruje zasięg przekraczający 270 km w japońskim cyklu WLTC, co sugeruje akumulator o pojemności około 25 kWh. Ładowanie prądem przemiennym 6,6 kW uzupełni energię w pięć godzin, a szybkie złącze prądu stałego o mocy 30 kW pozwoli uzupełnić 80 proc. zapasu w pół godziny – parametry w zupełności wystarczające do codziennego użytku w gęstej zabudowie miejskiej. Produkcyjna wersja wejdzie do sprzedaży w Japonii przed końcem marca 2027, lecz europejskie władze – coraz bardziej otwarte na tanie auta elektryczne poniżej progu 15 000 euro – mogą sprawić, że Vision e-Sky pojawi się na Starym Kontynencie szybciej, niż zakładają dziś nawet najodważniejsze prognozy. Jeśli tak się stanie, Suzuki może stać się pionierem nowej fali ultrakompaktowych, zeroemisyjnych samochodów dla europejskich metropolii.