Choć japoński producent od lat buduje reputację marki stawiającej na oryginalne rozwiązania techniczne i dopracowaną stylistykę, jego pozycja w Europie wyraźnie komplikuje się wraz z zaostrzaniem norm emisji CO₂. Konieczność obniżania flotowej średniej emisji skłoniła Mazdę do ścisłej współpracy z Toyotą – stąd obecność modelu Mazda2 Hybrid będącego bliźniakiem Yarisa. W tym kontekście debiut nowego projektu „Vision” rozbudza nadzieje, że w drodze jest samochód zdolny ponownie rozpalić wyobraźnię kierowców i przywrócić firmie konkurencyjność w kluczowych segmentach.
Mieszanie kierunkami
Aktualne portfolio marki z Hiroszimy można podzielić na dwie grupy. Pierwsza to modele o ugruntowanej pozycji, jak CX-5 czy bestsellerowa Mazda3. Druga obejmuje najnowsze konstrukcje oparte na dużej, tylnonapędowej platformie: CX-60 oraz zapowiadane CX-70 i CX-80, które wprowadzają do oferty sześciocylindrowe jednostki benzynowe i wysokoprężne wspierane technologią plug-in hybrid. CX-5 startuje od 139 900 zł, co stanowi atrakcyjną alternatywę wobec niemieckiej konkurencji, jednak kompaktowe modele powoli ustępują świeższym rywalom – zwłaszcza że segment C przechodzi przyspieszoną elektryfikację.
W gamie wciąż znajdziemy ikoniczną Mazdę MX-5 – roadstera, który stanowi wizytówkę inżynieryjnej filozofii „gram strategy”, czyli dążenia do minimalizowania masy. Mniej szczęścia ma elektryczna Mazda MX-30; jej realny zasięg nie przekracza 200 km, co przy szybko rosnącej liczbie rywali oferujących dwukrotnie lepsze parametry ogranicza potencjał sprzedażowy. Dlatego firma potrzebuje produktu, który połączy atrakcyjny design z nowoczesnym napędem hybrydowym lub elektrycznym i jednocześnie wpisze się w europejskie gusta – stąd rosnące zainteresowanie następcą Mazdy6.
Tajemniczy koncept Mazdy
Nazwa „Vision” nie jest w światku motoryzacyjnym nowa. W 2017 r. Mazda zaskoczyła publiczność projektem Vision Coupe, a dwa lata wcześniej przedstawiła sportowe RX-Vision. Oba pojazdy zdobywały branżowe nagrody za design i w dużej mierze wyznaczyły obecny język stylistyczny Kodo. Tegoroczny koncept ma pełnić podobną rolę: utrwalić kierunek rozwoju wzornictwa oraz zarysować architekturę przyszłych modeli seryjnych. Na razie producent zdradza jedynie zarys sylwetki i datę premiery podczas Japan Mobility Show (dawny Tokyo Motor Show), co potęguje spekulacje – czy to zapowiedź zupełnie nowego sedana klasy średniej, czy może pierwszego elektryka stworzonego od podstaw przez Mazdę?
W kuluarach mówi się, że projekt mógł powstać na skróconej wersji platformy „Large Architecture”, tej samej, którą wykorzystują CX-60 i CX-90. Oznaczałoby to układ napędu na tylne koła, zastosowanie wzdłużnych silników oraz opcjonalny napęd 4x4. Rozwiązanie takie pozwoliłoby zaoferować zarówno 48-woltowe układy mild hybrid z rzędowym „szóstkami”, jak i bardziej przyjazne dla środowiska plug-iny z czterocylindrowymi jednostkami Skyactiv-G wspieranymi silnikiem elektrycznym.
Koncept Mazdy nie jest SUV-em
Wstępne szkice sugerują smukłą, czterodrzwiową sylwetkę o proporcjach klasycznego coupé – długiej masce, cofniętej kabinie i krótkim zwisie tylnym. Zauważalnie obniżona linia dachu oraz minimalna powierzchnia szyb bocznych nadają projektowi dynamiki, podkreślanej przez mocno zarysowany tylny słupek płynnie schodzący w szeroki błotnik. Wspomniany motyw wygląda na rozwinięcie idei „single motion”, która w aktualnej Mazdzie3 odpowiada za muskularną formę nadkoli.
Wizualne uproszczenie powierzchni idzie w parze z usunięciem tradycyjnych klamek – w konceptach zastępują je ukryte przyciski lub czujniki pojemnościowe, a za widoczność do tyłu odpowiadają kamery w miejsce lusterek. Choć rozwiązania te raczej nie trafią w pełni do wersji seryjnej, dobrze oddają zamiar projektantów: zminimalizować elementy zaburzające jednolitą falę blach karoserii.
W przeciwieństwie do większości tegorocznych premier, „Vision” nie aspiruje do miana kolejnego SUV-a. Mazda świadomie stawia na niszę eleganckich sedanów i liftbacków – segment, z którym historycznie była utożsamiana Mazda6. Ryzyko wydaje się uzasadnione: konkurenci pokroju Volkswagena Arteona czy Peugeota 508 udowodnili, że nawet w erze uterenowionych crossoverów klienci wciąż poszukują stylowych, niższych nadwozi.
W oczekiwaniu na premierę
Europejska odmiana przyszłego modelu prawdopodobnie otrzyma gamę silnikową dostosowaną do norm Euro 7, których wdrożenie planowane jest w 2025 r. W praktyce oznacza to obowiązkową elektryfikację – przynajmniej w formie łagodnej hybrydy – a także szerokie zastosowanie filtrów cząstek stałych i układów SCR. Dla Mazdy to kolejny argument, by zasilić ofertę wariantem plug-in o mocy zbliżonej do 327 KM znanym już z CX-60, lecz w bardziej aerodynaminczym nadwoziu. Jednocześnie firma deklaruje kontynuację prac nad reaktorami wodorowymi zasilanymi zewnętrznie oraz nad wanklowskim „range extenderem”, który w MX-30 R-EV pełni rolę generatora wydłużającego zasięg do ponad 600 km.
Podczas gdy konkurenci stawiają na coraz większe ekrany, Mazda twierdzi, że kluczowe są intuicyjność obsługi i minimalizowanie rozproszeń kierowcy. Wnętrze koncepcyjnego modelu można więc spodziewać się w duchu filozofii „Jinba Ittai” – przewidywalnej ergonomii, fizycznych pokręteł do najważniejszych funkcji i wysokiej jakości materiałów, takich jak naturalna skóra czy hebanowa okleina. Rozbudowany pakiet systemów i-Activsense zapewni natomiast zgodność z nadchodzącymi regulacjami dotyczącymi asystentów prędkości ISA oraz monitorowania uwagi kierowcy.
Niezależnie od tego, czy „Vision” okaże się przedsmakiem całkowicie elektrycznej limuzyny czy spalinowo-hybrydowego następcy Mazdy6, jedno pozostaje pewne: dla marki to szansa na powrót do centrum zainteresowania europejskich klientów. Oficjalny pokaz już pod koniec października – do tego czasu entuzjastom pozostaje śledzić kolejne zapowiedzi i liczyć, że odważna koncepcja trafi do salonów w formie równie śmiałej, co prototyp.