Zaprezentowanie czterech w pełni elektrycznych Toyot jednego dnia to dla branży motoryzacyjnej sygnał równie donośny, jak dźwięk japońskiego taiko na otwarcie turnieju sumo. Marka, którą jeszcze niedawno oskarżano o zwlekanie z bateryjną rewolucją, wjechała na polski Kongres Nowej Mobilności z ofensywą, która może zatrząść pozycją chińskich gigantów w Europie Środkowej.

Od hybrydowego pioniera do pełnego prądu

Historia Toyoty w obszarze niskoemisyjnych napędów zaczęła się w 1997 roku wraz z premierą Priusa. Od tamtej pory firma dostarczyła globalnie ponad 33 miliony hybryd, z czego około 400 tysięcy trafiło do polskich klientów. Równolegle budowała kompetencje w ogniwach paliwowych, jednak wobec galopującego wzrostu sprzedaży BEV na świecie – według Międzynarodowej Agencji Energii udział aut czysto elektrycznych w rynku nowych pojazdów wzrósł z 4 proc. w 2019 r. do ponad 14 proc. w 2023 r. – zarząd w Nagoi zdecydował o przyspieszeniu elektryfikacji.

Efektem jest kwartet modeli oznaczonych skrótem BEV: przekonstruowany bZ4X, nowa bZ4X Touring, sportowo stylizowany C-HR+ i kompaktowy Urban Cruiser. Wszystkie zbudowano na modułowej platformie e-TNGA, co pozwala swobodnie łączyć różne rozmiary akumulatorów i napęd na jedną lub obie osie.

bZ4X po modernizacji – więcej zasięgu, szybsze ładowanie

Znany już SUV otrzymał dwie paczki akumulatorów: 57,7 kWh oraz 73,1 kWh. Wariant o mniejszej pojemności zestawiono z jednym silnikiem 167 KM FWD, większy można zamówić z motorem 224 KM FWD albo w wersji 343 KM AWD. Według wstępnych danych WLTP maksymalny zasięg sięga 573 km, a moc ładowania wzrosła do 150 kW, co w praktyce oznacza uzupełnienie energii od 10 do 80 proc. w około pół godziny. Zmiany w nadwoziu są subtelne, ale kabinę zdominował nowy ekran centralny i minimalistyczny panel klimatyzacji.

Japończycy pracowali też nad termiką baterii – w pakiecie AWD znalazł się system aktywnego ogrzewania ogniw, który ma podtrzymywać deklarowane parametry nawet przy temperaturach mocno poniżej zera, co ma szczególne znaczenie na rynkach Europy Środkowo-Wschodniej.

C-HR+ – drapieżny crossover z osiągami GTI

C-HR+ mierzy 4,52 m, ale wizualnie wydaje się niższy i szerszy dzięki mocno opadającemu dachowi oraz wyrazistym „barkom” nad tylnymi kołami. Do wyboru są dwa pakiety akumulatorów: 57,7 kWh oraz 77 kWh. Słabsza konfiguracja 167 KM FWD pozwala przejechać do 484 km, mocniejsza – z silnikiem 353 KM AWD – oferuje do 634 km zasięgu i sprint 0-100 km/h w 5,2 s.

We wnętrzu duży, zwrócony ku kierowcy ekran dotykowy współpracuje z nowym systemem infotainment, potrafiącym pobierać aktualizacje OTA. Materiałowe wykończenie jasną tkaniną na boczkach drzwi rozjaśnia kabinę, a dzięki płaskiemu tunelowi środkowemu trzy osoby w drugim rzędzie zyskują nieoczekiwanie dużo przestrzeni na nogi.

Urban Cruiser – elektryczny wojownik segmentu B

Najmniejsza z nowości mierzy 4,28 m i celuje w klientów, którzy do tej pory wybierali Yaris Cross albo konkurencyjne elektryki pokroju Peugeota e-2008. Dwie baterie – 49 kWh i 61 kWh – współpracują z silnikami 144 KM lub 184 KM. Przy mniejszym akumulatorze realny zasięg miejskiej eksploatacji producent ocenia na około 350 km, przy większym na ponad 430 km.

Surowo zaprojektowana deska rozdzielcza sygnalizuje, że chodzi o auto racjonalnie wycenione. Wersja FWD ma być jedną z najtańszych propozycji japońskiej marki w świecie BEV, co zdaniem analityków może przyciągnąć część klientów rozważających budżetowe konstrukcje z Chin.

Wrażenia z kabiny – funkcjonalność przed fajerwerkami

Choć stylistyka trzech nowych modeli jest odważna, wewnątrz dominuje pragmatyzm. Przyciski sterowania klimatyzacją pozostały fizyczne, a w każdym aucie znalazło się miejsce na schowki mieszczące butelkę 1,5 l oraz indukcyjną ładowarkę Qi. Jakość tworzyw nie próbuje dorównywać segmentowi premium, ale spasowanie poszycia drzwi i kokpitu nie budzi zastrzeżeń. Wysocy pasażerowie docenią wydłużone siedziska kanap i płaską podłogę, zwłaszcza w C-HR+ i Urban Cruiserze z napędem na przód.

Bitwa o klienta dopiero się zaczyna

Globalne zamówienia na nowe Toyoty BEV startują w przyszłym roku, a pierwsze egzemplarze mają trafić do polskich salonów przed wakacjami. Osobiście największe emocje budzi C-HR+ – bo łączy śmiały design z osiągami, jakich wcześniej nie oferował żaden seryjny crossover Toyoty. W kolejnym materiale przyjrzymy się jednak jeszcze jednej premierze, która pokazuje, jak marka zamierza wykorzystać magazynowanie energii do zasilania całych gospodarstw domowych. Już teraz widać, że „japońska inwazja” nie skończy się na czterech nadwoziach – to dopiero początek większej strategii, której skutki odczuje cała europejska konkurencja.