Dlaczego nad Wisłą wciąż najchętniej kupuje się samochody z silnikami o mocy w okolicach 150 KM, podczas gdy na zachód od Odry popularność zdobywają coraz słabsze jednostki wspierane przez elektryfikację lub – wręcz przeciwnie – mocne wersje hybryd plug-in? Odpowiedź kryje się w specyfice polskich tras, portfeli i przyzwyczajeń kierowców, a także w danych zebranych przez importerów i organizacje rynku motoryzacyjnego.
150 KM – polski punkt równowagi pomiędzy spalaniem a frajdą
Zestawienie przygotowane przez krajowe przedstawicielstwo marki Cupra pokazuje, że 76 proc. nabywców jej modeli decyduje się na napęd rozwijający około 150 KM. W praktyce może to być benzynowe 1.5 TSI, wariant Mild Hybrid oparty na tym samym silniku albo wysokoprężne 2.0 TDI. Taki poziom mocy przekłada się na przyspieszenie do „setki” w okolicach 9 s, co pozwala sprawnie włączać się do ruchu na drodze ekspresowej i jednocześnie utrzymywać średnie zużycie paliwa poniżej 7 l/100 km. Dane Instytutu Samar potwierdzają, że również w rejestracjach nowych aut wszystkich marek w Polsce najczęstsze są właśnie samochody o mocy 140–160 KM – odpowiadają za prawie jedną trzecią rynku.
Jak wypada Polska na tle Europy?
Według analizy JATO Dynamics przeciętna moc nowych samochodów sprzedawanych w Unii Europejskiej przekroczyła w 2023 r. 167 KM. W Niemczech czy w Szwecji średnia zbliża się nawet do 180 KM, głównie za sprawą hybryd plug-in i dużych SUV-ów premium. W Polsce natomiast średnia wynosi około 140 KM – to jeden z niższych wyników na Starym Kontynencie, ale wciąż wyższy niż w Europie Południowej, gdzie floty firmowe i mniejsze segmenty obniżają statystyki. Różnice wynikają z kilku czynników: wyższych cen paliw na zachodzie, zwrotu polityki podatkowej w stronę elektryków, a także gęstszej sieci autostrad sprzyjającej mocniejszym jednostkom.
Mocniejsze odmiany VZ i napęd 4x4 – niewielka nisza z wyraźnym wzrostem
Cupra jednocześnie odnotowuje, że co czwarte zamówienie na model Terramar oraz Leon ST dotyczy linii VZ, gdzie moc wzrasta do odpowiednio 265 KM i 333 KM. Udział ten pokazuje, że rośnie grupa klientów skłonnych dopłacić za bardziej sportowe doznania, zwłaszcza gdy samochód musi pełnić rolę rodzinnego, a jednocześnie zapewniać osiągi zbliżone do hot-hatcha. W Polsce odsetek takich wyborów nadal jest niższy niż w Niemczech czy Holandii, lecz trend jest wzrostowy: jeszcze pięć lat temu wersje powyżej 250 KM stanowiły w naszym kraju mniej niż 5 proc. sprzedaży, dziś przekraczają 9 proc.
Elektryfikacja i napęd 4Drive – nowe priorytety nabywców
Badanie importera podkreśla także rosnącą popularność napędu na cztery koła. W gamie Cupry aż 20 proc. aut opuszcza salony z systemem 4Drive, a w przypadku Terramara ponad połowa egzemplarzy. W szerszej skali rynku – według danych ACEA – udział aut z AWD w Polsce przekroczył w ubiegłym roku 17 proc., co jest skutkiem ekspansji crossoverów oraz potrzeby lepszej trakcji zimą. Równolegle przybywa hybryd typu plug-in: ich rejestracje wzrosły o 61 proc. rok do roku, choć nadal stanowią niespełna 3 proc. rynku. Dla wielu kierowców połączenie elektrycznego wspomagania z napędem 4x4 jawi się jako złoty środek między ekologią a bezpieczeństwem, co w kolejnych latach może przesunąć preferowaną moc bazową jeszcze wyżej.
Co stoi za polską definicją „wystarczającej” mocy?
Ankiety organizacji branżowej PZPM wskazują trzy najczęściej powtarzane argumenty: niskie zużycie paliwa w cyklu mieszanym, komfort podczas jazdy z rodziną i pełnym bagażnikiem oraz zdolność do bezpiecznego wyprzedzania na drogach jednojezdniowych. Dodając do tego rosnącą dostępność silników turbodoładowanych o mniejszej pojemności, które oferują wysoki moment obrotowy w dolnym zakresie, 150 KM jawi się jako logiczny kompromis. Istotna jest też kwestia podatków i ubezpieczeń – w Polsce składki OC oraz akcyza rosną skokowo przy silnikach o pojemności powyżej 2 l, co dodatkowo ogranicza popyt na najmocniejsze konfiguracje.
Ścieżka rozwoju – czy zmiany regulacyjne przestawią polskie wybory?
Nadchodzące normy Euro 7 i zapowiedziany przez UE cel zerowej emisji CO2 w 2035 r. sprawią, że producenci będą stopniowo przenosić ciężar sprzedaży z jednostek spalinowych na układy elektryczne i hybrydowe. W scenariuszu przedstawionym przez firmę doradczą PwC, w 2030 r. blisko połowa nowych aut w Polsce może już być wyposażona w wtyczkę, a średnia moc – dzięki dodatkowym kilowatom z baterii – przekroczy 180 KM. To oznacza, że dzisiejszy „standard” 150 KM może w ciągu dekady stać się poziomem bazowym jedynie dla segmentów najbardziej budżetowych, a kluczowym kryterium wyboru stanie się nie tylko moc, lecz także pojemność akumulatora i dostęp do infrastruktury ładowania.