Wielu kierowców w Polsce jest przekonanych, że coroczne badanie techniczne to obowiązek absolutnie każdego auta poruszającego się po krajowych drogach. Okazuje się jednak, że istnieje istotny wyjątek: samochody zarejestrowane w niektórych państwach, przede wszystkim w Ukrainie, mogą legalnie jeździć bez przeglądu wykonanego w Polsce. Wynika to z międzynarodowych regulacji, a nie z luki w prawie krajowym. Poniżej wyjaśniamy, skąd wzięło się to odstępstwo, jakie niesie skutki praktyczne oraz dlaczego wkrótce przepisy mogą się zmienić.
Dlaczego zagraniczne pojazdy mogą unikać polskich badań technicznych?
Podstawą prawną zwolnienia jest Konwencja o ruchu drogowym sporządzona w Wiedniu w 1968 r., którą Polska ratyfikowała w połowie lat osiemdziesiątych. Dokument ten stanowi, że pojazd zarejestrowany w jednym z krajów–sygnatariuszy traktowany jest w innych państwach tej umowy tak, jakby był dopuszczony do ruchu na ich terytorium. Innymi słowy, jeśli samochód spełnia wymogi dopuszczenia określone przez swoje państwo rejestracji, nie wymaga dodatkowej homologacji ani badań w państwie, po którym aktualnie się porusza. Konwencja miała ułatwić międzynarodowy transport i ograniczyć biurokrację na granicach; w praktyce stała się jednak furtką pozwalającą uniknąć obowiązkowych przeglądów w krajach o restrykcyjnych przepisach, takich jak Polska.
Warto podkreślić, że zwolnienie dotyczy wyłącznie kontroli okresowych. Polskie służby nadal mogą zatrzymać dowód rejestracyjny pojazdu, jeśli stwierdzą usterki stwarzające zagrożenie w ruchu. Innymi słowy, brak obowiązkowego przeglądu nie oznacza pełnej dowolności – pojazd w rażąco złym stanie technicznym może zostać wycofany z ruchu bez względu na tablice rejestracyjne.
Specyfika ukraińskich i białoruskich przepisów
W Ukrainie obowiązek okresowego badania technicznego samochodów osobowych został zniesiony w 2011 r. i do dziś nie przywrócono go w pełnym zakresie. Kontrolom podlegają jedynie pojazdy użytkowane komercyjnie, np. taksówki czy auta firmowe, a także transport ciężarowy i autobusy. Bardzo podobnie wygląda sytuacja w Białorusi, gdzie system badań jest ograniczony z przyczyn ekonomicznych i organizacyjnych. Dzięki temu kierowca prywatnego samochodu zarejestrowanego w jednym z tych krajów może przekroczyć granicę Polski bez ważnego badania, a polska policja – o ile auto nie stwarza bezpośredniego zagrożenia – nie ma podstaw, by nałożyć mandat za brak przeglądu.
Dla porównania: w państwach Unii Europejskiej obowiązuje dyrektywa 2014/45/UE, narzucająca minimalną częstotliwość badań dla pojazdów osobowych co dwa lata po upływie czterech lat od pierwszej rejestracji (w Polsce pierwszy przegląd wykonuje się po trzech latach, następny po kolejnym roku i dopiero potem co rok). Ponieważ Ukraina ani Białoruś nie wdrożyły wymogów unijnych, różnica w standardach bezpieczeństwa między samochodami wschodnimi a unijnymi bywa znacząca.
Kontrole drogowe i odpowiedzialność kierowcy
Z perspektywy polskiego kierowcy najważniejszym dokumentem przy kontroli drogowej pozostaje potwierdzenie zawarcia ubezpieczenia OC. Pojazd bez polisy (lub tzw. Zielonej Karty) będzie zatrzymany niezależnie od konwencji międzynarodowych. W praktyce więc kierujący ukraińskim autem powinni dbać przede wszystkim o ciągłość ochrony ubezpieczeniowej.
Funkcjonariusze mogą również dokonać tzw. kontroli okazjonalnej, czyli sprawdzić oświetlenie, ogumienie czy wycieki płynów eksploatacyjnych. Jeżeli wykryją poważne usterki, odbiorą dowód rejestracyjny lub jego odpowiednik, a pojazd trafi na lawetę. W skrajnych przypadkach policja może skierować auto na badanie techniczne w stacji diagnostycznej, nawet jeśli przepisy kraju rejestracji tego nie wymagają. Kierowca ponosi wtedy koszty diagnozy i ewentualnych napraw.
Planowane zmiany w polskim prawie
Ministerstwo Infrastruktury przygotowało projekt nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym, który ma objąć obowiązkiem badań wszystkie pojazdy przebywające na terytorium Polski dłużej niż sześć miesięcy, niezależnie od państwa rejestracji. Powodem jest bezpieczeństwo, ale także względy środowiskowe – przeglądy obejmują pomiar emisji spalin, a statystycznie samochody ze Wschodu są starsze i bardziej emisyjne niż średnia flota w UE.
Według wstępnych założeń, kierowca, który nie zgłosi auta na badanie po upływie półrocznego okresu pobytu, naraża się na mandat, zatrzymanie dokumentów i zakaz dalszej jazdy do momentu uzyskania pozytywnego wyniku. Projekt przewiduje okres przejściowy, aby właściciele mogli dostosować się do nowych zasad. Nie jest wykluczone, że ostatecznie termin sześciu miesięcy zostanie wydłużony, jednak resort podkreśla, że całkowite zlikwidowanie luki w przeglądach jest priorytetem.
Co oznacza nowelizacja dla kierowców i branży motoryzacyjnej?
Dla kierujących autami z Ukrainy oznacza to konieczność zaplanowania dodatkowych kosztów – obecnie podstawowe badanie techniczne samochodu osobowego do 3,5 tony kosztuje 149 zł. Warsztaty diagnostyczne spodziewają się wzrostu obciążenia, zwłaszcza w rejonach przygranicznych i w dużych miastach, gdzie liczba pojazdów na wschodnich tablicach jest największa. Z kolei ubezpieczyciele liczą, że wprowadzenie obowiązkowych przeglądów poprawi stan techniczny floty, redukując ryzyko wypadków i wypłat świadczeń.
Na poziomie makro zmiana może wpłynąć także na rynek samochodów używanych. Członkowie organizacji branżowych wskazują, że doprowadzenie części pojazdów do stanu pozwalającego zdać polskie badanie będzie nieopłacalne, co może przyspieszyć ich wycofywanie z eksploatacji. Jednocześnie uszczelnienie systemu ma zbliżyć Polskę do standardów obowiązujących w pozostałych krajach UE i ograniczyć uprzywilejowanie aut, które dotąd korzystały z braku krajowych regulacji.