Czy nowe auto po trzech latach może być dalej warte ponad dwie trzecie pierwotnej ceny? A może lepiej pogodzić się z utratą prawie połowy kwoty na starcie? W poszukiwaniu odpowiedzi zebrano dane dotyczące ponad dwóch setek najpopularniejszych modeli sprzedawanych w Polsce, zestawiono je w ponad dwudziestu tysiącach konfiguracji i przeliczono na identyczny, realny scenariusz użytkowania: 36 miesięcy eksploatacji oraz przebieg 60 000 km. Dzięki temu udało się nie tylko wskazać samochody, które pieniądze „chronią” najlepiej, lecz także ujawnić konstrukcje pozornie tanie w zakupie, lecz wyjątkowo kosztowne w dłuższej perspektywie.
Analiza objęła dwanaście klas – od mikrosamochodów miejskich po luksusowe SUV-y i elektryczne limuzyny. Aby wyniki były porównywalne, w każdym segmencie przyjęto najbardziej popularny rodzaj napędu (benzyna, diesel, hybryda lub czysty prąd) oraz odmiany o zbliżonej mocy. W finale powstał przekrojowy obraz rynku wtórnego na rok 2025, a tytuł „mistrza wartości” trafił do auta, które procentowo traci najmniej.
Metodologia i założenia badania
Punktem wyjścia była cena katalogowa samochodu z salonu, uwzględniająca oficjalne cenniki z początku 2022 r. Specjaliści od wyceny pojazdów – posługujący się bazą transakcji z hurtowego i detalicznego rynku wtórnego – oszacowali wartość rezydualną po 36 miesiącach umiarkowanego przebiegu, czyli 20 000 km rocznie. Takie założenie odpowiada statystycznemu kierowcy w Polsce i pozwala odzwierciedlić rzeczywistą kondycję aut oddawanych w rozliczeniu lub wystawianych przez komisy. W przypadku modeli hybrydowych i elektrycznych uwzględniono dodatkowo stopień zużycia akumulatorów, przewidywany koszt wymiany podzespołów oraz trendy cen prądu.
Małe auta miejskie oraz segment B – różne odcienie oszczędności
W klasie najmniejszych samochodów (segment A) procentowa utrata wartości należy do najwyższych, co na pierwszy rzut oka może zniechęcać. Jednak kwotowo strata okazuje się relatywnie niska, ponieważ dotyczy cen zakupu rzędu 55–75 tys. zł. Najlepiej wypadły tu konstrukcje z Dalekiego Wschodu – ich niedrogie części i dobra opinia o bezawaryjności hamują spadek cen. Dla przykładu, lider segmentu po trzech latach wciąż jest wart około 64% wyjściowej sumy.
Nieco wyżej w hierarchii rynkowej – w popularnym segmencie B – sytuacja wygląda korzystniej. Najchętniej wybierany przez Polaków hatchback potrafi oddać jedynie jedną trzecią ceny, co przy kwocie startowej około 90 tys. zł oznacza niewiele ponad 30 tys. zł realnej utraty. Kluczowe czynniki? Stabilny popyt flotowy, szeroka sieć serwisowa i udane, oszczędne układy hybrydowe, które budzą zaufanie także na rynku wtórnym.
Kompakty i klasa średnia – kompromis, który się opłaca
Tradycyjnie najliczniejsze grono kupujących celuje w segment C. Tu na szczycie znalazły się modele kojarzone z flotami, niskim kosztem utrzymania i przestronnym wnętrzem. Flagowy kompakt popularnej marki zza południowej granicy zachował aż 66% wartości katalogowej, deklasując konkurentów o kilka punktów procentowych. W klasie średniej natomiast wyróżniła się limuzyna, która od lat czerpie z techniki aut premium, lecz pozostaje tańsza w zakupie – po trzech latach można ją sprzedać za blisko 67% ceny początkowej.
Warto zaznaczyć, że porównywalne procentowo spadki w segmentach C i D przekładają się na znacząco inne kwoty. Przy wartości początkowej 120 tys. zł utrata 35% oznacza około 42 tys. zł. Jeśli cena auta wynosiła 180 tys. zł, analogiczny spadek to już prawie 63 tys. zł. Właśnie dlatego wybór klasy i poziomu wyposażenia ma niebagatelne znaczenie dla portfela nabywcy.
SUV-y oraz crossovery – król rynku pierwotnego i wtórnego
Moda na podniesione nadwozia trwa w najlepsze, co bezpośrednio przekłada się na ceny odsprzedaży. W małych crossoverach najlepiej radzi sobie stylowy model japońsko-europejskiego koncernu, który zatrzymuje aż 67–68% początkowej wartości. Jeszcze ciekawiej jest w klasie kompaktowych SUV-ów: budżetowa marka zaskoczyła rewelacyjnym wynikiem oscylującym wokół 68%, potwierdzając, że atrakcyjna cena zakupu i wysoka użyteczność mogą iść w parze.
SUV-y segmentu D biją jednak rekordy. Najlepszy rezultat – niespełna 32% utraty wartości – uzyskał prestiżowy model skandynawski, słynący z bardzo bezpiecznych konstrucji i ergonomicznego wnętrza. Niewiele gorzej wypadło bawarskie auto klasy średniej wyższej, co dowodzi, że legendarna jakość wykonania wciąż przyciąga klientów na rynku wtórnym.
Elektryki pod lupą – technologia a zachowanie wartości
Samochody z głównym źródłem napędu w akumulatorze teoretycznie powinny być atrakcyjne dzięki niskim kosztom ładowania, ale dziś najmocniej odczuwają galopujący postęp techniczny. Liderami w tej grupie są dwa dynamiczne liftbacki, które po 36 miesiącach wciąż są warte nieco ponad 53 % ceny zakupu. Reszta stawki traci aż do 50%, co przy wyjściowych kwotach powyżej 200 tys. zł oznacza nawet 100 tys. zł różnicy. Kluczowe pozostają tu: gwarancja na baterię, dostępność publicznych ładowarek oraz perspektywa wymiany akumulatorów po upływie dekady.
Najwyższa odporność na spadek ceny
Tytuł bezwzględnego zwycięzcy przypadł średniej wielkości SUV-owi ze Szwecji, który po trzech latach i 60 000 km zachowuje imponujące 68,4% swojej pierwotnej wartości. Na podium stanęły również: przestronny crossover z Rumunii (67,9%) oraz niemiecki rywal segmentu premium (67,8%). Dominacja podniesionych nadwozi nie jest przypadkowa – klienci cenią wyższą pozycję za kierownicą, bezpieczeństwo bierne i łatwość wsiadania, a co za tym idzie, popyt na auta tego typu pozostaje wysoki zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. Kto planuje zakup nowego samochodu z myślą o sprzedaży po kilku latach, powinien zatem brać pod uwagę nie tylko listę wyposażenia i cenę w salonie, lecz także dalszą drogę auta – zwłaszcza że różnice między liderami a outsiderami nierzadko sięgają kilkudziesięciu tysięcy złotych.