Efektowny powrót emblematycznego coupé z logo Hondy przeszedł do kronik motoryzacyjnych jeszcze zanim pierwszy egzemplarz trafił na ulice. W ciągu zaledwie czterech tygodni japońscy dealerzy przyjęli prawie osiem razy więcej zamówień, niż przewidywały oficjalne prognozy, co zmusiło producenta do chwilowego wstrzymania przyjmowania nowych wniosków i nagłego podnoszenia wolumenu w fabryce w prefekturze Saitama.
Powrót sportowej legendy w epoce crossoverów
Coraz ciaśniejsze normy emisji i zamiłowanie konsumentów do SUV-ów sprawiły, że tradycyjne dwudrzwiowe coupé niemal zniknęły z ofert masowych producentów. Honda postanowiła jednak przypomnieć nazwę, która przez ponad dwie dekady kojarzyła się z precyzyjnym prowadzeniem i wysokimi obrotami. Ostatnia odsłona Prelude zjechała z taśmy w 2001 r., a od tamtej pory marka skupiła się na hatchbackach i limuzynach. Projektanci postawili na nowoczesną interpretację sylwetki – aerodynamiczną, lecz pozbawioną agresywnych przetłoczeń – oraz układ hybrydowy zgodny ze strategią „Electric Vision”, zapowiadający pełną elektryfikację europejskiej gamy do 2030 r.
Dane sprzedażowe: od planu na 300 egzemplarzy do lawiny zamówień
W wewnętrznych prezentacjach dział marketingu zakładał, że popyt w pierwszym miesiącu zamknie się w liczbie około trzystu sztuk, co jest typowym wolumenem dla niszowego coupé na rodzimym rynku. Rzeczywistość przerosła oczekiwania: między 5 września a 6 października zebrano blisko 2400 potwierdzonych zamówień. Oznacza to zapotrzebowanie ośmiokrotnie wyższe od zakładanego i natychmiastowy problem z dostępnością slotów produkcyjnych. Niektórzy dilerzy sygnalizują już terminy dostaw przesunięte o dwanaście miesięcy, jeżeli klient decyduje się na rzadziej wybieraną konfigurację wyposażeniową.
Portret kupującego: nostalgia plus technologia
Analiza list zamówień pokazuje, że przeszło dwie trzecie nabywców mieści się w przedziale wiekowym 50–60 lat. To pokolenie wychowało się na poprzednich generacjach Prelude i dziś dysponuje zarówno sentymentem, jak i środkami finansowymi, by pozwolić sobie na samochód „dla przyjemności”. Aż 40% ankietowanych deklaruje, że coupé będzie użytkowane głównie w weekendy, podczas gdy reszta planuje eksploatować je na co dzień. Wybór lakierów potwierdza stonowany gust: biel perłowa (63%) dominuje nad szarością (16%), czernią (11%) i czerwienią (10%).
Napęd, wyposażenie i ceny
Konstrukcyjnie coupé korzysta z dwusilnikowego układu hybrydowego e:HEV znanego z Civica i Accorda. Spalinowa jednostka o pojemności dwóch litrów w cyklu Atkinsona współpracuje z elektrycznym generatorem trakcyjnym, a moc systemowa trafia na przednią oś poprzez przekładnię e-CVT. Takie rozwiązanie zapewnia dynamiczne przyspieszenie od najniższych prędkości, jednocześnie utrzymując średnie zużycie paliwa poniżej 5 l/100 km według japońskiej procedury WLTC. Ceny startują od 6 179 800 jenów, co w przybliżeniu odpowiada 41 tys. dolarów lub 150 tys. złotych. Limitowana wersja z dwubarwnym lakierem, dodatkowymi spoilerami i felgami z kutego aluminium została wyceniona na 6 480 100 jenów (ok. 43 tys. USD) i rozeszła się w ciągu kilku dni.
Co dalej: zwiększanie mocy produkcyjnych i ekspansja na rynki zagraniczne
Honda zapowiedziała, że jeszcze przed końcem roku zwiększy takt linii w zakładzie Yorii z 220 do 300 sztuk tygodniowo, co powinno skrócić czas oczekiwania do sześciu miesięcy. Równolegle negocjuje dodatkowe dostawy półprzewodników i baterii litowo-jonowych, aby nie powtórzyć ubiegłorocznych przerw produkcyjnych wywołanych kryzysem na rynku komponentów. Europejska premiera została wstępnie wyznaczona na pierwszy kwartał 2026 r., co zbiegnie się z dwudziestopięcioleciem debiutu pierwszej hybrydy marki. Według wstępnych szacunków analityków segmentu, roczna sprzedaż na Starym Kontynencie może sięgnąć 7–8 tys. egzemplarzy, jeżeli kursy walut i regulacje flotowe pozostaną stabilne. W ten sposób Prelude ma szansę nie tylko odświeżyć wizerunek Hondy jako dostawcy aut dających frajdę z jazdy, ale także pomóc w spełnieniu coraz surowszych norm emisji CO₂.