Premiera Vittori Turbio w południowej Florydzie zwróciła uwagę nie tylko dlatego, że w kalendarzu branżowym rzadko pojawiają się zupełnie nowe marki supersamochodów. Startup z siedzibą w Modenie zapowiadał wcześniej „hipersamochód sterowany sztuczną inteligencją”, jednak tuż przed odsłonięciem zrezygnował z tego określenia w oficjalnych materiałach, stawiając na bardziej tradycyjne walory produktu: design, osiągi i rzemiosło. Taki zwrot nie powinien dziwić – rynek luksusowych pojazdów coraz ostrożniej używa hasła AI, koncentrując się na mierzalnych przewagach technologicznych, a nie na samym buzzwordzie.

Pierwszy statyczny prototyp Turbio trafił na tor testowy już zimą, zyskując homologację drogową w ograniczonym zakresie. To istotne, bo wiele ogłaszanych z pompą hipersamochodów pozostaje jedynie renderem 3D lub makietą z gliny. Fakt, że auto jeździ, otwiera drogę do zbierania zamówień i daje sygnał inwestorom, że projekt przekroczył najbardziej ryzykowną fazę rozwoju.

Geneza projektu i partnerzy o globalnej renomie

Założyciel marki, inżynier i przedsiębiorca Carlos Cruz, zbudował zespół, który łączy włoskie rzemiosło karoseryjne z kompetencjami software house’ów z Doliny Krzemowej. Kluczową rolę powierzono studiu Pininfarina, odpowiedzialnemu za ostateczne proporcje nadwozia oraz ergonomię kabiny. W projekcie uczestniczy także Italtecnica, doświadczona w konstruowaniu jednostek napędowych dla niskoseryjnych supersamochodów.

Kilka miesięcy temu w materiałach marketingowych dominowała narracja o „AI-powered hypercar”. Dziś producent mówi raczej o „algorytmach wspomagających”, podkreślając praktyczne zastosowania: optymalizację kanałów chłodzących, symulacje CFD i generatywny design elementów strukturalnych. Rezygnacja z modnego skrótu w nazwie wydaje się świadomym posunięciem, które ma odróżnić Turbio od zbyt śmiałych konceptów, niepopartych realną inżynierią.

Stylistyka: dialog klasyki z futurą

Nadwozie utrzymano w proporcjach grand tourera: długa maska, kabina wysunięta ku tyłowi, muskularne błotniki. Boczną linię ozdabia delikatne przetłoczenie biegnące od przedniego nadkola aż po wlot powietrza przed tylnym kołem, co wizualnie obniża sylwetkę. Inspiracje można odnaleźć w modelach GT z przełomu lat 90. i 2000., ale projektanci dodali wyraźne motywy lotnicze – skośne wloty w pokrywie silnika czy wyprofilowane krawędzie prowadzące powietrze wzdłuż dachu.

Najwięcej dzieje się z tyłu. Kaskadowy zestaw świateł LED tworzy trójwymiarową grafikę, a cztery heksagonalne końcówki wydechu umieszczono dokładnie między segmentami oświetlenia. Dyfuzor kształtowany w tunelu aerodynamicznym ma zapewniać 400 kg docisku przy 300 km/h, co w klasie hybrydowych hipersamochodów nie jest wartością rekordową, lecz gwarantuje stabilność bez nadmiernego obciążania przedniej osi.

Druk 3D sterowany algorytmami i kompozyty nowej generacji

Turbio powstaje w procesie addytywnym, w którym drukarki 3D o pięcioosiowych głowicach nakładają kolejne warstwy mieszanki włókna węglowego i tytanu. Algorytmy generatywne wytyczają wewnętrzne kratownice, minimalizując masę przy zachowaniu norm sztywności. Dzięki temu monokok waży około 91 kilogramów, o 15–20% mniej niż w klasycznych konstrukcjach CFRP.

Elementy zawieszenia, takie jak zwrotnice czy mocowania amortyzatorów, drukowane są z tytanu, następnie poddawane obróbce CNC i osadzane w carbonowym szkielecie. Pozwala to na precyzyjne dopasowanie geometrii kół oraz zintegrowanie kanałów chłodzących hamulce w jednej, spójnej bryle. Projektanci chwalą się także recyklingiem odpadów włókna węglowego w procesie formowania wewnętrznych paneli nadwozia, co obniża ślad węglowy produkcji.

Napęd: wolnossące V12 i silnik elektryczny na przedniej osi

Sercem Turbio jest skonstruowany przez Italtecnica wolnossący silnik V12 o pojemności 6,8 litra. Jednostka generuje 930 KM przy 8 600 obr./min i moment 740 Nm dostępny od 5 500 obr./min. Rolę przedniego napędu pełni silnik synchroniczny z magnesami trwałymi o mocy 180 KM. Sumaryczna moc systemowa to 1 110 KM, a maksymalny moment przekracza 1 100 Nm, przy czym 200 Nm zarezerwowano na chwilowe overboosty elektryczne podczas wyjścia z zakrętu.

Energię magazynuje akumulator litowo-polimerowy o pojemności 6,5 kWh, chłodzony cieczą i umieszczony w tunelu centralnym. Układ umożliwia jazdę w trybie EV do 50 km/h przez trzy kilometry – bardziej z myślą o wjazdach do stref zeroemisyjnych niż o realnej mobilności miejskiej. Przyspieszenie 0–100 km/h trwa około 2,5 sekundy, a prędkość maksymalna ma przekraczać 360 km/h. Ciężar własny utrzymano poniżej 1 550 kg, co przy silniku V12 i systemie hybrydowym należy uznać za osiągnięcie inżynieryjne.

Limitowana produkcja i pozycjonowanie rynkowe

Wytwarzanie pierwszej serii 50 egzemplarzy rozpocznie się w drugim kwartale przyszłego roku w fabryce koło Modeny. Każde auto zostanie zbudowane na zamówienie, z kilkupoziomowym programem personalizacji obejmującym barwy nadwozia, skład mieszanki włókien czy konfigurację układu wydechowego. Cena bazowa, według osób zbliżonych do projektu, nie zejdzie poniżej 1,2 mln euro netto, a większość slotów produkcyjnych jest już wstępnie zarezerwowana.

Segment hipersamochodów hybrydowych rozwija się dynamicznie – obok konstrukcji w pełni elektrycznych, takich jak Rimac Nevera, klienci wciąż poszukują wrażeń akustycznych i emocji związanych z wolnossącym silnikiem o dużej pojemności. Vittori celuje w niszę, w której technologia wspiera, lecz nie zastępuje tradycyjnej mechaniki, a liczba sztuk jest na tyle ograniczona, by zapewnić utrzymanie wartości kolekcjonerskiej. Jeśli harmonogram zostanie dotrzymany, Turbio może stać się jednym z ostatnich nowych samochodów z silnikiem V12 homologowanych na drogi publiczne w Europie, zanim przepisy emisji i regulacje akustyczne ostatecznie zamkną ten rozdział motoryzacji.