Delikatnie nazwana „benzyną z domieszką natury”, E10 wjechała na polskie stacje jako szyld ekologicznego kompromisu. Zwolennicy przekonywali, że dodatek bioetanolu pomoże zmniejszyć emisje i zapewni rolnikom nowe rynki zbytu. Jednak najświeższe opracowania europejskich instytutów badających transport pokazują, że zielony wizerunek mieszanki nie jest tak krystaliczny, jak sugerują reklamy.
Raport przygotowany wiosną 2024 r. dla organizacji Transport & Environment, uzupełniony danymi Międzynarodowej Agencji Energetycznej oraz Komisji Europejskiej, wskazuje, że po zsumowaniu całego łańcucha produkcyjnego E10 potrafi pozostawiać większy ślad węglowy niż klasyczna benzyna. Winne są przede wszystkim zmiany użytkowania ziemi, intensywne nawożenie upraw i energia zużyta do destylacji alkoholu.
Dlaczego 10% bioetanolu nie zawsze oznacza 10% mniej CO₂
Sam proces spalania biopaliwa faktycznie emituje mniej dwutlenku węgla, lecz klucz tkwi w tzw. emisjach pośrednich. Cerulogy szacuje, że produkcja bioetanolu z kukurydzy i trzciny cukrowej generuje o około 16% więcej CO₂ niż wydobycie i rafinacja benzyny z ropy naftowej. Kiedy w rachunku pojawi się wylesianie pod nowe plantacje oraz drenaż torfowisk w Ameryce Południowej i Azji, przewaga konwencjonalnego paliwa staje się jeszcze wyraźniejsza.
Z tego powodu Komisja Europejska w 2023 r. wpisała część „pierwszej generacji” biopaliw na listę surowców wysokiego ryzyka ILUC (Indirect Land-Use Change). Paradoks polega na tym, że im więcej etanolu dolewamy do baku, tym bardziej napędzamy ekspansję rolniczą poza Europą, gdzie standardy środowiskowe bywają bardziej liberalne.
Pola zamiast lasów, woda zamiast prądu
Według analiz World Resources Institute powierzchnia gruntów potrzebna do zaspokojenia europejskiego apetytu na bioetanol przekracza 5 mln hektarów – to więcej niż terytorium Słowacji. Ta ziemia mogłaby wyżywić około 1,3 mld osób, gdyby posiano na niej żywność, albo wyprodukować kilkukrotnie więcej energii, gdyby zainstalować panele fotowoltaiczne. Obciążenie zasobów wodnych także jest znaczące: destylacja jednego litra etanolu pochłania średnio 2–4 l wody w procesach technologicznych, nie licząc nawodnień upraw.
Eksperci zajmujący się gospodarką wodną ostrzegają, że rosnąca presja na zasoby słodkiej wody w regionach takich jak Południowa Brazylia czy środkowe Stany Zjednoczone może kolidować z celami adaptacji do zmian klimatu. Skumulowany pobór wody przez sektor biopaliw już dziś przekracza 80 mld m³ rocznie, czyli tyle, ile wynosi całe roczne zużycie wody pitnej w Unii Europejskiej.
Horyzont 2030: więcej paliwa, więcej problemów
Międzynarodowa Agencja Energetyczna przewiduje, że do końca dekady globalny popyt na bioetanol wzrośnie o 40–45%. Nawet przy umiarkowanym scenariuszu oznacza to dodatkowe 70 Mt emisji CO₂, co odpowiada rocznym emisjom blisko 30 mln samochodów z silnikiem Diesla. W samej Europie wzrost konsumpcji E10 ma sięgnąć 12 mld litrów, jeśli ustawodawcy nie zmienią celów energii odnawialnej w transporcie.
Konsekwencje ekonomiczne są równie istotne. Wyższe zapotrzebowanie na surowce rolnicze podnosi ceny zbóż i cukru, wzmacniając inflację żywnościową w krajach rozwijających się. Z kolei producenci samochodów obawiają się, że agresywne normy dotyczące zawartości biopaliw mogą przyspieszyć wycofywanie z rynku starszych modeli nieprzystosowanych do E10, co wywoła dodatkową presję na kieszenie najuboższych kierowców.
Alternatywy: elektryfikacja, e-paliwa czy drugie pokolenie biopaliw?
Coraz częściej pada pytanie, czy środki publiczne przeznaczone na dopłaty do bioetanolu nie byłyby skuteczniej zainwestowane w rozwój ładowarek do pojazdów elektrycznych lub w produkcję tzw. e-paliw syntetycznych tworzonych z zielonego wodoru i wychwyconego CO₂. Komisja Europejska wskazuje również na potrzebę szybszego przejścia do biopaliw „drugiej i trzeciej generacji”, wytwarzanych z odpadów rolniczych bądź alg, których cykl życia emituje znacznie mniej węgla i nie konkuruje z uprawą żywności.
Niezależnie od wybranej ścieżki jedno jest pewne: uproszczone etykietki „zielone” czy „czarne” przestają wystarczać, gdy ogólny bilans środowiskowy biopaliw okazuje się bardziej skomplikowany od marketingowych sloganów. Przy kolejnej wizycie na stacji warto więc pamiętać, że kilka procent alkoholu w baku nie musi oznaczać toastu za klimat.