Praga zdecydowała, że od stycznia przyszłego roku komercyjne wypożyczanie hulajnóg elektrycznych zniknie z jej ulic. Według władz miasta środek transportu, który miał wspierać zrównoważoną mobilność, stał się źródłem bałaganu na wąskich trotuarach i coraz poważniejszych wypadków. Tym samym czeska stolica dołącza do grona metropolii, które uznały, że dotychczasowy model działania platform sharingowych wymaga gruntownej korekty.

Dlaczego stolica Czech zdecydowała się na radykalny krok?

Samorządowcy argumentują, że liczba interwencji ratowniczych z udziałem e-hulajnóg rośnie szybciej niż sam park pojazdów. Miejskie pogotowie odnotowało w 2023 r. 958 zdarzeń z ich udziałem – o blisko 40 % więcej niż rok wcześniej, przy czym rowery odnotowały wzrost zaledwie jednocyfrowy. „Nie możemy dłużej tolerować sytuacji, w której chodniki zamieniają się w parkingi dla skuterów” – podkreśla zastępca burmistrza ds. transportu Zdeněk Hřib. Na bezpieczeństwo nakłada się aspekt przestrzenny: staromiejska siatka ulic ma średnio 4 m szerokości i pierwotnie była projektowana dla ruchu pieszego; chaotycznie pozostawione pojazdy blokują wózki dziecięce oraz osoby z niepełnosprawnościami.

Dodatkowym motywem jest turystyka. W 2024 r. Pragę odwiedziło ponad 8 mln gości, a w szczycie sezonu operatorzy raportowali, że nawet 70 % przejazdów odbywa się na obszarze zabytkowego centrum, często w formie krótkich przejażdżek rekreacyjnych. Magistrat przekonuje, że generowany w ten sposób ruch nie zastępuje podróży samochodem lub transportem publicznym, lecz zwiększa zatłoczenie przestrzeni publicznej.

Jak branża mikromobilności reaguje na decyzję Pragi?

Najwięksi operatorzy, tacy jak Lime czy Bolt, oceniają zakaz jako zbyt daleko idący i wskazują na przykłady miast, które dzięki ścisłej współpracy z firmami sharingowymi ograniczyły chaos bez konieczności całkowitego wycofania usługi. Przedstawiciele branży przypominają, że systemy geofencingu pozwalają wyłączyć newralgiczne strefy z parkowania, a prędkość można dynamicznie ograniczać za pomocą oprogramowania. Zwracają też uwagę, że hulajnogi emitują mniej CO₂ niż samochody czy skutery spalinowe i realnie wpisują się w cele klimatyczne UE.

Władze Pragi odpowiadają, że przez ponad dwa lata testów operatorzy nie zdołali rozwiązać problemu nielegalnego parkowania i jazdy po chodnikach. Radni sugerują, że powrót hulajnóg do miasta będzie możliwy tylko pod warunkiem wprowadzenia obowiązkowych stref dokowania, ograniczenia liczby pojazdów i precyzyjnego systemu kar administracyjnych egzekwowanych w czasie rzeczywistym.

Zakazy, limity i kaski – rozwiązania z innych miast

Praga nie jest osamotniona. Paryż zrezygnował z wypożyczalni e-hulajnóg po miejskim referendum w 2023 r., a Madryt przyjął podobne przepisy w ślad za rosnącą liczbą wypadków na deptakach. Inne stolice szukają kompromisów: w Helsinkach obowiązuje minimalny wiek 15 lat oraz nocna przerwa w działaniu aplikacji, która znacząco ograniczyła liczbę zdarzeń z udziałem osób pod wpływem alkoholu. Rzym i Mediolan zobligowały użytkowników do jazdy w kasku oraz wykupienia ubezpieczenia OC, natomiast Berlin postawił na gęstą sieć wyznaczonych stref parkowania, połączoną z mandatem naliczanym automatycznie przy nieprawidłowym zwrocie pojazdu.

Europejska Rada Bezpieczeństwa Transportu zwraca uwagę, że tam, gdzie samorządy zdecydowały się na jasne standardy techniczne (maksymalna prędkość 20 km/h, obowiązkowe oświetlenie, numer rejestracyjny), wskaźnik poważnych obrażeń spadł średnio o jedną trzecią. Eksperci rekomendują również integrację danych flotowych z miejskimi systemami ITS, co umożliwia dynamiczne zarządzanie ruchem mikromobilnym.

Czy miejskie centra pozostaną przyjazne dla zrównoważonego transportu?

Zakaz w Pradze nie oznacza rezygnacji z idei transportu współdzielonego. Radni zapowiedzieli rozszerzenie programu stacji dokujących dla rowerów oraz subsydia dla mieszkańców kupujących rowery cargo, które mają pomóc w ograniczeniu dostaw realizowanych samochodami dostawczymi. Rozważane jest także wprowadzenie „zielonych korytarzy” – pasów ruchu dostępnych wyłącznie dla pojazdów zeroemisyjnych i komunikacji publicznej. Miasto liczy, że zbilansowanie przestrzeni między pieszymi, rowerzystami a transportem publicznym przyczyni się do poprawy jakości powietrza i komfortu życia w historycznym centrum.

Decyzja czeskiej stolicy wpisuje się w szerszy trend: samorządy testują różne recepty na mikromobilność, od pełnych zakazów po precyzyjne regulacje technologiczne. Wspólnym mianownikiem pozostaje potrzeba odzyskania przestrzeni publicznej dla pieszych oraz zwiększenia bezpieczeństwa. To, czy e-hulajnogi znajdą dla siebie miejsce w tej nowej miejskiej układance, zależy od gotowości operatorów do podporządkowania się surowym standardom – i od zdolności władz do ich egzekwowania.