Praga zapowiedziała usunięcie wszystkich miejskich hulajnóg elektrycznych oferowanych w modelu współdzielonym od 1 stycznia 2026 r. Uchwała przyjęta przez radę stolicy ma uporządkować przestrzeń publiczną, poprawić bezpieczeństwo pieszych i zredukować liczbę wypadków, których – według miejskich statystyk – w ostatnich latach przybywało szybciej, niż rosła popularność urządzeń.
Dlaczego hulajnogi elektryczne stały się problemem w metropoliach?
Mikromobilność dwukołowa przyciągnęła inwestorów i użytkowników obietnicą ekologicznego, elastycznego transportu. W praktyce część korzyści zniwelowało chaotyczne parkowanie, brak infrastruktury oraz zachowania odbiegające od zasad ruchu drogowego. Międzynarodowe badania, m.in. Europejskiej Rady Bezpieczeństwa Transportu, pokazują, że urazy głowy i kończyn stanowią ponad 80% obrażeń odniesionych na hulajnogach, a połowa poszkodowanych to turyści lub osoby prowadzące pojazd po raz pierwszy. Gdy dodamy porzucanie sprzętu na wąskich chodnikach, utrudnienia dla osób z niepełnosprawnościami i rosnące koszty interwencji ratowników, obraz staje się bardziej skomplikowany niż marketingowe hasła o „zielonej” rewolucji.
Praskie regulacje: czego dokładnie dotyczą i co się zmieni?
Nowe prawo stanowi, że od początku 2026 r. operowanie flotą elektrycznych hulajnóg w przestrzeni publicznej nie będzie licencjonowane, a porzucone pojazdy będą traktowane jak nielegalnie ustawione przedmioty komunalne. Miasto jednocześnie ujednolica zasady dla rowerów współdzielonych: wskazuje wyznaczone strefy postoju, wprowadza maksymalny czas usunięcia nieprawidłowo zaparkowanego roweru i przewiduje grzywny za każdy rozpoczęty dzień blokowania przejść. Hulajnogi znikają z tej listy, co de facto wyklucza je z legalnego użytku komercyjnego. Według władz dzięki temu chodniki w historycznym centrum mają stać się w pełni dostępne, a służby komunalne – odciążone.
Przedsiębiorcy kontra magistrat: argumenty obu stron
Operatorzy wskazują, że całkowity zakaz uderza w ideę zrównoważonego transportu i może skłonić część mieszkańców do powrotu do samochodów. Firmy deklarują gotowość do współfinansowania stacji dokujących, geofencingu ograniczającego prędkość oraz rozwiązań wymuszających odstawianie pojazdu w wyznaczonym miejscu. Ratusz odpowiada, że wielomiesięczne konsultacje nie przyniosły trwałej poprawy, a dotychczasowe testy stref parkowania były nagminnie ignorowane. Miasto podkreśla też koszty sprzątania oraz obsługi ambulatoryjnej: według szpitala na Vinohradach co piąta kontuzja na izbie przyjęć latem 2023 r. była konsekwencją wypadku na hulajnodze.
Co zrobić, aby mikromobilność była bezpieczna i uporządkowana?
Przykłady innych miast dowodzą, że pełna eliminacja nie jest jedyną drogą. Paryż zdecydował się na plebiscyt, który doprowadził do wycofania wypożyczalni, lecz pozostawił prywatne hulajnogi pod rygorem ograniczenia prędkości do 10 km/h w strefach gęsto zabudowanych. Barcelona egzekwuje obowiązek stacji dokujących, a Oslo wprowadziło współdzielony model z limitem 8 tys. pojazdów i mandatami za niewłaściwe parkowanie automatycznie doliczanymi do aplikacji użytkownika. Niezależnie od obranej strategii eksperci wskazują trzy warunki sukcesu: rozbudowaną infrastrukturę rowerową, klarowne przepisy egzekwowane cyfrowo w czasie rzeczywistym oraz edukację użytkowników. Jeśli któryś z tych elementów zawodzi, konsekwencje ponoszą piesi i system ochrony zdrowia. Praga wybrała najbardziej radykalne rozwiązanie – czas pokaże, czy stanie się wzorem do naśladowania, czy argumentem za bardziej wyważonymi metodami regulacji.