Niemal siedemset kilometrów – tyle dzieli Gdańsk od Zakopanego i dokładnie taki dystans deklaruje najnowsza wersja Long Range elektrycznego Opla Grandlanda. Producent przekonuje, że dzięki większemu akumulatorowi SUV jest w stanie pokonać trasę przecinającą Polskę z północy na południe bez ani jednego postoju przy ładowarce. Czy technologia stojąca za tym wynikiem rzeczywiście zbliża nas do bezkompromisowej elektromobilności?
Układ napędowy i osiągi
Wariant Long Range korzysta z pojedynczego silnika synchronicznego o mocy 170 kW, który napędza przednie koła. Maksymalny moment 345 Nm dostępny od pierwszego obrotu pozwala przyspieszyć od 0 do 100 km/h w 8,8 s i utrzymać prędkość maksymalną 170 km/h. Jednostka napędowa bazuje na modułowej architekturze Stellantis STLA Medium, dzięki czemu zyskuje najnowszą elektronikę mocy z węglika krzemu, obniżającą straty energetyczne podczas przyspieszania oraz rekuperacji. Standardem jest adaptacyjne zawieszenie z amortyzatorami sterowanymi zaworowo w czasie rzeczywistym; układ pracuje w trybach Eco, Normal i Sport, a każda zmiana ustawień wpływa również na mapowanie pedału przyspieszenia i siłę rekuperacji.
Zwiększony akumulator i możliwości ładowania
Sercem odmiany Long Range jest zestaw akumulatorów o pojemności netto 97 kWh, oparty na chemii NMC 811 i zintegrowany w technologii cell-to-pack. Rozwiązanie to skraca ścieżkę przepływu prądu i podnosi gęstość energii, a to przekłada się na deklarowany zasięg WLTP do 694 km. Inżynierowie zoptymalizowali układ termiczny: zastosowano pompę ciepła z dwufazowym czynnikiem oraz płytowe wymienniki ciepła w module baterii, co stabilizuje temperaturę ogniw zarówno podczas zimowych poranków, jak i szybkiego ładowania latem. Na prąd stały samochód przyjmuje moc do 160 kW; przejście z 10 do 80 proc. zajmuje około 27 minut, a krzywa ładowania utrzymuje ponad 120 kW aż do 60 proc. pojemności. Ładowanie prądem zmiennym zabezpiecza pokładowa ładowarka 11 kW (trzy fazy) z opcją rozszerzenia do 22 kW.
Efektywność w codziennej eksploatacji
Aerodynamika nadwozia (Cx = 0,28) współpracuje z aktywnie sterowaną osłoną chłodnicy i kurtynami powietrznymi przy przednich kołach. Układ sterowania energią przewiduje dwa poziomy rekuperacji oraz funkcję żeglowania z odłączeniem przekładni od silnika przy stałej prędkości. Według wewnętrznych pomiarów marki średnie zużycie energii w ruchu mieszanym oscyluje wokół 14 kWh/100 km, co przy 97 kWh netto daje teoretyczny zasięg przekraczający 680 km – wynik potwierdzony w homologacji WLTP. Podczas autostradowej jazdy z prędkością 130 km/h realne zużycie rośnie do około 19 kWh/100 km, co wciąż pozwala przejechać blisko 500 km bez zjazdu z drogi.
Komfort i cyfrowe rozwiązania na pokładzie
Grandland kontynuuje tradycję marki w zakresie ergonomii: przednie fotele z certyfikatem AGR mają wielokierunkową regulację i zintegrowaną funkcję wentylacji. Kabinę zdominował zakrzywiony panel Pure Panel Pro z 12-calowym zestawem wskaźników oraz 16-calowym ekranem systemu multimedialnego opartym na Android Automotive. Obsługuje on bezprzewodowe aktualizacje OTA i integruje sklep z aplikacjami. W standardzie dostępny jest pakiet Intelli-Drive 2.0 obejmujący asystenta jazdy półautonomicznej (poziom 2) z centralizacją pasa, adaptacyjnym tempomatem i automatyczną zmianą pasa po aktywacji kierunkowskazu. O oświetlenie dba 54-segmentowa matryca Intelli-Lux LED Pixel, a widoczność podczas manewrów poprawia system kamer 360° z widokiem transparentnym pod autem, przydatnym w terenie.
Ceny i rynkowe pozycjonowanie
Cennik Long Range startuje na zachodnich rynkach od niespełna 47 tys. euro – to poziom plasujący model pomiędzy bazowymi wariantami Tesli Model Y a topową wersją Hyundaia IONIQ 5. W Polsce podstawowy Grandland Electric z baterią 73 kWh kosztuje obecnie 213 900 zł, dlatego odmiana z większym akumulatorem może przekroczyć 230 tys. zł, zanim zostaną uwzględnione dopłaty programu „Mój Elektryk”. Opel liczy jednak, że ofensywa tańszych pojazdów z Chin oraz wewnętrzna presja kosztowa w ramach koncernu Stellantis wymusi bardziej agresywne rabaty. Wprowadzenie wersji Long Range ma być jednocześnie odpowiedzią na potrzeby kierowców wykonujących dłuższe trasy i dowodem, że europejscy producenci są w stanie dorównać konkurencji pod względem zasięgu bez uciekania się do kompromisów w zakresie jakości wykończenia czy wyposażenia.