Niewielu spodziewało się, że następca flagowej limuzyny Lexusa zostanie zapowiedziany jako sześciokołowy van. Kilkudziesięciosekundowy materiał wideo, wyemitowany podczas firmowej prezentacji strategicznej, wystarczył jednak, by podgrzać atmosferę: sylwetka o gabarytach minibusa, trzy osie i mocno przestylizowane oświetlenie sprawiły, że świat motoryzacji zareagował zdumieniem. Po cichu żegnany sedan LS ustępuje miejsca projektowi, który podważa konwencję luksusu na czterech kołach i wpisuje się w rosnącą popularność prestiżowych MPV na rynkach azjatyckich.
Wizualny manifest odwagi
Z krótkiego teaseru można wyłowić kilka kluczowych detali. Nadwozie rysuje się jako wysoki, prawie idealnie prostokątny blok, co sugeruje maksymalizację przestrzeni wewnętrznej – w Azji symbolem statusu bywa dziś metraż kabiny, nie długość maski. Przednie i tylne lampy tworzą wąskie, poziome pasy o niemal identycznym kształcie, odwrócone względem siebie niczym odbicie w zwierciadle. Płaski dach zdaje się ciągnąć bez przerw aż po pionową klapę bagażnika, a boczne drzwi przesuwne sugerują priorytet dla łatwego dostępu do apartamentu na kołach. Najbardziej spektakularny jest jednak układ jezdny: trzy osie i sześć kół, które automatycznie podnoszą skojarzenia z terenowymi monstrami pokroju Mercedes-AMG G 63 6×6, choć tu funkcja zdaje się wtórna wobec formy.
Sześć kół jako broń marketingowa
W motoryzacyjnym świecie dodatkowa oś częściej bywa gadżetem promocyjnym niż rzeczywistą potrzebą. O ile pojazdy wojskowe czy ciężarowe korzystają z trzech osi z uwagi na nośność, o tyle w samochodach cywilnych jest to głównie deklaracja ekstrawagancji. Właśnie dlatego “g-sześć-szóstka” Mercedesa czy niedawno zaprezentowany Ram 1500 TRX 6x6 od tunera Hennessey zdobywały więcej kliknięć niż klientów. Lexus, projektując koncepcyjnego vana, świadomie gra tą samą kartą: podwójna tylna oś może pomóc przenieść moment obrotowy elektrycznego układu napędowego, ale przede wszystkim przyciąga uwagę w social-mediach, gdzie obraz częstokroć znaczy więcej niż dane techniczne.
Luksusowe MPV – cichy bohater rynku Azji Wschodniej
Choć w Europie dominują SUV-y, a w Ameryce pick-upy, w Japonii, Chinach czy Korei Południowej prestiż od lat budują tzw. “executive vans”. Modele pokroju Toyoty Alphard, Hyundaia Staria lub Buicka GL8 służą tam jako mobilne sale konferencyjne, sceny do wideorozmów i miejsce odpoczynku w korkach. Lexus wszedł do tej gry modelem LM, lecz ten – mimo starannego wykończenia – nie zawojował wszystkich rynków z racji wysokiej ceny i konserwatywnej formy. Sześciokołowy LS Concept ma szansę przełamać ten impas: odważne proporcje przyciągną uwagę, a tradycyjnie wysoki poziom rzemiosła japońskiej marki może przekonać klientów szukających jeżdżącego salonu z nutą ekscentryzmu.
Architektura elektryczna i możliwy układ napędowy
Choć Lexus nie zdradził specyfikacji, można śmiało założyć, że platforma będzie w pełni elektryczna. Toyota – macierzysta firma – rozwija modułową architekturę e-TNGA oraz akumulatory półprzewodnikowe drugiej generacji, a do 2026 r. planuje istotnie zwiększyć zasięgi swoich BEV-ów. Trzy osie pozwoliłyby zastosować dwa niezależne silniki elektryczne na tylnych kołach i jeden z przodu, tworząc układ napędu na wszystkie koła z e-Torque Vectoring. Dodatkowy zestaw opon oznacza większy kontakt z nawierzchnią, co w teorii poprawia stabilność oraz pozwala rozłożyć masę nawet 120-kWh baterii, jakiej wymagałby samochód o wymiarach miejskiego autobusu.
Od teaseru do premiery: Japan Mobility Show 2025
Pełnoprawny debiut LS Concept zaplanowano na Japan Mobility Show 2025, który odbędzie się pod koniec października w tokijskim Big Sight. Organizatorzy imprezy, dawniej znanej jako Tokyo Motor Show, kładą nacisk na przyszłość zrównoważonego transportu i integrację różnych środków mobilności – a futurystyczny, sześciokołowy van Lexusa idealnie wpisuje się w tę narrację. Jeśli projekt zbierze wystarczająco entuzjastyczne reakcje, może przejść drogę od efektownego prototypu do produkcyjnej wersji, podobnie jak niegdyś koncepcja LC Coupe. Niezależnie od tego, już dziś stał się znakomitym narzędziem przypomnienia, że Lexus potrafi łączyć rzemiosło z odwagą i – gdy zajdzie potrzeba – dołożyć dodatkową parę kół, by wyprzedzić konkurencję o całe trzy osie.