Narastające jesienne chłody co roku wywołują debatę: czekać, aż nocą termometr pokaże mniej niż siedem stopni Celsjusza, czy trzymać się prostej zasady kalendarzowej, która każe zakładać zimowe ogumienie od października do Wielkanocy? Obie metody mają swoich zwolenników, a wybór przekłada się bezpośrednio na bezpieczeństwo, długość drogi hamowania i kondycję układu jezdnego.

Jak działają opony zimowe?

Specjalna mieszanka z większą zawartością krzemionki sprawia, że bieżnik zimówek pozostaje elastyczny przy temperaturach sięgających –25°C. Dzięki temu krawędzie bloków bieżnika łatwiej „wgryzają się” w śnieg i lód. Dodatkowe setki lameli tworzą ostre krawędzie zwiększające przyczepność podczas ruszania i hamowania, a głębsze rowki skuteczniej odprowadzają błoto pośniegowe. W testach organizacji konsumenckich różnica w drodze hamowania między nowoczesną oponą zimową a letnią może sięgać nawet 20 m przy prędkości 50 km/h na śliskiej nawierzchni. Eksperci podkreślają również znaczenie głębokości bieżnika: minimalne dopuszczalne 1,6 mm to za mało na zimę; zaleca się co najmniej 4 mm.

Reguła 7°C kontra „O bis O” – dwie szkoły, wspólny cel

W Polsce najczęściej promuje się zasadę siedmiu stopni, wynikającą z obserwacji, że poniżej tej granicy guma letniego ogumienia twardnieje i traci przyczepność. Niemieccy kierowcy, zwłaszcza ci z długoletnim stażem, kierują się natomiast hasłem „O bis O” – Oktober bis Ostern. Przyjęcie konkretnego okna czasowego ułatwia planowanie wizyty w serwisie i zmniejsza kolejki w zakładach wulkanizacyjnych. Dane meteorologiczne Federalnego Urzędu Hydrologicznego pokazują, że w większości regionów Niemiec okres od października do Wielkanocy obejmuje ponad 90% dni, w których występują przymrozki lub opady śniegu. W Europie Środkowej różnice klimatyczne między północą a południem są jednak na tyle duże, że specjaliści radzą obserwować prognozy i traktować obie reguły jako wskazówki, a nie niewzruszone prawo.

Prawo i finanse: konsekwencje jazdy na niewłaściwym ogumieniu

W Polsce wymiana opon nie jest obowiązkowa, ale w razie kolizji ubezpieczyciel może zmniejszyć odszkodowanie, jeśli stan ogumienia przyczynił się do zdarzenia. W Niemczech kierowca, który w warunkach zimowych porusza się na letnich oponach, ryzykuje mandat w wysokości 60 euro, a jeśli stworzy zagrożenie – nawet 120 euro i punkt karny. W Austrii urlopowicze muszą mieć zimówki od 1 listopada do 15 kwietnia, a kara może przekroczyć 500 euro. W krajach nordyckich przepisy są jeszcze surowsze, a w Szwecji minimalna głębokość bieżnika zimą wynosi 3 mm. To pokazuje, że decyzja o wymianie opon przestaje być wyłącznie kwestią komfortu – staje się elementem odpowiedzialności prawnej i finansowej.

Co mówią kierowcy i kiedy naprawdę zmieniają opony?

W serwisach społecznościowych co roku powtarza się ten sam repertuar opinii:

– „Czekam do pierwszych przymrozków, bo ostatnie październiki bywają jeszcze letnie.”

– „U mnie termin jest niezmienny: druga połowa października, żeby uniknąć kolejek w warsztacie.”

– „W trasę w góry nie jadę bez zimówek, nawet jeśli w mieście jest dodatnia temperatura.”

Rozbieżności potwierdzają badania europejskich automobilklubów: średni termin wymiany wśród młodszych kierowców przesuwa się bliżej listopada, podczas gdy kierowcy powyżej 55. roku życia częściej trzymają się tradycyjnych dat. Coraz popularniejsze stają się też opony całoroczne, lecz testy potwierdzają, że w ekstremalnych warunkach trudno im dorównać specjalistycznym zimówkom.

Podziel się swoją praktyką

Czy wybierasz konkretną datę, obserwujesz słupek rtęci, a może stawiasz na opony całoroczne? Zapraszamy do komentarzy i udziału w krótkiej sondzie – Twoje doświadczenia mogą pomóc innym podjąć decyzję, zanim na drogach zapanują prawdziwie zimowe warunki.