Zaostrzenie zasad przyznawania i kasowania punktów karnych to jedna z najbardziej znaczących reform polskiego prawa o ruchu drogowym w ostatnich latach. Projekt, który przeszedł już pełną ścieżkę legislacyjną, wydłuża okres pozostawania punktów w ewidencji oraz likwiduje popularne kursy redukcyjne. Autorzy regulacji argumentują, że szybkie „czyszczenie konta” ośmielało do ryzyka, a Polska – mimo wyraźnych postępów – wciąż należy do krajów Unii Europejskiej o podwyższonym wskaźniku ofiar śmiertelnych na milion mieszkańców. Poniżej omawiamy kluczowe elementy zmian, ich kontekst statystyczny i możliwe konsekwencje dla kierowców, gospodarki oraz organów kontroli ruchu.

Dlaczego rząd zdecydował się na zaostrzenie przepisów?

Kompleksowa analiza wypadków prowadzona przez Policję, Instytut Transportu Samochodowego i Europejską Radę Bezpieczeństwa Transportu wskazuje, że nadmierna prędkość, nieustąpienie pierwszeństwa oraz nieprawidłowe wyprzedzanie odpowiadają łącznie za ponad dwie trzecie najpoważniejszych zdarzeń drogowych w Polsce. Jednocześnie dotychczasowy system punktowy okazał się mało dotkliwy dla kierowców regularnie łamiących przepisy: punkty wygasały po dwunastu miesiącach, a uczestnictwo w kilkugodzinnym szkoleniu pozwalało „odjąć” kolejne sześć. W rezultacie kierowca, który popełniał wykroczenia co kilka miesięcy, rzadko osiągał próg 24 punktów grożący zatrzymaniem uprawnień. Resort infrastruktury, wspierany przez Komendę Główną Policji, ocenił więc, że niezbędne jest wydłużenie okresu karencyjnego i wyeliminowanie furtki w postaci kursów redukcyjnych, aby zwiększyć efekt prewencyjny i odstraszający.

Dwuletni okres ważności punktów – jak to będzie działać w praktyce

Po wejściu w życie nowych przepisów każdy mandat będzie skutkował dopisaniem punktów karnych, które pozostaną w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców przez 24 miesiące liczone od dnia uregulowania należności. Oznacza to, że nieuiszczony mandat nie uruchamia biegu terminu – dopóki zaległość nie zostanie opłacona, punkty będą „zamrożone”. Konstrukcja ta ma ograniczyć celowe odwlekanie płatności w celu szybszego wyzerowania konta.

Według danych Ministerstwa Finansów średni czas opłacenia mandatu w Polsce to około 19 dni; w przypadku części kierowców – zwłaszcza obcokrajowców – prolongata przekraczała jednak pół roku. Nowy system premiuje szybką regulację należności, ale eliminuje pokusę czekania na wygaśnięcie sankcji: punkty pozostaną aktywne znacznie dłużej niż dotąd, a każdy kolejny mandat będzie kumulował ryzyko utraty prawa jazdy. W opinii ekspertów ITS taki model jest bardziej przejrzysty dla policjantów i organów administracyjnych, którzy zyskają mniej obszerną, lecz dłużej aktualną historię przewinień – ma to ułatwić wczesną identyfikację osób o skłonności do recydywy.

Koniec kursów reedukacyjnych: co z rozwojem kompetencji kierowców?

Rozporządzenie likwiduje możliwość odjęcia punktów karnych poprzez szkolenie w wojewódzkich ośrodkach ruchu drogowego. Dotąd około 70 tysięcy osób rocznie korzystało z tej procedury, generując ośrodkom kilkanaście milionów złotych przychodu. W zamian wprowadzono obowiązkowe – i znacznie bardziej rozbudowane – kursy dla kierowców, którzy osiągną limit 24 punktów. Będą one obejmować co najmniej 28 godzin zajęć teoretycznych oraz część praktyczną z psychologiem transportu; ukończenie całości będzie warunkiem odzyskania uprawnień po okresowym zatrzymaniu prawa jazdy.

Psychologowie zwracają uwagę, że dotychczasowe jednodniowe kursy miały mocno ograniczoną skuteczność behawioralną: uczestnicy wychodzili z nich bez realnej zmiany postaw. Dłuższy, certyfikowany trening ma na celu zarówno uzupełnienie wiedzy o przepisach, jak i pracę nad samooceną, kontrolą emocji oraz redukcją skłonności do ryzyka. Ośrodki ruchu drogowego przygotowują się do wdrożenia nowego programu szkoleniowego, jednak ostrzegają, że konieczne będą inwestycje w kadrę i infrastrukturę, aby sprostać wyższym wymaganiom.

Potencjalny wpływ na bezpieczeństwo, gospodarkę i rynek pracy

Polska odnotowała w 2023 roku spadek ofiar śmiertelnych o niespełna 5% w stosunku do roku wcześniejszego, lecz wciąż pozostaje powyżej średniej unijnej (około 60 zabitych na milion mieszkańców wobec średnio 46 w UE). Resort infrastruktury szacuje, że nowy system mógłby obniżyć liczbę najbardziej niebezpiecznych naruszeń o 10–15% w ciągu trzech lat, co przekładałoby się na setki ocalonych istnień i znaczne oszczędności społeczno-ekonomiczne. Według metodologii Komisji Europejskiej koszt śmierci w wypadku to przeciętnie 2,3 mln euro, a ciężkiego zranienia – 300 tys. euro; każda poprawa statystyki bezpieczeństwa wyraźnie ogranicza więc obciążenie budżetu państwa i systemu ochrony zdrowia.

Jednocześnie organizacje pracodawców zgłaszają obawy, że wydłużenie czasu „trwania” punktów oraz brak możliwości ich redukcji podniesie ryzyko utraty prawa jazdy przez zawodowych kierowców, przedstawicieli handlowych i techników serwisowych. Braki kadrowe w sektorze transportu drogowego już dziś szacowane są na 150–200 tysięcy osób; częstsze zawieszenia uprawnień mogą zatem wpłynąć na koszty logistyczne przedsiębiorstw. Ministerstwo odpowiada, że zgodnie z koncepcją „bezpieczeństwa systemowego” ochrona życia i zdrowia powinna mieć wyższy priorytet niż efektywność ekonomiczna, a firmy mogą przeciwdziałać problemowi, inwestując w monitoring flot i szkolenia defensywnej jazdy.

Polityka zero ofiar – europejskie inspiracje i możliwe dalsze kroki

Reforma wpisuje się w unijną strategię „Vision Zero”, której celem jest całkowite wyeliminowanie śmiertelnych wypadków do 2050 roku. Kraje zachodnie wprowadzają coraz bardziej zintegrowane narzędzia kontroli: Francja zamierza od 2024 roku powiązać wysokość ubezpieczenia OC z historią punktów karnych, a w Holandii testowane są inteligentne ograniczniki prędkości (ISA) aktywowane automatycznie w pojazdach służbowych. Polska, oprócz nowego systemu punktowego, planuje rozwój sieci odcinkowego pomiaru prędkości do ponad 600 km tras oraz wprowadzenie obowiązkowych rejestratorów danych pokładowych w pojazdach homologowanych po lipcu 2024.

Eksperci wskazują, że skuteczność legislacyjnych restrykcji zależy od równoległego podnoszenia jakości infrastruktury i edukacji. Rozbudowa dróg ekspresowych zmniejsza liczbę kolizji czołowych, a inicjatywy obywatelskie promujące jazdę defensywną redukują agresję za kierownicą. Można więc oczekiwać, że obecna reforma nie będzie ostatnim etapem zmian: w debacie publicznej pojawiają się postulaty uzależnienia stawek mandatów od dochodu, rozbudowy automatycznego systemu karania (tu wzorem są Finlandia i Szwajcaria) oraz włączenia do oceny ryzyka punktowego wykroczeń popełnionych za granicą.

Co powinien zrobić odpowiedzialny kierowca?

Po pierwsze, należy uruchomić profil zaufany i regularnie sprawdzać swoje dane w e-usłudze „Sprawdź swoje punkty karne” – dostęp do aktualnego stanu konta nigdy nie był tak łatwy. Po drugie, warto przeanalizować własne nawyki: przekraczanie prędkości o kilka kilometrów na godzinę często wynika z pośpiechu lub braku koncentracji, a w zsumowaniu z innymi drobnymi wykroczeniami może błyskawicznie doprowadzić do 24 punktów. Wreszcie, kierowcy zawodowi powinni rozważyć szkolenia z jazdy defensywnej, które uczą m.in. technik przewidywania zagrożeń oraz ograniczania stresu – koszt kilkuset złotych może ochronić przed wielotysięczną stratą wynikającą z utraty prawa jazdy i konieczności przekwalifikowania.

Nowe przepisy – zmiana mentalności czy jedynie surowsze kary?

Choć ustawa koncentruje się na represji, długofalowym celem jest transformacja kultury w ruchu drogowym. Państwa, które osiągnęły najniższe wskaźniki wypadków, łączą wysokie sankcje z inwestycją w komunikację społeczną i infrastrukturę przyjazną użytkownikom. O sukcesie reformy przesądzi zatem nie tylko liczba wystawionych mandatów, lecz także konsekwentna egzekucja, klarowność procedur oraz poczucie sprawiedliwości wśród obywateli. Jeżeli te warunki zostaną spełnione, wydłużenie okresu ważności punktów i likwidacja kursów redukcyjnych mogą okazać się istotnym krokiem na drodze do bezpieczniejszego ruchu drogowego w Polsce.