Srebrny Ford z kogutem „TAXI” jeszcze niedawno był jedynie jednym z tysięcy samochodów obsługujących pasażerów w Warszawie. Dziś jego tablicę rejestracyjną kojarzą kierowcy, dziennikarze motoryzacyjni oraz policjanci z wydziału ruchu drogowego. Minionego weekendu auto ponownie znalazło się w centrum zdarzenia drogowego, a internauci zastanawiają się, czy mieliśmy do czynienia z kolejnym pechowym zbiegiem okoliczności, czy elementem powtarzalnego schematu z pogranicza wyłudzeń odszkodowawczych.

Powrót rozpoznawalnej taksówki na ulice stolicy

Do ostatniej kolizji doszło w godzinach popołudniowego szczytu na skrzyżowaniu Puławskiej, Alei Niepodległości i Wilanowskiej. Według wstępnych ustaleń policji kierująca czarną Toyotą zmieniała pas ruchu, gdy w jej tył uderzył srebrny Ford Focus oznakowany jako taksówka. Funkcjonariusze na miejscu sporządzili dokumentację, zabezpieczyli zapis z monitoringu miejskiego i przesłuchali świadków, którzy opisali zdarzenie w sposób odmienny od wersji przedstawionej przez taksówkarza. Sprawa trafi do sądu, ponieważ stronom nie udało się ustalić jednoznacznej winy, a ewentualny wyrok ma znaczenie nie tylko dla uczestników, lecz również dla ubezpieczyciela, który ostatecznie pokryje koszty szkody.

Drobne uszkodzenia obu pojazdów nie wskazywały na dużą prędkość, lecz okoliczności – manewr zmiany pasa, nagłe przyspieszenie jednego z aut oraz natychmiastowa propozycja „polubownego” załatwienia sprawy – ponownie wzbudziły czujność miejskich kierowców. Charakterystyczny Ford pojawia się bowiem w sieci od kilkunastu miesięcy w relacjach dotyczących niepozornych, lecz kłopotliwych stłuczek.

Relacje uczestników i rola materiału wideo

Kierowca taksówki w rozmowie z policją utrzymywał, że to sedan wjechał mu w bok, a on sam nie miał szans uniknąć kontaktu. Świadkowie zdarzenia twierdzą odwrotnie: ich zdaniem Ford przyspieszył w chwili, gdy Toyota rozpoczęła zmianę pasa, co skutkowało uderzeniem w tył jej pojazdu. W rozstrzygnięciu sporu kluczowe mogą być nagrania – zarówno z monitoringu miasta, jak i ewentualnej kamery pokładowej Avensisa. Coraz częściej to właśnie wideo stanowi kluczowy dowód w postępowaniach dotyczących kolizji, zwłaszcza gdy na szali leżą podejrzenia o intencjonalne wymuszanie zdarzeń.

Polskie prawo nie definiuje osobnej kategorii „kolizji prowokowanej”, lecz sędziowie w wyrokach powołują się na przepisy o wyłudzeniu i narażeniu na niebezpieczeństwo w ruchu drogowym. Jeżeli udowodni się celowe doprowadzenie do stłuczki, konsekwencje mogą obejmować nie tylko wysoką grzywnę, ale również odpowiedzialność karną zagrożoną karą pozbawienia wolności do ośmiu lat.

Dlaczego ten samochód stał się miejską legendą

Internauci, rowerzyści i użytkownicy komunikacji miejskiej udostępniali już wcześniej nagrania, na których ten sam Ford brał udział w niemal bliźniaczych stłuczkach: zawsze na zatłoczonych arteriach, zawsze podczas zmiany pasa i zawsze z podobnym wzorcem zachowania kierowcy – natychmiastową próbą dogadania się „za drobną kwotę” w gotówce. Jeżeli druga strona odmawiała, taksówkarz sugerował, że dysponuje nagraniem jednoznacznie wskazującym jej winę. Brak jasnych rozstrzygnięć w poprzednich incydentach sprawił, że sprawa urosła do rangi miejskiej opowieści ostrzegawczej, a srebrny Focus doczekał się internetowych przydomków, wśród których najłagodniejszy brzmi „postrach pasów ruchu”.

Psychologowie transportu wskazują, że zjawisko polegające na prowokowaniu drobnych kolizji przez zawodowych kierowców nie jest nowe: niektóre osoby łączą przewozową działalność zarobkową z nielegalnym „biznesem odszkodowawczym”, licząc na szybkie porozumienie w gotówce lub zyski z polisy OC sprawcy. Trudność w udowodnieniu umyślności i relatywnie niewielkie szkody materialne sprawiają, że część poszkodowanych rezygnuje z dochodzenia swoich racji w sądzie, co dodatkowo zachęca do powielania procederu.

Szara strefa wyłudzeń odszkodowań – problem nie tylko Warszawy

Z danych Polskiej Izby Ubezpieczeń wynika, że co roku towarzystwa wykrywają próby wyłudzeń odszkodowań komunikacyjnych na kwotę przekraczającą 200 milionów złotych, a specjaliści szacują, iż ujawniany jest zaledwie ułamek wszystkich przypadków. Staged accidents – jak określają je eksperci OECD – stanowią od dawna problem w dużych aglomeracjach, gdzie ruch jest gęsty, a dochód na mieszkańca wysoki. W Wielkiej Brytanii funkcjonują nawet wyspecjalizowane komórki policji, tzw. Crash for Cash Task Forces, monitorujące grupy zawodowych kierowców powiązanych z kancelariami odszkodowawczymi. W Polsce Resort Spraw Wewnętrznych i Administracji rozważa wprowadzenie szerszego dostępu służb do danych telematycznych pojazdów, co miałoby ułatwić wykrywanie powtarzalnych wzorców jazdy wskazujących na celowe wymuszanie kolizji.

Ubezpieczyciele reagują rosnącymi stawkami OC, przenosząc część kosztów na rzetelnych kierowców. Według raportu Europejskiej Federacji Ubezpieczeń Gospodarczych każde wykryte wyłudzenie oznacza średnio o 30 zł wyższą składkę dla przeciętnego właściciela samochodu. Dlatego też branża ubezpieczeniowa lobbuje za zaostrzeniem kar i zwiększeniem współpracy z organami ścigania.

Co robić, gdy podejrzewamy sprowokowaną kolizję

Eksperci ruchu drogowego radzą, by w przypadku zderzenia nawet z pozornie drobnymi skutkami zawsze wzywać policję. Rezygnacja z formalnej ścieżki pozostawia pole do nadużyć, zwłaszcza gdy druga strona proponuje „szybkie rozliczenie” w gotówce. Kluczowe jest dokumentowanie miejsca zdarzenia: zdjęcia uszkodzeń, ślady hamowania, położenie pojazdów i sygnalizacja świetlna. Przydatne okazują się także nagrania z rejestratorów innych kierowców – coraz częściej osoby postronne dobrowolnie udostępniają materiał, który może okazać się dowodem w postępowaniu.

Jeśli okoliczności wzbudzają podejrzenia, należy poinformować ubezpieczyciela w ciągu 24 godzin i przekazać wszystkie materiały dowodowe. Warto także zweryfikować, czy pojazd sprawcy nie figuruje w policyjnych archiwach poprzednich kolizji. Choć system centralny nie jest jeszcze w pełni zintegrowany, funkcjonariusze mogą sprawdzić historię zdarzeń z udziałem konkretnej tablicy rejestracyjnej, co bywa pomocne przy ocenie ewentualnej powtarzalności i umyślnego charakteru działania.