Ceny nowych limuzyn i kombi klasy wyższej systematycznie pną się w górę – dziś cennik otwiera często kwota grubo przekraczająca 250 000 zł, a w pełni wyposażone wersje kosztują więcej niż dobrze skalkulowany apartament w mniejszym mieście. Mimo to w salonach wciąż można znaleźć ostatnie sztuki aut klasy E poprzednich roczników, których realne ceny – po rabatach, dopłatach i wyprzedażach magazynowych – mieszczą się w przedziale około 200 000 zł. Dla świadomego kupującego to prawdopodobnie ostatnia szansa, by zasiąść w komfortowym aucie klasy wyższej, zanim normy emisji i rosnące koszty produkcji zamkną tę półkę cenową na dobre.

Audi A6 – klasyka segmentu w wyprzedażowym wydaniu

Choć oficjalny cennik odświeżonego A6 przekracza 290 000 zł, na placach dilerskich znaleźć można ostatnie sztuki sprzed liftingu wycenione nawet o 70 000 zł niżej. Najbardziej przystępna wersja 35 TDI to 163 KM i skrzynia S tronic, czyli połączenie wystarczające do sprawnej jazdy w trasie i rozsądnego spalania rzędu 5–6 l/100 km. Przy budżecie 210–220 tys. zł nabywca otrzymuje m.in. reflektory matrycowe, wirtualny kokpit, 19-calowe felgi, czterostrefową klimatyzację oraz pakiet systemów asystujących oparty na radarze i kamerach. Wersje 45 TFSI (265 KM) lub 40 TDI quattro (204 KM) podnoszą cenę o kolejne kilkanaście tysięcy, ale oferują lepszą dynamikę i napęd 4×4. Wady? Niewielka podaż, bo większość fabryk przestawiła się już na hybrydy plug-in, a klienci muszą zaakceptować fakt, że konfiguracja wyposażenia jest z góry ustalona przez importera.

Lexus ES – hybrydowa trwałość zamiast sportowych osiągów

Japoński sedan od lat kusi konsekwencją: napęd 2.5 Hybrid o mocy 218 KM, przekładnia e-CVT i deklarowane średnie zużycie paliwa ok. 5,2 l/100 km według WLTP. Katalog otwiera kwota przekraczająca 270 tys. zł, jednak w ramach rocznych promocji i gotowych samochodów z polskiego magazynu można zejść do ok. 209 tys. zł. W standardzie tej kwoty mieści się dach panoramiczny lub szyberdach (zależnie od pakietu), 12,3-calowy ekran multimediów, tapicerka z syntetycznej skóry Tahara, podgrzewane i wentylowane fotele z pamięcią oraz rozbudowany zestaw Lexus Safety System+ z aktywnym tempomatem i asystentem utrzymania pasa ruchu. Hybrid nie przyspiesza równie żwawo jak turbodoładowane konkurencyjne dwulitrowe benzyny, ale nadrabia legendarną niezawodnością układu napędowego, co potwierdzają niezależne badania długoterminowe. Przy spokojnej eksploatacji serwisy olejowe są przewidziane co 15 000 km, a pakiet gwarancyjny można przedłużyć do 10 lat, o ile auto serwisowane jest w ASO.

BMW i5 – elektryczna alternatywa wsparta dopłatami

Seria 5 w wersji i5 eDrive40 debiutuje na naszym rynku dokładnie w momencie, gdy rządowy program wsparcia dla pojazdów bezemisyjnych dopuszcza dopłatę sięgającą 30 000 zł. Dealerzy mają więc możliwość skalkulowania egzemplarzy wystawowych na poziomie 260–280 tys. zł brutto, a po odliczeniu subsydiów kwota w praktyce zbliża się do 230 tys. zł. W standardzie znajdują się pakiet M, sportowe zawieszenie, Shadowline, kokpit z zakrzywionym zestawem wyświetlaczy BMW Curved Display oraz pompa ciepła pozwalająca ograniczyć spadki zasięgu zimą. Silnik o mocy 340 KM przenosi moment obrotowy na tylną oś, co przekłada się na sprint do setki w 6,0–6,1 s i prędkość maksymalną ograniczoną do 193 km/h. Akumulator netto 81 kWh gwarantuje realny zasięg autostradowy rzędu 350 km przy 120–130 km/h i ponad 500 km w ruchu mieszanym. Wyzwania? Sieć ładowarek dużej mocy wciąż nie jest tak gęsta jak sieć stacji paliw, a ubezpieczenie OC/AC dla auta wycenianego katalogowo na ponad 350 tys. zł może okazać się zauważalnie droższe niż w przypadku wariantu spalinowego.

Trend wzrostu cen i kurczące się okno zakupowe

Producenci zgodnie zapowiadają dalsze zaostrzenie norm środowiskowych i przejście na napędy zelektryfikowane, co już dziś podnosi koszt bazowy każdego nowego modelu. Do tego dochodzą rosnące ceny surowców (stal, aluminium, metale ziem rzadkich), energii oraz transportu. Efekt? Limuzyny klasy E zaczynają przesuwać się w stronę segmentu luksusowego, a okazyjnych wyprzedaży będzie z roku na rok coraz mniej. Jeśli więc budżet 200 tys. zł jest granicą nieprzekraczalną, a priorytetem pozostaje wysoki poziom komfortu i nowoczesnych technologii, decyzję lepiej podjąć jeszcze przed końcem bieżącego cyklu modelowego. Później podobny poziom wyposażenia i przestrzeni może wymagać dopłaty kilkudziesięciu tysięcy złotych – niezależnie od tego, czy mówimy o silniku Diesla, hybrydzie, czy samochodzie w pełni elektrycznym.