Szwedzki producent aut premium zdecydował się na niecodzienne zagranie: każdy nabywca nowego modelu elektrycznego marki w Szwecji może przez dwanaście miesięcy ładować pojazd we własnym garażu bez ponoszenia kosztów energii. W praktyce oznacza to, że pierwsze 25 000 km – według fabrycznych wartości zużycia – rozliczane są z saldem zerowym na rachunku za prąd, a kierowca nie musi inwestować w domową instalację fotowoltaiczną.

Rok bez rachunków za prąd: jak działa nowa propozycja Volvo

Program pilotażowy przygotowano wspólnie z państwowym koncernem energetycznym Vattenfall. Po zakupie samochodu klient otrzymuje dostęp do aplikacji, która monitoruje energię pobieraną przez wallbox podłączony do tego samego licznika, z którego korzysta gospodarstwo domowe. Co miesiąc Vattenfall odlicza równowartość zużytych kilowatogodzin od faktury, dzięki czemu na koniec okresu rozliczeniowego koszt ładowania pozostaje po stronie producenta, a nie użytkownika. Uprawnieni są wyłącznie odbiorcy indywidualni, a cała operacja odbywa się całkowicie cyfrowo – bez talonów, kart RFID czy skomplikowanych formularzy.

Dlaczego to posunięcie wykracza poza dotychczasowe promocje branży

Dotąd najpopularniejszym benefitem przy zakupie „elektryka” było darmowe korzystanie z wybranej sieci szybkich ładowarek lub bon na montaż wallboxa. Takie zachęty oferowały m.in. Tesla, Hyundai czy Volkswagen, jednak zawsze ograniczały się do publicznej infrastruktury albo jednorazowej dopłaty. Ufundowanie energii pobieranej z prywatnego gniazdka to nowy krok: po pierwsze zachęca do codziennego ładowania w najtańszy i najbardziej zrównoważony sposób, po drugie zmniejsza ruch na szybkich stacjach, które są kosztowne zarówno dla operatorów, jak i kierowców. Według danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów ponad 70 proc. ładowań w UE odbywa się właśnie w domu; przejęcie tych kosztów przez markę stanowi więc realną wartość dodaną, a nie tylko marketingowy gest.

Techniczne i finansowe granice oferty

Producent deklaruje limit 5150 kWh, co – przy średnim zużyciu modelu EX90 na poziomie 20,6 kWh/100 km według procedury WLTP – powinno wystarczyć na wspomniane 25 000 km. Jeżeli kierowca przekroczy ten pułap przed upływem roku, kolejne kilowatogodziny rozliczane będą według standardowej taryfy. Oferta obejmuje całą gamę w pełni elektrycznych pojazdów, w tym miejskie EX30, średniej wielkości XC40 Recharge i C40 Recharge oraz flagowego EX90. W programie znalazła się także mild-hybrydowa odmiana XC60, jednak w jej przypadku darmowa energia dotyczy wyłącznie trybu jazdy elektrycznej. Szacunkowa oszczędność przy obecnych szwedzkich stawkach (około 1,5 SEK/kWh) może sięgnąć 7700 SEK, czyli ponad 3000 zł – kwoty, której nie kompensuje żadna konwencjonalna premia dealerska.

Co z resztą Europy i Polska: scenariusze rozwoju

Pilotaż potrwa do końca roku modelowego 2024, a uzyskane dane – m.in. o zwyczajach ładowania, średnim przebiegu i obciążeniu sieci – mają pomóc w opracowaniu analogicznych programów na innych rynkach. Barierą przy ekspansji może być różnorodność struktur taryfowych i regulacji energetycznych w UE. W krajach, gdzie znaczny udział w miksie energetycznym stanowi węgiel, subsydiowanie ładowania w domu wymaga dodatkowych kalkulacji emisji CO₂, by nie podważyć zielonego wizerunku marki. Polska, z racji rosnącego udziału energii odnawialnej i wprowadzenia systemu net-billingu, jawi się jednak jako naturalny kandydat do rozszerzenia oferty. Jeśli producent zdecyduje się na podobne warunki nad Wisłą, może istotnie przyspieszyć adopcję samochodów elektrycznych, zwłaszcza że krajowy rynek wciąż czeka na masowe dopłaty do ładowania prywatnego.