Ofiary „dooringu” – rowerzyści wpadający na nagle otwarte drzwi samochodu – trafiają do szpitali częściej, niż mogłoby się wydawać. Wystarczy jednak prosta zmiana nawyku, aby znaczną część tych zdarzeń wyeliminować. Mowa o tzw. holenderskim chwycie, czyli metodzie otwierania drzwi, która od kilkudziesięciu lat jest standardem w krajach o rozwiniętej kulturze rowerowej. Choć technika powstała z myślą o gęstych, wąskich uliczkach Amsterdamu, sprawdza się wszędzie tam, gdzie przestrzeń dzielą kierowcy i cykliści – również w polskich aglomeracjach.
Czym jest holenderski chwyt i skąd wzięła się jego nazwa
Holenderski chwyt polega na tym, aby drzwi pojazdu otwierać ręką położoną dalej od klamki. W praktyce kierowca siedzący po lewej stronie chwyta klamkę prawą dłonią, a pasażer siedzący po prawej robi to odwrotnie. Taki układ zmusza ciało do skrętu w stronę ulicy, co automatycznie rozszerza pole widzenia i pozwala rzucić okiem na lusterko oraz ramię. Dzięki temu możliwe jest dostrzeżenie rowerzysty, użytkownika hulajnogi lub nadjeżdżającego motocykla, zanim drzwi zostaną wypchnięte na tor jazdy.
Określenie „holenderski” nie jest przypadkowe – to właśnie w Niderlandach, gdzie rower stanowi jeden z filarów transportu miejskiego, metoda została upowszechniona w latach 70. XX w. Uczono jej w szkołach, na kursach prawa jazdy i w kampaniach społecznych, a efektem jest spektakularny spadek wypadków związanych z otwieraniem drzwi. Z czasem technikę adoptowały także Dania, Belgia, Wielka Brytania oraz Stany Zjednoczone, wpisując ją do oficjalnych podręczników dla kierowców.
Technika krok po kroku
1. Zatrzymaj samochód możliwie blisko krawężnika lub linii wyznaczającej miejsce postojowe. Pamiętaj, że im mniejsza szczelina między autem a chodnikiem, tym mniejsze ryzyko, że wpadnie w nią rowerzysta.
2. Sięgnij po klamkę dalszą ręką – kierowca prawą, pasażer lewą. Ten ruch wymusza rotację tułowia, dzięki czemu głowa naturalnie kieruje się ku tyłowi i ku bokowi.
3. Spójrz w lusterko boczne, następnie przerzuć wzrok przez ramię na martwe pole. Jeżeli widzisz nadjeżdżającego cyklistę, poczekaj, aż minie pojazd.
4. Otwórz drzwi tylko na szerokość niezbędną do wyjścia. Jeżeli to możliwe, trzymaj je dłonią do momentu, aż opuścisz samochód – dzięki temu w razie potrzeby łatwiej je domkniesz.
Skala problemu: statystyki, koszty i skutki zdrowotne
Według danych Polskiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego zdarzenia typu dooring stanowią około 8% wszystkich wypadków z udziałem rowerzystów w dużych miastach. W samej Warszawie zanotowano w 2022 r. ponad 120 kolizji spowodowanych nieostrożnym otwarciem drzwi, a w Krakowie liczba ta przekroczyła 70. Choć większość poszkodowanych odnosi obrażenia lekkie, co czwarty incydent kończy się hospitalizacją lub długotrwałą rehabilitacją.
Skala kosztów społecznych jest wysoka: według Europejskiej Rady Bezpieczeństwa Transportu jedno poważne zdarzenie drogowe generuje średnio 200 tys. euro strat w postaci leczenia, absencji w pracy i odszkodowań. Oprócz finansów cierpi jednak przede wszystkim zdrowie uczestników ruchu – typowe urazy to złamania obojczyka, urazy głowy i kręgosłupa, a w skrajnych przypadkach wstrząs mózgu.
Technologie, które wspierają dobry nawyk
Producenci pojazdów dostrzegają problem i od kilku lat oferują systemy ostrzegające przed otwarciem drzwi w niebezpiecznej chwili. Najpopularniejsze rozwiązanie wykorzystuje czujniki martwego pola, które monitorują obszar równoległy do karoserii. Gdy radar wykryje obiekt poruszający się z tyłu ku przodowi, kierowca i pasażer otrzymują sygnał świetlny w lusterku lub akustyczny wewnątrz kabiny. Niektóre samochody zatrzymują elektryczny zamek i wstrzymują klamkę, dopóki zagrożenie nie minie.
Prosty, ale skuteczny dodatek to dioda LED umieszczona w krawędzi drzwi. Kiedy drzwi zaczynają się otwierać, czerwone światło pulsuje, sygnalizując zbliżającym się rowerzystom potencjalną przeszkodę. Systemy te stanowią cenne wsparcie, lecz żaden z nich nie zastąpi świadomego, wyuczonego odruchu – elektronika może zawieść, a baterie w kluczyku mogą się rozładować.
Edukacja i przepisy – czy możemy zrobić więcej?
Specjaliści ds. bezpieczeństwa ruchu od lat apelują, aby holenderski chwyt stał się obowiązkowym elementem kursów prawa jazdy. Pierwsze kroki w tym kierunku poczyniono w 2021 r., kiedy Ministerstwo Infrastruktury wysłało do ośrodków szkoleniowych zalecenie, by instruktorzy włączali tę technikę do programu. Kolejnym etapem może być wprowadzenie pytania o dooring do testów teoretycznych lub ocena nawyku podczas egzaminu praktycznego.
Równie ważne są działania informacyjne – kampanie billboardowe, spoty w mediach społecznościowych czy plakaty na stacjach paliw. W Holandii i Danii przekaz dociera już do najmłodszych: dzieci uczone są właściwego otwierania drzwi w szkolnych programach „traffic safety”. Efekt widoczny jest na ulicach: współczynnik dooringu na milion przejazdów rowerem jest tam kilkunastokrotnie niższy niż w Europie Środkowej.
Zmiana kultury drogowej wymaga czasu, ale przewaga tej metody polega na jej prostocie i zerowych kosztach wdrożenia. Wprowadzenie holenderskiego chwytu do codziennej praktyki to niewielki wysiłek w zamian za znaczący wzrost bezpieczeństwa wszystkich uczestników ruchu.