Wypadek na autostradzie A1, w którym sportowe BMW o wartości przekraczającej milion złotych uderzyło w rodzinny samochód, przypomniał opinii publicznej, jakie konsekwencje niesie nielegalny tuning oraz ignorowanie ograniczeń prędkości. Sprawa kierowcy, który miał poruszać się z prędkością przekraczającą 300 km/h i doprowadził do śmierci trzech osób, wywołała dyskusję o odpowiedzialności karnej, finansowej i cywilnej zarówno użytkowników, jak i właścicieli pojazdów.
Tragiczne zdarzenie na A1 i jego następstwa
Do kolizji doszło 16 września 2023 r. na odcinku autostrady prowadzącym w kierunku Łodzi. Według ustaleń śledczych 34-letni kierowca stracił panowanie nad BMW M850i, zderzył się z wolniej jadącym autem osobowym i doprowadził do jego zapalenia. W płomieniach zginęli małżonkowie i ich czteroletnie dziecko. Sprawca uciekł za granicę, lecz po ekstradycji trafił do aresztu i usłyszał zarzuty spowodowania katastrofy w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym oraz ucieczki z miejsca zdarzenia.
Wypadek szybko stał się przedmiotem debaty nad karą za szczególnie niebezpieczne zachowania na drogach. Organizacje poszukujące zmian w kodeksie karnym wskazują, że obecne widełki – do 12 lat pozbawienia wolności w wypadkach ze skutkiem śmiertelnym – bywają niewystarczającą przestrogą dla kierowców wykorzystujących publiczne drogi jak tor wyścigowy.
Nielegalne modyfikacje ujawnione w śledztwie
Biegli powołani przez prokuraturę ustalili, że sterownik silnika BMW był kilkukrotnie programowany w prywatnym warsztacie. Usunięto elektroniczny ogranicznik prędkości, a parametry jednostki V8 podniesiono o około 80 KM. Zainstalowano również antyradar niewpisany do ewidencji urządzeń midzynarodowych, co w świetle przepisów Prawa telekomunikacyjnego stanowi wykroczenie. Zmiany nie zostały zgłoszone producentowi ani właściwemu organowi homologacyjnemu, przez co pojazd utracił zgodność z certyfikatem typu, wymaganym przez art. 70a ustawy – Prawo o ruchu drogowym.
Eksperci podkreślili, że po utracie homologacji pojazd nie powinien był uzyskać pozytywnego wyniku badania technicznego, a jego dalsza eksploatacja na drodze publicznej była nielegalna. W praktyce wiele stacji diagnostycznych nie dysponuje jednak narzędziami pozwalającymi wykryć elektroniczne przeróbki ECU, co sprawia, że skala problemu jest znacznie większa, niż wskazują statystyki.
Homologacja i tuning – granice wyznaczane przez prawo europejskie
Od 2020 r. w Unii Europejskiej obowiązuje rozporządzenie 2018/858, które ujednolica procedurę uzyskiwania homologacji typu pojazdu. Każda istotna ingerencja w układ napędowy, hamulcowy lub bezpieczeństwa czynnego wymaga ponownej oceny lub indywidualnej homologacji. Naruszenie tych reguł skutkuje utratą dopuszczenia do ruchu, a w przypadku wypadku może być argumentem ubezpieczyciela, by odmówić wypłaty świadczenia z polisy autocasco (AC).
W Polsce brak jest oddzielnej ustawy regulującej tuning, jednak przepisy wykonawcze do Prawa o ruchu drogowym oraz kodeksu drogowego zakazują przeróbek zagrażających bezpieczeństwu lub zmieniających parametry określone w homologacji. Wykonanie tzw. „chip-tuning” bez stosownej dokumentacji może być kwalifikowane jako wprowadzenie do ruchu pojazdu niespełniającego wymagań technicznych.
Stanowisko ubezpieczyciela i podstawa odmowy
Właściciel rozbitego BMW zgłosił dwie szkody: obowiązkową odpowiedzialność cywilną z powodu ofiar wypadku oraz autocasco za zniszczony pojazd. Zakład ubezpieczeń uznał roszczenia rodzin poszkodowanych, wypłacając świadczenia w myśl zasady ochrony osób trzecich. Inaczej potraktowano wniosek dotyczący samego auta. W Ogólnych Warunkach Ubezpieczenia widnieje klauzula, zgodnie z którą towarzystwo może odmówić wypłaty, jeżeli pojazd był użytkowany niezgodnie z przepisami lub pozbawiony homologacji z winy ubezpieczonego. Po analizie dokumentacji oraz opinii biegłych ubezpieczyciel powołał się na tę klauzulę, uznając sprawę za zamkniętą.
Na decyzję można wnieść powództwo cywilne, jednak specjaliści prawa ubezpieczeniowego wskazują, że szanse powodzenia są niewielkie. Sąd Najwyższy w kilku orzeczeniach (m.in. III CSK 279/17) potwierdził prawo zakładów ubezpieczeń do odmowy ochrony, gdy ubezpieczony świadomie dopuścił się rażącego naruszenia przepisów.
Skutki finansowe dla leasingobiorcy i dalszy los pojazdu
Rozbite BMW było przedmiotem leasingu operacyjnego. W chwili wypadku saldo pozostałe do spłaty przekraczało 600 tys. zł. Odmowa wypłaty AC przeniosła ciężar finansowy na leasingobiorcę, który musi uregulować raty i dokonać rozliczenia wartości końcowej. Wrak pozostaje zabezpieczony jako dowód rzeczowy w sądzie. Po zakończeniu procesu może zostać przekazany właścicielowi, zrealizowany na aukcji powypadkowej lub zutylizowany.
Eksperci rynku motoryzacyjnego oceniają, że podobne przypadki będą się nasilać wraz z rosnącą popularnością wysoce wyspecjalizowanych warsztatów tuningowych. Leasingodawcy zaczynają wprowadzać w umowach zapisy obligujące klientów do każdorazowego informowania o modyfikacjach technicznych i ubezpieczenia pojazdu w wariancie „tuning”, który podlega odrębnej wycenie składki.
Implikacje dla kierowców i branży motoryzacyjnej
Sprawa z autostrady A1 pokazuje, że nielegalny tuning może prowadzić nie tylko do katastrofalnych skutków na drodze, lecz także do bardzo dotkliwych konsekwencji majątkowych. Coraz częściej producenci, ubezpieczyciele i organy administracji współpracują przy tworzeniu baz danych o modyfikacjach elektronicznych, aby usprawnić kontrole i ograniczyć liczbę pojazdów bez ważnej homologacji. Wprowadzenie takich rozwiązań może z czasem znacząco podnieść koszt utrzymywania nielegalnie przerobionego auta i zmniejszyć przyzwolenie na wykorzystywanie publicznych dróg do niebezpiecznych testów osiągów.