Emerytowany inżynier z Badenii-Wirtembergii, 67-letni Karl Neumann, marzył o elektrycznym SUV-ie, który nie zrujnuje domowego budżetu, a jednocześnie zapewni komfort i nowoczesne wyposażenie. Zdecydował się na chiński model kosztujący około 33 000 euro po uwzględnieniu dopłat, w dużej mierze dlatego, że niemiecki automobilklub ocenił auto na przyzwoite 2,5 w pięciostopniowej skali. Pierwszy rok eksploatacji przypominał miesiąc miodowy: duży zasięg, przestronne wnętrze, ładowanie prądem stałym do 90 kW i systemy wsparcia kierowcy porównywalne z droższymi konkurentami. Po dwunastu miesiącach entuzjazm zaczął jednak ustępować miejsca rozczarowaniu, gdy szybka reakcja serwisu okazała się równie ulotna jak dopłaty rządowe.
Magnetyczna cena i obietnica innowacji
Dla Neumanna – i tysięcy europejskich nabywców podobnych aut – głównym wabikiem była bezkonkurencyjna relacja ceny do wyposażenia. Wersja z baterią 63 kWh, pompą ciepła, panoramą dachową i pełnym pakietem bezpieczeństwa kosztowała niemal połowę tego, co żądano za popularnego Mercedesa EQC. Jednocześnie producent podkreślał zgodność z europejskimi normami, pięcioletnią gwarancję i sieć współpracujących warsztatów rozsianych po Niemczech, Francji czy Holandii. Dla wielu klientów był to dowód, że młoda marka dojrzała do konkurencji z największymi graczami.
Pierwsze sygnały alarmowe po roku użytkowania
Pierwszy problem pojawił się, gdy trzeba było wymienić niewielki czujnik w drzwiach kierowcy. Autoryzowany warsztat zamówił część, ale informował Neumanna, że „fabryka nie potwierdziła wysyłki”. Czas oczekiwania wydłużał się z tygodnia na miesiąc, a właściciel dostał w tym czasie zastępcze auto klasy miejskiej, które nijak nie odpowiadało potrzebom długich tras. Równolegle producent wycofał mobilną aplikację służącą do zdalnego klimatyzowania kabiny i planowania ładowania – nowa wersja miała się pojawić „wkrótce”, lecz do dziś pozostaje w fazie testów. Brak możliwości kontaktu z centralą w Monachium i nieodpowiedziane e-maile pogłębiały frustrację.
Dostępność części i rola partnerów serwisowych
W teorii dystrybucję części miała zabezpieczyć ogólnokrajowa sieć warsztatów, ale w praktyce magazyny szybko się wyczerpywały. Według danych Niemieckiego Stowarzyszenia Rzemiosła Samochodowego średni czas oczekiwania na elementy karoseryjne do badanej marki przekroczył 45 dni, podczas gdy u firm europejskich wynosi niespełna 12. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja z elementami wysokiego napięcia – baterią, falownikiem czy modułami ładowarki pokładowej – których brak może unieruchomić pojazd na wiele tygodni. Eksperci podkreślają, że niedobory to efekt nie tylko pandemii, lecz przede wszystkim ograniczonej skali produkcji i napiętej płynności finansowej młodej firmy.
Kłopoty finansowe producenta i zmieniająca się strategia
W połowie ubiegłego roku chińskie media donosiły o wstrzymaniu montażu aut w fabryce pod Szanghajem z powodu problemów z kapitałem obrotowym, a kilka miesięcy później spółka zaczęła ograniczać działalność na rodzimym rynku, deklarując „priorytet europejski”. Z zewnątrz wyglądało to na ratowanie reputacji w regionie, który stawia wyższe marże, jednak brak przejrzystego planu restrukturyzacji budził niepokój dealerów. Niektórzy z nich zrezygnowali ze współpracy, tłumacząc, że bez stabilnego zaplecza logistycznego nie da się utrzymać wysokich standardów obsługi.
Jak ograniczyć ryzyko przy wyborze samochodu z młodej marki
Analitycy zalecają kilka zasad, które mogą uchronić przed rozczarowaniem. Po pierwsze, warto sprawdzić, czy producent posiada w Europie spółkę zależną zdolną prawnie gwarantować dostęp do części przez co najmniej dziesięć lat, jak wymaga tego ustawodawstwo wielu krajów. Po drugie, dobrze jest zweryfikować sieć warsztatów i realny czas realizacji napraw – nie tylko w broszurach, lecz w rozmowie z obecnymi właścicielami. Po trzecie, przydatne jest wykupienie dodatkowego ubezpieczenia serwisowego niezależnego od producenta, które pokryje koszty hotelu lub auta zastępczego w razie długotrwałych napraw. I wreszcie, trzeba pamiętać, że najatrakcyjniejsza cena zakupu może stracić blask, jeśli samochód spędzi długie tygodnie w warsztacie, a jego wartość odsprzedaży okaże się znacznie niższa z powodu słabego wsparcia marki.