Amerykański producent motocykli elektrycznych ogłosił, że przenosi globalną centralę z Kalifornii do Holandii, zapowiadając jednocześnie ambitny plan ekspansji w Europie. Ruch ten ma przyspieszyć rozwój firmy na rosnącym rynku jednośladów zasilanych akumulatorami, lecz wywołuje też pytania o kondycję przedsiębiorstwa w Stanach Zjednoczonych.

Korzenie marki i jej technologiczne wyróżniki

Firma została założona w 2006 roku przez Neala Saikiego, inżyniera, który wcześniej brał udział w projektach dla NASA. Dzięki temu doświadczeniu konstruktorzy od początku stawiali na lekkie ramy, wysoką gęstość energii w bateriach oraz autorskie oprogramowanie zarządzające ogniwami. Od debiutanckiego modelu S po sportową SR/F producent konsekwentnie rozwijał silniki bezszczotkowe, a jednocześnie dbał o to, aby każda nowa generacja ładowała się szybciej i dysponowała większym zasięgiem. Obecnie motocykle marki potrafią przejechać ponad 250 km w cyklu mieszanym, co plasuje je w czołówce segmentu.

Dlaczego wybrano Holandię? Oficjalne uzasadnienie

Według komunikatu zarządu, przenosiny do Europy mają ułatwić obsługę kluczowych rynków, takich jak Niemcy, Francja czy Włochy, gdzie sprzedaż elektrycznych jednośladów rośnie dwucyfrowo rok do roku. Holandia oferuje bliskość głównych portów morskich i dobą infrastrukturę logistyczną, co skraca czas dostaw podzespołów z Azji i ułatwia dystrybucję gotowych motocykli. Ważnym argumentem są również europejskie regulacje klimatyczne – Unia Europejska dąży do wyeliminowania emisji CO₂ w transporcie do 2050 r., a kilka krajów oferuje subsydia sięgające kilku tysięcy euro za zakup pojazdu elektrycznego.

Niewygodne pytania o sytuację w Stanach Zjednoczonych

Mimo oficjalnej narracji o „globalnych możliwościach”, amerykańska sieć dealerska producenta w ostatnim czasie się skurczyła. Część partnerów wycofała się z powodu trudności w dostępie do części zamiennych oraz długiego czasu oczekiwania na naprawy gwarancyjne. Według szacunków branżowych firma sprzedaje w USA około pięciu tysięcy motocykli rocznie – wynik stabilny, lecz nie rozwijający się od kilku sezonów. Konkurencja ze strony marek pokroju Harley-Davidson (ze swoją linią LiveWire) także utrudnia zwiększanie udziału w rynku.

Szanse i ryzyka na europejskim podwórku

Przeniesienie centrali na Stary Kontynent może otworzyć producentowi drzwi do nowych partnerstw technologicznych i skrócić dystans do bazy klientów. Europa dysponuje gęstą siecią stacji ładowania oraz kapitałem przeznaczanym na badania nad ogniwami półprzewodnikowymi, co może przyspieszyć rozwój kolejnych generacji akumulatorów. Z drugiej strony, rynek jest już dość konkurencyjny – startupy z Hiszpanii, Włoch czy Skandynawii rozwijają lekkie motocykle miejskie, a duże koncerny pokroju BMW czy KTM intensyfikują prace nad własnymi platformami elektrycznymi. Kluczowym wyzwaniem będzie także dostosowanie łańcucha dostaw do europejskich wymogów zrównoważonego rozwoju, w tym pozyskiwania kobaltu i litu z certyfikowanych źródeł.

Dokąd zmierza segment elektrycznych jednośladów

W perspektywie najbliższych pięciu lat analitycy spodziewają się, że globalna sprzedaż motocykli na baterie przekroczy dwa miliony sztuk rocznie, a centrum ciężkości przeniesie się właśnie do Europy i Azji Południowo-Wschodniej. Producent, który zdecydował się na relokację do Holandii, stawia na dalsze zwiększanie pojemności akumulatorów, wdrożenie systemów szybkiej wymiany baterii oraz integrację motocykli z usługami V2G (vehicle-to-grid). Czy wystarczy to, by utrzymać pozycję innowatora i odrobić straty w rodzimym kraju? Czas pokaże, a ostateczny sukces będzie zależał od jakości obsługi posprzedażnej i tempa adaptacji do dynamicznie zmieniających się regulacji.