Zielony sygnał na sygnalizatorze bywa odbierany przez kierowców jako gwarancja pierwszeństwa. W praktyce to jedynie zaproszenie do ostrożnego wjazdu na skrzyżowanie, a nie carte blanche na bezwarunkową jazdę. Bawarski wyrok, który zapadł niedawno po kolizji w centrum Monachium, przypomina, że prawdziwym sprawdzianem zgodności z przepisami jest moment, w którym przekraczamy linię możliwego przecięcia się z innymi uczestnikami ruchu.

Sprawa stała się głośna, ponieważ oba samochody ruszyły przy zielonym świetle, mimo to odpowiedzialność spadła na kierującą, która wjechała nie w porę na tzw. obszar chroniony. Sędziowie zasugerowali jednocześnie, że wielu kierowców nawet nie zdaje sobie sprawy, gdzie przebiega granica tej strefy i jakie konsekwencje grożą za jej naruszenie. Poniżej tłumaczymy kulisy zdarzenia, przywołujemy stanowisko sądu i ekspertów, a także wskazujemy, jak unikać podobnych kłopotów.

Nieintuicyjne skrzyżowanie w Monachium – co się naprawdę wydarzyło?

Blisko południa, w godzinie szczytu, kobieta kierująca samochodem osobowym podjechała do sygnalizatora w zachodniej części Monachium. Sygnalizator wskazywał zielone, więc przekroczyła linię zatrzymania, lecz natychmiast zmuszona była stanąć przed wlotem skrzyżowania – ruch kolejnych pojazdów w kolumnie zwolnił do zera. Po kilkunastu sekundach korek nieco się rozluźnił i ruszyła, tym razem skręcając w prawo. Właśnie wtedy doszło do zderzenia z autem poruszającym się z kierunku poprzecznego, którego kierowca również otrzymał zielony sygnał.

Na pierwszy rzut oka sytuacja wydawała się patowa: oboje ruszyli legalnie, oboje posiadali sygnał zezwalający na jazdę. Kluczowe pytanie brzmiało jednak nie „kiedy minęli sygnalizator”, ale „kiedy znaleźli się w obszarze kolizji z innymi pasami ruchu”.

Argumenty stron i motywy rozstrzygnięcia sądu

Sąd rejonowy uznał, że kierująca dopuściła się tak zwanego kwalifikowanego przejazdu na czerwonym świetle, czyli naruszenia, które wiąże się z przekroczeniem czerwonego sygnału o więcej niż sekundę. W pierwszej instancji orzeczono 240 euro grzywny, miesięczny zakaz prowadzenia pojazdów oraz dwa punkty karne w rejestrze w Flensburgu. Obrona argumentowała, iż w chwili przekraczania linii zatrzymania światło było zielone, a późniejsza zmiana sygnału znajdowała się poza jej kontrolą.

Najwyższy Sąd Okręgowy w Bawarii podtrzymał jednak wyrok, podkreślając, że odpowiedzialność kierowcy nie kończy się na linii zatrzymania. Zgodnie z §37 ust. 2 niemieckiego kodeksu drogowego (StVO) nie wolno wjechać na skrzyżowanie, jeżeli widać, że zator uniemożliwi bezpieczne jego opuszczenie, nawet jeżeli sygnał jest zielony. Po drugie, kwalifikowany przejazd na czerwonym następuje, gdy kierowca przekracza granicę potencjalnego kolizji – określaną właśnie jako obszar chroniony – w sytuacji, gdy czerwone światło pali się co najmniej sekundę. Sąd uznał, że dokładnie tak stało się w Monachium, ponieważ kobieta rozpoczęła manewr ponownego ruszania już po zmianie sygnału.

„Obszar chroniony” i inne niuanse niemieckiego kodeksu drogowego

Obszarem chronionym (niem. Schutzbereich) na skrzyżowaniu nazywa się tę część jezdni, gdzie krzyżują się możliwe tory ruchu różnych kierunków. W odróżnieniu od linii zatrzymania, która wyznacza miejsce, w którym należy czekać na zmianę świateł, obszar chroniony zaczyna się tam, gdzie pojazd może znaleźć się na kursie kolizyjnym z innym uczestnikiem ruchu. Przekroczenie tej granicy na czerwonym sygnale – nawet po wcześniejszym wjeździe na zielonym – skutkuje sankcją przewidzianą dla przejazdu na czerwonym.

Niemieckie przepisy rozróżniają przy tym dwa poziomy powagi wykroczenia. „Einfacher Rotlichtverstoß” (zwykły przejazd) oznacza przekroczenie linii zatrzymania na czerwonym palącym się krócej niż sekundę i kosztuje 90 euro oraz jeden punkt. „Qualifizierter Rotlichtverstoß” (kwalifikowany) zakłada dłuższy czas czerwonego lub stworzenie zagrożenia i wiąże się z grzywną od 200 euro w górę, dwoma punktami i co najmniej miesięcznym zakazem prowadzenia.

W praktyce ustalenie, czy kierowca znalazł się już w obszarze chronionym, może okazać się trudne. Eksperci zalecają zwracanie uwagi na geometrię skrzyżowania: jeżeli przód auta znajduje się na wysokości pierwszej możliwej trajektorii pojazdu z kierunku poprzecznego, oznacza to wkroczenie w strefę krytyczną.

Dlaczego zielone nie zwalnia z myślenia – głos ekspertów

Niemiecki automobilklub ADAC przypomina, że sygnalizacja świetlna reguluje pierwszeństwo tylko wtedy, gdy płynność ruchu jest zachowana. Kiedy skrzyżowanie jest zakorkowane, kierowca musi ocenić, czy zdąży je opuścić przed zmianą świateł. Podobne zalecenia przedstawiają Europejska Rada Bezpieczeństwa Transportu oraz polska Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego: wjechanie na skrzyżowanie „na życzenie” nie chroni przed kolizją i odpowiedzialnością prawną.

Statystyki Federalnego Urzędu ds. Ruchu Drogowego pokazują, że co dziewiąte zdarzenie na skrzyżowaniach w Niemczech związane jest z nieprzestrzeganiem sygnalizacji, a ponad połowa kolizji tego typu ma miejsce przy zielonym świetle jednego z uczestników. Zjawisko to jest częścią szerszego problemu tzw. blocking the box – blokowania skrzyżowań przez pojazdy, które nie mogą z nich zjechać.

Praktyczne wskazówki dla kierowców podróżujących po Niemczech i nie tylko

1. Zanim ruszysz, upewnij się, że za skrzyżowaniem jest wystarczająco miejsca, aby w całości je opuścić; w przeciwnym razie poczekaj na następny cykl świateł.

2. Jeżeli twój pojazd stanął przed samym wlotem, a sygnał zmienił się na czerwony, zostań gdzie stoisz, zamiast wciskać się na skrzyżowanie – jednorazowe zatrzymanie mniej kosztuje niż mandat i utrata prawa jazdy.

3. W razie wątpliwości obserwuj sygnalizator kierunkowy lub powtórzeniowy umieszczony po drugiej stronie skrzyżowania; jest on przeznaczony właśnie dla kierowców, którzy zatrzymali się za linią.

4. Podróżując po różnych krajach, zapoznaj się z lokalnym taryfikatorem kar za przejazd na czerwonym – rozpiętość między Niemcami, Francją a Polską jest znacząca, ale w każdym przypadku konsekwencje są dotkliwe.

5. Najważniejsze: zielone oznacza wolno jechać, lecz wciąż obowiązuje zasada ograniczonego zaufania wobec innych uczestników ruchu, zakaz wywoływania zagrożenia i odpowiedzialność za obserwację całego skrzyżowania.