W miastach przybywa rowerów szybciej niż nowych miejsc parkingowych, a jednoślady stały się integralnym elementem ruchu drogowego. Niestety statystyki Komendy Głównej Policji wskazują, że tylko w 2023 r. odnotowano ponad cztery tysiące zdarzeń z udziałem cyklistów, z czego znacząca część dotyczyła manewrów wykonywanych w obrębie przejść dla pieszych. Mandaty w wysokości 100 zł za wjazd na „zebrę” bez zsiadania sypią się codziennie, ale pieniądze to najmniejszy koszt – znacznie poważniejszym pozostaje ryzyko potrącenia pieszego lub zderzenia z samochodem.
Przepisy i sankcje
Art. 26 ust. 3 pkt 3 ustawy Prawo o ruchu drogowym jasno określa, że rowerzysta zbliżający się do przejścia dla pieszych musi zejść z pojazdu i przeprowadzić go na drugą stronę jezdni. Naruszenie tej reguły zagrożone jest mandatem karnym do 100 zł, a w przypadku kolizji lub wypadku policjant może dodatkowo zastosować wyższą grzywnę w postępowaniu sądowym. Kierujący rowerem, który posiada prawo jazdy, powinien liczyć się również z dopisaniem punktów karnych, ponieważ od 2022 r. rejestr obejmuje wszystkie osoby prowadzące pojazdy, nie tylko zmotoryzowane.
Dlaczego wjeżdżanie na zebrę jest ryzykowne
Samochód hamujący z prędkości 50 km/h potrzebuje średnio 28–30 m, aby się zatrzymać, podczas gdy rowerzysta wtaczający się nagle na przejście widoczny jest dla kierowcy dopiero w ostatnim momencie – zwłaszcza gdy zasłaniają go piesi, słupki reklamowe lub parkujące pojazdy. Rower jadący 15 km/h przemieszcza się o ponad 4 m w ciągu jednej sekundy, co znacząco skraca czas reakcji innych uczestników ruchu. Do tego dochodzi problem „przewidywalności”: kierowcy spodziewają się pieszych poruszających się 4–5 km/h, a nie jednośladów osiągających trzykrotnie wyższą prędkość. Z danych policyjnych wynika, że co piąte potrącenie osoby na pasach jest skutkiem nieustąpienia pierwszeństwa przez rowerzystę lub wykonania przez niego gwałtownego manewru.
Kiedy wolno przejechać, a kiedy zejść
Od wspomnianej zasady istnieją dwa kluczowe wyjątki. Pierwszy dotyczy dzieci do 10. roku życia – dla prawa są one pieszymi, mogą więc jechać po chodniku, a przez przejście przejechać bez prowadzenia roweru. Drugi wyjątek stanowi przejazd rowerowy, czyli miejsce oznaczone znakami poziomymi P-11 (przejazd rowerowy) oraz P-23 (symbol roweru), często wyróżnione kolorem czerwonym. W takiej lokalizacji cyklista zachowuje pierwszeństwo przed pojazdami silnikowymi, ale wciąż zobligowany jest do zachowania szczególnej ostrożności, zwłaszcza gdy tor jazdy przecina tor ruchu pieszych.
Głosy środowiska i perspektywa miast
Organizacje rowerowe zwracają uwagę, że polskie przepisy ustalano w czasach, gdy rower był głównie rekreacyjnym środkiem transportu, a nie codziennym narzędziem mobilności. „Chcemy regulacji stawiających na równi rower z samochodem, a nie utrwalających dominację aut” – podkreślają przedstawiciele kilku miejskich ruchów rowerowych. Samorządy dużych miast częściowo podzielają te uwagi: Warszawa, Gdańsk czy Wrocław zwiększyły liczbę przejazdów rowerowych nawet o 60 proc. w ciągu ostatnich pięciu lat. Eksperci ds. bezpieczeństwa drogowego przypominają jednak, że każde ułatwienie techniczne wymaga równoległej edukacji, bo sama farba na jezdni nie rozwiąże problemu niefrasobliwych manewrów.
Dobre praktyki rowerzysty w 2024 roku
Przed dojazdem do przejścia warto zwolnić do tempa pieszego, rozejrzeć się w obie strony i ocenić, czy w pobliżu nie ma wyznaczonego przejazdu rowerowego. Jeśli nie ma – zgodnie z prawem należy zejść z siodełka. Stosowanie oświetlenia nawet w dzień, używanie odblasków na pedałach i kasku znacząco zwiększają widoczność, co potwierdzają badania Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Warto także pamiętać o „zasadzie kontaktu wzrokowego” – zanim wjedziemy lub wejdziemy na pasy upewnijmy się, że kierowca nas dostrzegł i zwolnił. Takie drobne nawyki redukują ryzyko do minimum, a zarazem pozwalają wszystkim uczestnikom ruchu poruszać się płynniej i bezpieczniej.