W ostatnich miesiącach media społecznościowe obiegają alarmistyczne wpisy sugerujące, że kierowca, który zaparkuje samochód spalinowy przy ładowarce na parkingu popularnego dyskontu, może błyskawicznie otrzymać grzywnę sięgającą pięciu tysięcy złotych. Choć teoretycznie taki scenariusz mieści się w granicach prawa, w praktyce jest skrajnie mało prawdopodobny. Poniżej wyjaśniamy, skąd wziął się mit o drakońskich sankcjach, jakie przepisy faktycznie obowiązują oraz jak wysokich kar można spodziewać się w realnych sytuacjach.
Skąd wziął się mit o pięciu tysiącach złotych kary?
Podstawą sensacyjnych doniesień jest art. 92 § 1 Kodeksu wykroczeń, który przewiduje karę grzywny do 5000 zł za zlekceważenie znaku lub sygnału drogowego. Ponieważ stanowiska z ładowarkami są oznaczone zarówno pionowym znakiem D-18 (parking) z tabliczką „EV”, jak i poziomą niebiesko-zieloną kopertą z piktogramem, ich zablokowanie kwalifikuje się właśnie jako zignorowanie oznakowania. Ustawowy „sufit” trafia więc na pierwsze strony portali. Nie jest to jednak taryfikator, lecz maksymalny pułap, do którego policjant lub strażnik miejski może sięgnąć jedynie w wyjątkowych wypadkach: przy rażącej recydywie, agresywnym zachowaniu lub innych okolicznościach obciążających.
Dla porównania, zdecydowana większość mandatów za podobne przewinienia mieści się w widełkach 100–300 zł. Już samo zestawienie z innymi wykroczeniami pokazuje, jak dalece odrealnione są krążące w sieci kwoty – zajęcie „koperty” dla osób z niepełnosprawnościami to obecnie 800 zł oraz pięć punktów karnych, a więc kara prawie sześciokrotnie niższa od maksymalnej grzywny, którą straszą clickbaitowe nagłówki.
Realne egzekwowanie przepisów na parkingach sieci handlowych
Parking przed sklepem wielkopowierzchniowym jest zazwyczaj prywatnym terenem udostępnionym publicznie. Oznacza to, że obowiązują na nim przepisy ruchu drogowego, o ile właściciel nie wprowadził wyraźnie innych zasad. Do kontroli mogą zostać wezwani funkcjonariusze policji lub straży miejskiej, ale sklepy coraz częściej dysponują również własnymi patrolami ochrony oraz systemami monitoringu tablic rejestracyjnych. W praktyce procedura wygląda następująco:
1. Pracownik ochrony prosi kierowcę o przeparkowanie pojazdu. 2. Jeśli prośba jest ignorowana, może zostać wystawione wezwanie do zapłaty na podstawie regulaminu parkingu (od kilkudziesięciu do kilkuset złotych). 3. W sytuacji poważniejszego konfliktu na miejsce wzywany jest patrol, który kwalifikuje czyn jako wykroczenie z art. 92 § 1. Najczęściej kończy się to mandatem rzędu 100–200 zł i jednym punktem karnym.
Choć przypadki maksymalnych grzywien są czysto teoretyczne, warto pamiętać, że brak reakcji na polecenia służb porządkowych czy agresja wobec personelu mogą znacząco podnieść wysokość kary oraz narazić kierowcę na zarzut utrudniania interwencji.
Co dokładnie mówi prawo: oznakowanie, mandaty i punkty karne
Ustawodawca wprowadził przyjazne dla kierowców, czytelne wzory oznakowania stanowisk ładowania. Pionowy znak D-18 lub D-18a uzupełnia się tabliczką „Pojazdy elektryczne”. Na nawierzchni maluje się tzw. kopertę P-20, często w kolorze zielonym, z napisem „EV” lub symbolem wtyczki. Zgodnie z art. 49 ust. 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym parkowanie w miejscu zabronionym stanowi wykroczenie, a konkretną sankcję określa Kodeks wykroczeń:
• grzywna – od 20 zł do 5000 zł (w praktyce 100–300 zł w typowych sytuacjach), • jeden punkt karny, • możliwość udzielenia nagany zamiast mandatu, jeżeli kierowca natychmiast usunie pojazd i okaże skruchę.
Dla porównania warto przywołać inne częste naruszenia: 800 zł i pięć punktów karnych za zajęcie miejsca dla osób z niepełnosprawnościami, 300 zł za blokowanie wyjazdu pojazdu uprzywilejowanego czy 1500 zł za wjazd pod zakaz ruchu z naruszeniem zasad bezpieczeństwa. Skala ustawowego maksimum 5000 zł służy więc raczej odstraszeniu notorycznych sprawców niż codziennemu stosowaniu.
Kluczowe wskazówki dla kierowców i przyszłość elektromobilności
Liczba publicznych punktów ładowania w Polsce rośnie w tempie około 30 % rocznie, a według najnowszych danych Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych przekroczyła już 5 tys. gniazd AC i DC. W rozbudowę sieci intensywnie inwestują sieci handlowe, traktując ją jako magnes na klientów. W miarę upowszechniania się elektryków poszanowanie oznaczonych stanowisk będzie więc nabierało znaczenia, podobnie jak kultura współdzielenia infrastruktury.
Co zatem robić, by uniknąć kłopotów? Po pierwsze, zwracaj uwagę na oznakowanie i nie tłumacz się „brakiem miejsca”, gdy wolnych miejsc jest pod dostatkiem kilka metrów dalej. Po drugie, jeśli korzystasz z samochodu elektrycznego, odłącz go po zakończeniu ładowania i przeparkuj, aby zwolnić ładowarkę kolejnym kierowcom. Po trzecie, pamiętaj, że ochrona lub policja mają prawo poprosić o usunięcie pojazdu – szybka reakcja i spokojna rozmowa zazwyczaj kończą sprawę bez mandatu.
Respektowanie zasad to nie tylko kwestia portfela, lecz także element budowania dobrych praktyk w dynamicznie zmieniającym się środowisku transportowym. Rzeczywiste kary są umiarkowane, lecz ryzyko ich poniesienia rośnie wraz z rozbudową infrastruktury i rosnącą liczbą patroli monitorujących parkingi. Wystarczy odrobina uwagi i empatii, aby uniknąć zarówno niepotrzebnych kosztów, jak i nieporozumień z innymi użytkownikami drogi.