Rosnąca złożoność współczesnych samochodów sprawia, że rośnie również wartość pojedynczych podzespołów. Efekt uboczny postępu technologicznego to nowa fala kradzieży: przestępcy coraz rzadziej polują na całe pojazdy, a coraz częściej na elementy, które można odkręcić w kilkanaście sekund i sprzedać z dużym zyskiem. Dla właściciela strata jest często niewidoczna do momentu, gdy w panelu zegarów zapala się kontrolka błędu, a w warsztacie okazuje się, że rachunek sięga kilkunastu tysięcy złotych.
Części zamiast całych aut – dlaczego zmienia się strategia przestępców
Według statystyk europejskich organizacji motoryzacyjnych liczba kradzieży samochodów od kilku lat spada o kilka procent rocznie, ale koszty ponoszone przez właścicieli nadal rosną. Kluczowym powodem jest zmiana modelu działania złodziei. Wyposażeni w komputer diagnostyczny, zestaw bitów Torx i małe przecinaki, przestępcy potrzebują niewiele czasu, aby zdemontować część wartą więcej niż kilkuletnie auto segmentu A. Ryzyko wpadki jest mniejsze, bo trudniej udowodnić pochodzenie pojedynczego reflektora niż całego pojazdu.
Do zmiany zachęcają również ograniczenia w globalnych łańcuchach dostaw. Niedobór półprzewodników i metali ziem rzadkich podniósł ceny nowoczesnych czujników oraz modułów sterujących, a terminy realizacji zamówień w ASO sięgają nawet kilku miesięcy. Dla warsztatów oraz kierowców, którzy chcą szybko przywrócić sprawność auta, „używka” z internetowej giełdy wydaje się kuszącą alternatywą – często nie zadają pytań o jej rodowód.
Najgorętsze łupy: od radarów tempomatu po cyfrowe wyświetlacze
Adaptacyjny tempomat wykorzystuje radar dalekiego zasięgu lub sensor lidarowy ukryty w osłonie grilla. W autach klasy średniej koszt takiego modułu przekracza 4–8 tys. zł, a w samochodach premium może sięgnąć 15 tys. zł. Złodziej potrzebuje zwykle jednej śruby i krótkiego odpięcia wiązki elektrycznej, by zabrać cały element w ciągu dziesięciu sekund.
Podobnie atrakcyjne są reflektory LED i matrycowe lampy laserowe. Ich ceny w autoryzowanych serwisach zaczynają się od 5 tys. zł za sztukę, a w topowych modelach przekraczają 12 tys. zł. Konstrukcja z tworzywa sztucznego ułatwia błyskawiczne wyłamanie zatrzasków bez konieczności otwierania maski.
Inne części chętnie kradzione w Europie i Ameryce Północnej to katalizatory (bogate w platynę, rod i pallad), moduły infotainment z dużymi ekranami, poduszki powietrzne, a nawet całe kierownice z pakietem bezpieczeństwa. W niektórych modelach SUV-ów na celowniku są także aktywne moduły zawieszenia i kosztowne listwy LED zderzaków.
Kto kupuje skradzione elementy i jak działa nielegalny rynek
Większość odzyskanych przez policję części trafiała do sprzedaży w internecie pod pozorem legalnego demontażu powypadkowego. Ogłoszenia są często publikowane na różnych platformach jednocześnie, a lokalizacja sprzedawcy zmienia się co kilka dni, by utrudnić namierzenie. Płatności przyjmowane są poprzez przedpłaty na niezweryfikowane konta lub gotówką „na odbiór”.
Warsztaty niezależne, zamawiające elementy na życzenie klienta, bywają nieświadomym ogniwem łańcucha. Brak centralnej ewidencji numerów seryjnych dla drobnych podzespołów sprawia, że po montażu trudno zweryfikować, czy część była kiedykolwiek zgłoszona jako skradziona. Dodatkowo przepisy wielu krajów nie wymagają certyfikatu pochodzenia dla używanych części elektronicznych, co stanowi lukę prawną, z której korzystają paserzy.
Jak utrudnić życie złodziejom: praktyczne metody ochrony pojazdu
Najskuteczniejszą barierą pozostaje zamknięty garaż. Tam, gdzie to niemożliwe, warto wybierać dobrze oświetlone parkingi objęte monitoringiem miejskim lub prywatnym. Czujnik ruchu połączony z zapisującą w chmurze kamerą potrafi odstraszyć okazjonalnych złodziei, choć nie zatrzyma zorganizowanej grupy.
Coraz popularniejsze są śruby z nietypowym łbem oraz metalowe klatki montowane na czujnikach radarowych i katalizatorach. Ich koszt to zazwyczaj kilkaset złotych – ułamek ceny chronionego komponentu. Producenci wprowadzają też oprogramowanie, które po odpięciu modułu zapisuje zdarzenie w pamięci auta; przy kolejnym uruchomieniu wykrywa nieautoryzowaną wymianę i wysyła powiadomienie do aplikacji mobilnej właściciela.
Ubezpieczyciele reagują na trend, rozszerzając polisy autocasco o ryzyko kradzieży pojedynczych elementów. Warto jednak dokładnie sprawdzić limity wypłaty – w przypadku luksusowych reflektorów lub radarów katalogowa cena części może przekroczyć maksymalną kwotę odszkodowania. Świadomy kierowca łączy więc kilka poziomów zabezpieczeń: fizyczny, elektroniczny i finansowy, aby zminimalizować konsekwencje spotkania z nowoczesnym złodziejem.