Liczba kradzieży i aktów wandalizmu na publicznych stacjach ładowania samochodów elektrycznych rośnie szybciej, niż operatorzy nadążają z naprawami. W niektórych regionach Niemiec, Francji czy Zjednoczonego Królestwa nawet co szósta stacja szybkiego ładowania była w ostatnich miesiącach czasowo wyłączona z użytku z powodu przecięcia lub wyrwania przewodu. Straty materialne liczone są w milionach euro, lecz równie dotkliwe okazują się utrudnienia dla kierowców, którzy nieoczekiwanie trafiają na unieruchomione punkty ładowania podczas długich tras.
Niepokojąca dynamika incydentów
Według danych zebranych przez największych europejskich operatorów, liczba zgłoszeń dotyczących kradzieży kabli wzrosła w ciągu dwóch lat o kilkaset procent. Niemiecki koncern, który zarządza siecią liczącą ponad 3 tys. szybkich ładowarek, odnotował w 2025 r. ponad 900 incydentów – to niemal trzy razy więcej niż rok wcześniej. Brytyjskie stowarzyszenie ChargeUK informuje natomiast, że na Wyspach liczba podobnych zdarzeń podwoiła się w ciągu dziewięciu miesięcy 2024 r., a we Francji grupa EDF podaje, iż uszkodzenia kabli odpowiadały za 8 proc. wszystkich awarii infrastruktury wysokiej mocy. Policja w wielu krajach nadal nie prowadzi jednolitego rejestru, jednak operatorzy, firmy ubezpieczeniowe i organizacje branżowe potwierdzają, że trend jest wyraźnie wzrostowy.
Dlaczego kable stały się łupem złodziei
Najważniejszym motywem pozostaje wartość surowca. W standardowym przewodzie CCS lub CHAdeMO o mocy 150–350 kW znajduje się od 4 do 10 kg miedzi. Przy cenie tego metalu przekraczającej w 2024 r. 9 000 USD za tonę, złomiarz może uzyskać nawet 50 euro za każdy kabel, choć na nielegalnym rynku kwoty bywają niższe. Zbiorowy „połów” kilkunastu przewodów w jedną noc pozwala jednak osiągnąć zarobek porównywalny z kradzieżą samochodu, przy znacznie mniejszym ryzyku wykrycia. Eksperci od bezpieczeństwa zwracają uwagę także na pobudki ideologiczne – część sprawców, ujawniona w mediach społecznościowych, deklarowała niechęć do elektromobilności lub postrzegała takie akty jako „protest” przeciwko transformacji energetycznej. Niewykluczony jest również czysty wandalizm: pocięte kable, których nie próbowano nawet zabrać, odnajdowano w Hiszpanii, Belgii i Polsce.
Od atramentu znacznikowego po stalowe pancerze – ochrona infrastruktury
Operatorzy wdrażają mieszankę rozwiązań mechanicznych, elektronicznych i organizacyjnych. Część firm zastępuje tradycyjne przewody wersjami wzmocnionymi, gdzie żyły miedziane otulone są stalową spiralą utrudniającą przecinanie. Inni testują wkładki z barwnikiem: przy próbie rozcięcia pojawia się trudna do usunięcia substancja, która znacząco obniża wartość kabli na rynku wtórnym. Wzmożono również monitoring – kamery działające w podczerwieni oraz czujniki naprężeń wysyłają powiadomienia do centrów operacyjnych w ciągu kilkunastu sekund od manipulacji. W Niderlandach stosuje się zautomatyzowane zwijanie kabla po zakończeniu ładowania, co ogranicza dostęp złodzieja do zaledwie kilkunastu centymetrów przewodu. Dodatkowo część punktów szybkiego ładowania zaczęto lokalizować na terenie stacji paliw czynnych 24/7, gdzie obecność personelu i oświetlenie odstraszają potencjalnych sprawców.
Skutki dla kierowców i rynku elektromobilności
Każdy przecięty kabel to nie tylko koszt wymiany sięgający 400–700 euro, ale i kilkudniowy lub kilkutygodniowy przestój ładowarki. Dla użytkowników aut elektrycznych oznacza to konieczność szukania alternatywnej stacji, wydłużenie podróży oraz niepewność co do dostępności infrastruktury w mniej zurbanizowanych regionach. Branża obawia się, że wysoka awaryjność spowodowana kradzieżami może spowolnić adopcję pojazdów zeroemisyjnych, gdyż zaufanie kierowców do stabilności sieci ładowania jest kluczowe w decyzji o porzuceniu silnika spalinowego. Nie bez znaczenia pozostają koszty ubezpieczeń – według wstępnych szacunków jednej z międzynarodowych firm brokerskich, składki dla operatorów mogą wzrosnąć średnio o 15 proc., co przełoży się w dłuższej perspektywie na wyższe ceny kWh dla końcowego użytkownika.
Perspektywy ograniczenia kradzieży
Branża postuluje stworzenie wspólnej europejskiej bazy incydentów, dzięki której policja i operatorzy mogliby szybciej identyfikować wzorce działalności przestępczej. Równolegle trwają prace nad normą techniczną określającą minimalną odporność kabli na przecięcie, co ma ujednolicić wymagania dla nowych instalacji. W niektórych jurysdykcjach rozważane jest wprowadzenie obowiązku okazywania dokumentu tożsamości przy sprzedaży większych partii miedzi do punktów skupu – podobne przepisy zmniejszyły skalę kradzieży trakcji kolejowej we Francji i Włoszech. Specjaliści podkreślają, że skuteczne przeciwdziałanie musi łączyć wysoki próg trudności technicznej, realne ryzyko wykrycia oraz niską opłacalność odsprzedaży skradzionych komponentów. Tylko wówczas infrastruktura ładowania, kluczowa dla transformacji transportu, odzyska odporność na rosnącą falę kradzieży.