Gdy kilka lat temu po raz pierwszy pojawiła się informacja, że inżynierowie Bentleya przygotowują lżejszą, bardziej analogową odmianę Continentala, wielu entuzjastów brytyjskiej marki wstrzymało oddech. Doczekaliśmy się chwili, w której luksusowe gran turismo z Crewe zrzuca część eleganckiego balastu i przenosi punkt ciężkości z komfortu na czystą interakcję kierowcy z autem. Zapowiadany wariant Supersports ma udowodnić, że w epoce hybryd i elektryfikacji wciąż jest miejsce na bezkompromisową mechanikę, szlachetną redukcję masy oraz napęd wyłącznie na tył.
Od salonu do toru: krótka metamorfoza
Continental GT przez dwie dekady uchodził za synonim dystyngowanego coupe dla klientów ceniących podróż w klasie biznes bez względu na to, czy mowa o autostradzie, czy krętej alpejskiej przełęczy. Wersja Supersports, która po raz pierwszy ujrzała światło dzienne w 2009 r. i powróciła w ostatnim roku poprzedniej generacji, była jednak dowodem, że ten samochód potrafi więcej niż tylko elegancko przyspieszać na prostych odcinkach. Nowa odsłona ma pójść o krok dalej, wykorzystując doświadczenia z torowych programów Bentleya – w tym rekordowy przejazd Continentala na górze Pikes Peak oraz starty w serii GT3.
Wizualnie auto wyraźnie dystansuje się od standardowego GT Speed. Wysoko osadzony spojler, agresywnie perforowany dyfuzor i cztery końcówki tytanowego układu wydechowego zdradzają torowe inspiracje. Do tego dochodzą dodatkowe lotki przy przednim zderzaku wyprofilowane tak, by zwiększać docisk przy wysokich prędkościach, a jednocześnie kierować strugę powietrza poza nadmiernie rozbudowane nadkola.
Anatomia odchudzonego Continentala
Kluczowy parametr odmiany Supersports to masa. Standardowy Continental GT Speed, choć imponująco szybki, zbliża się do 2,5 t. Likwidacja komponentów hybrydowych – silnika elektrycznego, przekładni zintegrowanej i 26-kilowatogodzinnego akumulatora – pozwoliła zaoszczędzić ponad 250 kg. Kolejne kilogramy zniknęły dzięki karbonowym panelom karoserii, kutej aluminiowej ramie pomocniczej z przodu i ceramicznym tarczom hamulcowym, które są lżejsze od stalowych odpowiedników o blisko 20 kg na każdym kole.
Za napęd odpowiada znane z gamy 4-litrowe V8 biturbo, jednak turbiny o zmiennej geometrii i przeprogramowane mapy wtrysku pozwoliły podnieść moc do około 650 KM oraz 850 Nm momentu obrotowego. To nieco mniej niż 710-konne W12 poprzednika, lecz niższa masa i krótsze przełożenia ośmiobiegowego automatu ZF sprawiają, że sprint do 100 km/h potrwa mniej niż 3,5 s. Prędkość maksymalna ma przekraczać 330 km/h.
W kabinie utrzymano luksusowy charakter, ale dywaniki z grubego weluru ustąpiły miejscu cienkiej Alcantary, a tylne fotele – opcjonalnie – można całkiem usunąć, montując w ich miejsce rozpórkę zwiększającą sztywność skrętną. W efekcie otrzymujemy ciekawą mieszankę: kabinę obszytą skórą Bridge of Weir, lecz jednocześnie podporządkowaną redukcji masy.
Dlaczego tylny napęd zmienia zasady gry
Najbardziej rewolucyjne w nowym Supersports jest przejście z napędu AWD na konfigurację RWD. To pierwszy seryjny Continental w historii, który przekazuje całą moc wyłącznie na tylną oś. Decyzja inżynierów Bentleya wynikała z dwóch przesłanek: obniżenia masy i czystszego charakteru prowadzenia. Rezygnacja z przedniego wału, centralnego dyferencjału i skomplikowanego sterowania wektorowaniem momentu pozwoliła odjąć kolejne 60 kg. Co ważniejsze, uzyskano niemal modelowy rozkład masy 50:50, co powinno przełożyć się na neutralną charakterystykę w zakrętach.
Aby okiełznać potężny moment na tylnej osi, zastosowano aktywny dyferencjał o zwiększonym tarciu, precyzyjne tylne skrętne zawieszenie adaptacyjne oraz najnowszą generację układu ESC z trybem, który daje kierowcy większą swobodę przy wysokich prędkościach bocznych. Producent deklaruje, że mimo braku napędu na cztery koła auto będzie szybsze od poprzednika na technicznych odcinkach toru, a jednocześnie bardziej komunikatywne w codziennej jeździe.
Rynek luksusowo-sportowych coupe w obliczu elektryfikacji
Nowy Supersports zadebiutuje na rynku już w przyszłym roku, prawdopodobnie w ograniczonej serii liczącej mniej niż tysiąc egzemplarzy. Strategia limitowanej produkcji wpisuje się w aktualny trend w segmencie ultra-luksusowych marek, które wykorzystują rzadkość i unikalne parametry do budowania ekskluzywności modeli. Jednocześnie Bentley deklaruje, że to ostatni Continental bazujący wyłącznie na silniku spalinowym; od 2030 r. w ofercie mają pozostać jedynie auta w pełni elektryczne.
Dla kolekcjonerów i pasjonatów taki samochód może stać się pozycją obowiązkową – nie tylko jako efektowna kulminacja ery V8, lecz także jako wehikuł historii, który zamyka pewien rozdział w dziejach brytyjskiego producenta. Połączenie szlachetnego wykończenia, tylnego napędu i purystycznej filozofii redukcji masy ma szansę stworzyć najbardziej angażującego Continentala w historii, stanowiąc godne pożegnanie z epoką benzynowych grand tourerów.