McLaren jeszcze nigdy nie grał tak ostro – brytyjska marka, dotąd kojarzona wyłącznie z ultralekkimi dwuosobowymi pociskami, właśnie zapowiada samochód, którego kabina pomieści więcej niż parę kierowca–pasażer. To zapowiedź tyleż śmiała, co ryzykowna, bo podważa wzorzec budowany od trzydziestu lat.

Kto powiedział, że McLaren musi być dwuosobowy?

Od premiery legendarnego F1 w 1992 r. firma z Woking stała się synonimem ekstremalnej lekkości i purystycznego podejścia do prowadzenia. Modele z serii Super i Ultimate – 720S, 750S, Senna czy Elva – miały tworzyć wrażenie jazdy bolidem Formuły 1 na drogowych oponach. Nawet trzyosobowy Speedtail był projektowany tak, by priorytetem pozostały osiągi, a nie liczba foteli. Tymczasem rynek supersamochodów przeszedł sejsmiczne zmiany: Lamborghini Urus stał się najlepiej sprzedającym się Lambo w historii, Aston Martin DBX generuje już ponad połowę przychodów firmy, a Ferrari Purosangue – mimo astronomicznej ceny – zebrało listę zamówień tak długą, że Maranello musiało na pewien czas zamknąć konfigurator. Twarde dane analityków IHS Markit pokazują, że w segmencie aut za ponad 200 tys. euro już co trzeci kupowany pojazd to SUV lub crossover. Trzymanie się wyłącznie dwuosobowej architektury zaczyna więc przypominać uprawianie sportu ekstremalnego.

Nowy dyrektor, nowe credo

Nick Collins, stojący od niedawna na czele McLarena, unika deklaracji wprost, ale jego wypowiedzi o „segmentach sąsiadujących” i „kabinie większej niż dotychczas” trudno odczytywać inaczej niż zapowiedź modelu rodzinnego w rozumieniu marki z Woking. Collins nie ukrywa też, że plan rozpisany jest aż do 2030 r., a pierwsze prototypy przeszły już wstępną walidację aerodynamiczną. Co ciekawe, zapowiadane nowości nie wyrzucają za burtę dotychczasowych dwóch filarów McLarena: niewielkiej masy oraz wyjątkowego stosunku mocy do kilogramów. Inżynierowie pracują nad strukturą z włókien węglowych nowej generacji, która przy długości auta zbliżonej do Aston Martina DBX ma utrzymać masę na poziomie 1,9 t – nawet o 300 kg mniej niż konkurenci.

SUV, shooting brake czy eksperyment w stylu kombi?

Segment premium nie zna próżni – tam, gdzie pojawia się luka, zaraz wjeżdża ktoś z sześciolitrowym V12 albo trzema silnikami elektrycznymi. W wypadku McLarena najczęściej wymienia się wariant SUV: nadwozie wysokie, cztery osobne fotele, napęd hybrydowy typu plug-in i docelowo wariant w pełni elektryczny. Ale w kuluarach mówi się również o koncepcji shooting brake, czyli nisko poprowadzonego kombi GT z tylną szybą pod mocnym kątem, co pozwoliłoby utrzymać zarys silnie nawiązujący do dotychczasowej linii modelowej. Branżowi wyjadacze zwracają ponadto uwagę na fakt, że Speedtail i Artura udowodniły, iż McLaren potrafi spiąć trzy fotele w jednej kabinie – rodzi się więc pytanie, czy nowość nie pójdzie w kierunku 2+1+2, z centralnym fotelem dla kierowcy w pierwszym rzędzie.

Chińskie paliwo do brytyjskiej maszyny

Prace badawczo-rozwojowe przyspieszyły, odkąd większościowym udziałowcem został fundusz inwestycyjny CYVN Holdings ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a wraz z nim pojawiły się strategiczne powiązania z chińskim gigantem Nio. Nio ma dostęp do jednych z najbardziej zaawansowanych platform bateryjnych i architektur 800-woltowych, a także doświadczenie w szybkim ładowaniu oraz wymianie akumulatorów w zautomatyzowanych stacjach. McLaren zamierza wykorzystać część tych rozwiązań przy projektowaniu układu napędowego zdolnego utrzymać charakterystyczną dla marki liniową oddawania mocy przy niskim stanie naładowania. Udział w projekcie firmy Forseven, rozwijającej modułową architekturę skateboard dla aut luksusowych, pozwala natomiast sądzić, że nowa platforma posłuży więcej niż jednemu modelowi. W kuluarach mówi się o dwóch rozstawach osi i możliwości konfiguracji zarówno z klasycznym układem silnika V8 biturbo z przodu, jak i z trzema motorami elektrycznymi o łącznej mocy powyżej 900 KM.

Co wydarzy się do końca dekady?

Harmonogram zakłada, że jeszcze w tym roku zobaczymy „demonstrator technologiczny” – zamaskowany prototyp, który potwierdzi kluczowe parametry aerodynamiczne, a przy okazji przemyci kilka detali stylistycznych. Premiera wersji produkcyjnej miałaby nastąpić pod koniec 2026 r., a pierwsze egzemplarze trafią do klientów w 2027 r. Kolejne dwa lata to czas na elektryczny wariant o zasięgu ponad 600 km WLTP i opcjonalnym systemie wymiany baterii zgodnym ze standardem Nio. Równolegle trwać będą prace nad mniejszym crossoverem, celującym w rynek, który dziś okupuje Porsche Macan EV i Lotus Eletre. Do 2030 r. gama McLarena może więc obejmować nawet pięć aut z czterema lub pięcioma miejscami siedzącymi, przy czym każde z nich zachowa kluczowy wyróżnik marki: stosunek mocy do masy nie gorszy niż 450 KM na tonę.