Olbrzymi, luksusowy SUV z Japonii pojawił się na czerwonym dywanie w zaskakującej, dwubarwnej szacie i z pełnym systemem karaoke na pokładzie. Tak pomysłowo przygotowany pojazd ma przyciągnąć uwagę widzów nadchodzącego widowiska muzycznego, a jednocześnie pokazać, jak daleko potrafi sięgnąć kreatywność działu marketingu Lexusa, gdy łączy motoryzację z kinem.

Technika godna pierwszoplanowej roli

Lexus LX od lat uchodzi za jednego z najbardziej okazałych, a przy tym komfortowych SUV-ów klasy luksusowej. Nadwozie mierzące nieco ponad pięć metrów długości kryje ramową konstrukcję wspartą na zaawansowanym układzie zawieszenia z adaptacyjnymi amortyzatorami i regulowaną wysokością prześwitu. Pod maską pracuje najczęściej podwójnie doładowane V6 o pojemności 3,4 l rozwijające około 409 KM i 650 Nm, sparowane z dziesięciostopniowym automatem. Na rynkach Bliskiego Wschodu oferowana jest także wersja z trzylitrowym turbodieslem, a w Japonii – odmiana z układem hybrydowym typu mild. Masa własna zbliżona do trzech ton nie przeszkadza w sprawnym poruszaniu się zarówno po asfalcie, jak i poza utwardzonymi drogami dzięki reduktorowi, blokadom dyferencjałów oraz rozbudowanemu zestawowi asystentów terenowych.

Dlaczego film i dlaczego teraz?

Zaangażowanie Lexusa w świat kina nie jest przypadkowe. Marka od lat dostarcza flotę samochodów na Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji, wspiera hollywoodzkie premiery i występuje w superprodukcjach science-fiction. Tym razem japoński producent postanowił uczcić kinowy debiut musicalowej opowieści osadzonej w baśniowym świecie czarów – adaptacji broadwayowskiego megahitu, której bohaterki reprezentują skrajnie odmienne charaktery. Ten kontrast stał się punktem wyjścia do stworzenia jedynego w swoim rodzaju LX-a, który pełni rolę ruchomej reklamy i zarazem atrakcji towarzyszącej pokazom przedpremierowym w Nowym Jorku i Los Angeles.

Kostium inspirowany dwiema czarownicami

Nadwozie wyróżnia się dwukolorową folią: głęboka zieleń symbolizuje buntowniczą naturę jednej z protagonistek, natomiast pudrowy róż odwołuje się do eleganckiej i nieco ekstrawaganckiej osobowości drugiej. Oba kolory spotykają się na drzwiach i błotnikach, tworząc falistą, niemal teatralną linię graniczną. Ozdobne akcenty w odcieniu szczotkowanego złota pojawiają się na 22-calowych felgach, ramkach nawiewów i przede wszystkim na ogromnym przednim grillu, który stał się wizytówką modelu. Subtelne grafiki na bocznych panelach przypominają muzyczne nuty unoszące się nad sceną – to sugestia, że samochód przygotowano z myślą o dźwięku.

Środek zamieniony w mobilną scenę

Największe niespodzianki czekają wewnątrz. Kabinę wyposażono w studyjny system audio o mocy ponad 1500 W, współpracujący z dwoma bezprzewodowymi mikrofonami oraz ekranami umieszczonymi w oparciach przednich foteli. Monitory wyświetlają teksty piosenek zsynchronizowane z oświetleniem ambientowym, które pulsuje w rytm muzyki, przechodząc od zieleni do różu. Tapicerka łączy skórę w obu dominujących kolorach z alcantarowymi wstawkami i przeszyciami w kolorze złotym. Na potrzeby projektu wyciszono dodatkowo przestrzeń pasażerską, aby uzyskać akustykę przypominającą kameralne studio nagraniowe.

Pojedynczy egzemplarz i zero szans na zakup

Lexus podkreśla, że auto powstało wyłącznie w jednej sztuce jako element kampanii promującej premierę filmu. Po zakończeniu pokazów ma zasilić kolekcję pamiątek filmowych i uczestniczyć w akcjach charytatywnych. W salonach japońskiej marki nie pojawi się zatem nawet mikroskopijna seria inspirowana tym projektem, a w Europie model LX wciąż pozostaje niedostępny w regularnej sprzedaży. „Chcieliśmy stworzyć doświadczenie, które pobudza wyobraźnię i zachęca do wspólnego śpiewania – dokładnie tak, jak czyni to nasza filmowa inspiracja” – komentuje menedżer ds. marketingu Lexusa w Stanach Zjednoczonych.

Gotowi na duet za kierownicą?

Pytanie pozostaje otwarte: który utwór z filmowej ścieżki dźwiękowej pierwsze zabrzmi z głośników tego nietypowego SUV-a? Niezależnie od odpowiedzi, projekt udowadnia, że motoryzacja i sztuka rozrywki potrafią zagrać w jednej orkiestrze – a efekt może być równie spektakularny, co finał musicalu.