Niekiedy pod warstwą kurzu w przydomowych garażach kryją się obiekty, które wydają się zaprzeczać upływowi czasu. Tak jest w przypadku niedawno ujawnionego Fiata 126p, który od chwili opuszczenia zakładów w Bielsku-Białej w 1983 r. przejechał zaledwie kilkadziesiąt kilometrów, po czym został odstawiony i zakonserwowany. Dla miłośników motoryzacji to prawdziwa kapsuła czasu, dla kolekcjonerów – wyjątkowo rzadki okaz zachowany w stanie fabrycznym, a dla historyków techniki – namacalny dokument epoki przemian gospodarczych w Polsce.
Konserwowany czas – przypadek „zamrożonego” klasyka
Odnaleziony egzemplarz wyróżnia się nie tylko przebiegiem poniżej stu kilometrów, lecz także kompletnym wyposażeniem i oryginalnymi foliami ochronnymi na fotelach. Według relacji rodziny właściciela samochód został od razu po odbiorze z salonu zmagazynowany pod przykryciem i uruchamiano go wyłącznie w celu przetoczenia kół, by nie zdeformowały się opony. Po czterech dekadach karoseria wciąż zachowała fabryczny lakier w rzadko spotykanym dziś odcieniu pomarańczy, a na szybach widnieją naklejki kontrolne z pierwszej połowy lat 80. Tego typu znaleziska określane są w świecie kolekcjonerskim mianem „time-warp” lub „barn-find”, jednak tak niski przebieg i niemal muzealna kondycja należą do wyjątkowej rzadkości.
Do pełnej oceny stanu technicznego potrzeba przeglądu hamulców, uszczelnień i przewodów paliwowych. Specjaliści podkreślają, że proces „rewitalizacji bez ingerencji” – polegający na zachowaniu oryginalnych podzespołów przy minimalnej wymianie materiałów eksploatacyjnych – pozwala utrzymać wartość kolekcjonerską na maksymalnym poziomie.
Fiat 126p w perspektywie historycznej
Model 126 zadebiutował w 1972 r. w Turynie jako następca kultowej „pięćsetki”. Licencję na jego produkcję przyznano Fabryce Samochodów Małolitrażowych w Bielsku-Białej, a później także w Tychach, co otworzyło drogę do masowej motoryzacji w Polsce Ludowej. W latach 1973-2000 powstało łącznie ponad 4,6 mln egzemplarzy, z czego przeszło 3,3 mln wyprodukowały polskie zakłady.
Początkowo stosowano dwucylindrowy silnik o pojemności 594 cm³ i mocy 23 KM, który w 1977 r. zastąpiono jednostką 652 cm³ podnoszącą moc do 24 KM. Choć dane na papierze wydają się dziś skromne, niewielka masa pojazdu (około 600 kg) czyniła go zwinnym w miejskiej eksploatacji, a prosta konstrukcja gwarantowała tanią obsługę serwisową.
Szczególnie interesujący dla kolekcjonerów jest okres przejściowy na początku lat 80., gdy wprowadzano liczne drobne modernizacje, a jednocześnie wciąż produkowano wersje z charakterystycznymi chromowanymi detalami. Odnaleziony samochód idealnie wpisuje się w tę fazę i stanowi materialne świadectwo ówczesnego poziomu technologicznego.
Dlaczego nienaruszona oryginalność jest tak cenna
W świecie zabytkowych aut przyjmuje się, że stopień autentyczności silnie wpływa na wartość rynkową. Lakier w pierwszym malowaniu, fabryczne spawy i oryginalne podzespoły elektroniczne stanowią dowód zgodności egzemplarza ze specyfikacją wyjściową. W przypadku Fiatów 126p sytuacja jest szczególna: większość pozostałych przy życiu sztuk była wielokrotnie przerabiana, naprawiana lub modyfikowana, ponieważ pojazd służył głównie jako tani środek transportu, a nie obiekt kolekcjonerski.
Kolekcjonerzy doceniają także tzw. „papierową historię” – komplet dokumentów zakupu, instrukcje obsługi, zapasowe kluczyki czy książeczki przeglądowe. W odnalezionym egzemplarzu wszystkie te elementy przetrwały, co dodatkowo podnosi jego rangę. W skali europejskiej istnieje zaledwie kilkanaście potwierdzonych samochodów tego modelu, które nigdy nie zostały normalnie eksploatowane.
Głos ekspertów i rynek: ile jest wart „nowy” Maluch
Według danych firm aukcyjnych specjalizujących się w pojazdach z Europy Środkowej, ceny w pełni odrestaurowanych, lecz jeżdżących Fiatów 126p rzadko przekraczają 30 tys. złotych. Egzemplarze ze znikomym przebiegiem i kompletnym zestawem dokumentów stanowią jednak odrębną kategorię. Biorąc pod uwagę analogiczne transakcje z ostatnich lat – m.in. sprzedaż włoskiego 126 z 1974 r. o przebiegu 90 km za 21 tys. euro czy polskiego „Malucha” z 1989 r. (130 km) wylicytowanego za 85 tys. zł – specjaliści wskazują widełki od 80 do 120 tys. złotych.
Na wycenę wpływa między innymi rzadki kolor lakieru, zachowane plomby fabryczne oraz rosnąca popularność tzw. youngtimerów wśród młodszego pokolenia kolekcjonerów. Dodatkowym atutem jest rocznik 1983 – moment, w którym zmieniono kilka elementów stylistycznych, lecz pozostawiono klasyczny charakter modelu.
Co dalej z motoryzacyjną kapsułą czasu
Właściciele takiego egzemplarza stoją przed trudnym dylematem: kontynuować przechowywanie w warunkach kolekcjonerskich, przekazać pojazd do muzeum motoryzacji, czy może sprzedać go na aukcji, pozwalając, by trafił do prywatnej kolekcji. Każdy z wariantów niesie inne konsekwencje – od kosztów przechowywania i ubezpieczenia po potencjalne zyski finansowe.
Konserwatorzy zabytków motoryzacji sugerują, by pojazd poddawać jedynie nieinwazyjnym zabiegom konserwatorskim, unikając pełnej renowacji, która mogłaby obniżyć autentyczność. Niezależnie od ostatecznej decyzji, ten „nowy-stary” Fiat 126p już dziś stanowi wyjątkowe świadectwo historii polskiej motoryzacji oraz przykład, jak zwykły przedmiot codziennego użytku może z czasem nabrać niezwykłej wartości emocjonalnej i materialnej.