Gdy dekadę temu Model S rozbudził masową wyobraźnię kierowców, a trzy lata później większy Model X pokazał, że elektryczny SUV może być równie szybki jak sportowe coupé, Tesla stała się synonimem nowoczesnej motoryzacji. Z biegiem lat pałeczkę popularności przejęły jednak kompaktowe 3 i Y, a flagowe konstrukcje zaczęły odstawać od coraz liczniejszej konkurencji. Najnowsze odświeżenie ma przywrócić im blask – przede wszystkim poprzez poprawę komfortu, wydłużenie zasięgu i unowocześnioną elektronikę pokładową.
Wyzwania rynkowe i tło historyczne
Model S zadebiutował w 2012 r., gdy większość producentów dopiero rozważała elektryfikację. Łącząc duży akumulator z rozbudowaną siecią szybkich ładowarek Supercharger, samochód udowodnił, że długodystansowa podróż bez kropli benzyny jest realna. Swoje rynkowe pięć minut wykorzystał także Model X (2015 r.), którego charakterystyczne tylne drzwi typu Falcon Wing błyskawicznie stały się elementem popkultury.
Dziś sytuacja wygląda inaczej. Luksusowy segment EV wypełniły Porsche Taycan, Mercedes EQS, BMW i7, Audi e-tron GT oraz młode marki z Chin, takie jak Nio czy BYD. Każdy z nich kusi szybkością ładowania, wysokiej klasy wykończeniem i agresywnymi cenami. W tym kontekście Tesla potrzebowała wyraźnego kroku naprzód – stąd szeroko zakrojony lifting, choć wciąż nie jest to całkowicie nowa generacja.
Cichsza i bardziej komfortowa kabina
Największy nacisk położono na akustykę. W drzwiach i w podszybiu pojawiły się nowe maty butylowe, a szyby otrzymały laminat o zwiększonej grubości. Dodatkowo producent wprowadził system aktywnej redukcji hałasu działający podobnie do słuchawek z ANC – mikrofony wychwytują szum toczenia, a głośniki generują przeciwfalę, co według deklaracji obniża poziom hałasu przy autostradowych prędkościach nawet o 2–3 dB.
Dopracowano również pneumatyczne zawieszenie. Algorytmy sterujące kompresorami analizują dane z czujników przyspieszeń oraz kamery wykrywającej nierówności, aby w czasie rzeczywistym regulować twardość i prześwit. W rezultacie auto ma być miękkie na dziurawej drodze, lecz zauważalnie sztywniejsze w zakrętach. Skutkuje to mniejszym przechyłem nadwozia i krótszą drogą hamowania przy powtarzalnych obciążeniach.
Odmienione nadwozie i przestrzeń
Z zewnątrz zmiany są subtelne, ale policzono je w tunelu aerodynamicznym. Delikatnie przeprojektowane zderzaki, węższe reflektory i podłogowy dyfuzor obniżyły współczynnik oporu powietrza do 0,208 Cd w Modelu S i 0,225 Cd w Modelu X. Nowe felgi o niższym oporze toczenia ograniczają turbulencje wokół nadkoli, a smuklejsze osłony progów poprawiają przepływ powietrza przy wysokich prędkościach.
Wnętrze SUV-a zyskało dodatkowe centymetry w trzecim rzędzie. Zmodyfikowano kąty mocowania siedzeń oraz kanały wentylacyjne, co zaowocowało większą przestrzenią na kolana i efektywniejszym ogrzewaniem. Warianty 6- i 7-miejscowe pozostają tym samym jednymi z najbardziej pojemnych elektryków klasy premium.
Nowe rekordy zasięgu i osiągów
Dzięki zmniejszonemu oporowi powietrza, udoskonalonym inwerterom i oprogramowaniu zarządzającemu temperaturą akumulatora, obie Tesle oferują dziś parametry, które jeszcze niedawno kojarzyły się z prototypami. Limuzyna w wersji Long Range pokonuje do 744 km (WLTP) i przyspiesza do 100 km/h w 3,2 s. Topowa odmiana Plaid – wyposażona w trzy silniki o łącznej mocy ponad 760 kW – skraca sprint do 2,1 s, zachowując 611 km zasięgu.
Model X także zyskał: Long Range osiąga 600 km i rozpędza się do setki w 3,9 s, zaś Plaid z mocą **1 020 KM** potrzebuje tylko 2,6 s. Dla porównania Porsche Taycan Turbo S oferuje 2,8 s i ok. 500 km WLTP, a Mercedes EQS 450+ – 6,2 s przy zasięgu 770 km. Tesla utrzymuje więc koronę przyspieszenia, ustępując jednak nieco w absolutnym rekordzie dystansu.
Technologie pokładowe i bezpieczeństwo
Nowy interfejs infotainment bazuje na procesorze AMD Ryzen i łączy się z łączem domyślnie rozszerzonym do standardu 5G. Ekran główny (17 cali) zyskał szersze kąty widzenia, a aplikacje rozrywkowe – w tym platformy streamingowe i gry AAA – korzystają z mocniejszego GPU.
W zakresie bezpieczeństwa dodano przednią kamerę o szerokim polu 120°, adaptacyjne reflektory matrycowe i zaktualizowany pakiet Autopilot. Zestaw czujników potrafi zidentyfikować krótkotrwałe przesłonięcia linii jezdni, a asystent martwego pola prezentuje wizualizację sąsiednich pojazdów w czasie rzeczywistym, co zbliża system do funkcji proponowanych w programie FSD (Full Self-Driving).
Ceny, promocje i termin dostaw
Na polskim rynku zmodernizowany Model S startuje od 489 990 zł, natomiast Model X od 524 990 zł. Wersje Plaid podnoszą poprzeczkę o niespełna 200 tys. zł. Choć kwoty te plasują się powyżej większości rywali z Chin, wciąż są konkurencyjne wobec niemieckich limuzyn i sportowych elektryków, które nierzadko przekraczają granicę 800 tys. zł.
Dla pierwszych zamówień producent przewidział pakiet bezpłatnego ładowania w sieci Supercharger oraz nieograniczony dostęp do łączności Premium. Składanie konfiguracji już ruszyło, a odbiory mają rozpocząć się w listopadzie. Warto pamiętać, że w Polsce funkcjonuje dopłata „Mój Elektryk” – w segmencie aut o cenie powyżej 225 tys. zł nie obowiązuje, ale firmy mogą skorzystać z odpisu amortyzacyjnego do 150 tys. euro, co realnie obniża całkowity koszt posiadania.
Co dalej dla flagowych Tesli?
Lifting przyniósł wymierne korzyści: kabina stała się cichsza, zasięg wzrósł o kilkanaście procent, a systemy wsparcia kierowcy dogoniły najnowsze standardy branżowe. Pytanie brzmi, czy to wystarczy, by przeciwstawić się coraz śmielszym konkurentom, którzy rozwijają nie tylko oprogramowanie, lecz także zupełnie nowe architektury 800-V i akumulatory półprzewodnikowe. Dla Tesli nadchodzi moment, w którym zasadniczy lifting może okazać się za mały; jednak na dziś Model S i X wciąż potrafią pokazać, że pionier elektrycznej rewolucji wciąż jest groźnym graczem w segmencie premium.