W obliczu wyraźnego spowolnienia globalnego popytu na samochody elektryczne Tesla zdecydowała się sięgnąć po sprawdzony instrument pobudzania sprzedaży: wersję budżetową kultowego sedana. Model 3 Standard, oferowany na razie wyłącznie w Stanach Zjednoczonych, ma kosztować 38 630 dolarów, czyli ponad 12 procent mniej niż dotychczasowy wariant Premium z napędem na tylne koła. Najtańsza w historii konfiguracja tego auta powstaje głównie z myślą o klientach, dla których próg cenowy był dotychczas barierą nie do pokonania, a jednocześnie oczekują oni zasięgu wystarczającego do codziennych dojazdów i okazjonalnych tras międzymiastowych.

Strategia cenowa i pozycja na rynku

Wartość poniżej czterdziestu tysięcy dolarów plasuje nową „trójkę” w strefie kwalifikującej się do federalnych dopłat w USA, co dodatkowo obniża koszt zakupu nawet o 7 500 dolarów. Tym samym Tesla odzyskuje przewagę nad tradycyjnymi rywalami pokroju Hyundaia Ioniq 6, Chevroleta Bolt EUV czy bazowego Forda Mustanga Mach-E, które przez wiele miesięcy kusiły atrakcyjniejszym cennikiem. Według analityków BloombergNEF średni koszt ogniw litowo-jonowych spadł w 2023 r. o blisko 14 procent, co również pozwoliło koncernowi zmniejszyć marżę bez utraty rentowności. Firma liczy, że klient skuszony niższą ceną zdecyduje się później na płatne aktualizacje oprogramowania, subskrypcję pełnego autopilota lub akcesoria zwiększające komfort.

Parametry techniczne na co dzień

Sercem Modelu 3 Standard jest akumulator trakcyjny o pojemności użytkowej 69,5 kWh, oparty na chemii NCM z katodą niklowo-kobaltowo-manganową. To rozwiązanie zapewnia 517 km zasięgu według rygorystycznej amerykańskiej procedury EPA – wynik lepszy od większości konkurentów w segmencie kompaktowych sedanów EV. Maksymalna moc ładowania na Superchargerach wynosi 225 kW, co pozwala uzupełnić energię z 10 do 80 proc. w około 27 minut. Producent deklaruje przyspieszenie 0–60 mph w 5,8 s oraz prędkość maksymalną 200 km/h. Zachowano typową dla Tesli architekturę napędu na tył, która wyróżnia się wysoką sprawnością układu chłodzenia i niewielkimi stratami w silniku synchronicznym z magnesami trwałymi.

Gdzie szukano oszczędności w wyposażeniu

Niższa cena oznacza zauważalne cięcia w elementach komfortu. Zarówno lusterka boczne, jak i kolumnę kierownicy kierowca ustawia ręcznie, co w segmencie aut elektrycznych zyskało miano ewenementu. Zrezygnowano z osobnego wyświetlacza dla pasażerów tylnej kanapy, podgrzewania drugiego rzędu siedzeń, wentylacji foteli przednich oraz wielokolorowego podświetlenia ambientowego. Kabinę wykończono tkaniną zamiast syntetycznej skóry, a konwencjonalny tuner radiowy FM/AM ustąpił miejsca wyłącznie serwisom strumieniowym. Jednocześnie podstawowe systemy bezpieczeństwa – pełen pakiet kamer, siedem poduszek powietrznych i asystent utrzymania pasa ruchu – pozostały na pokładzie, gdyż wpływają bezpośrednio na oceny w testach zderzeniowych i ubezpieczeniowych.

Wizualne akcenty i opcje personalizacji

Z zewnątrz auto rozpoznamy po 18-calowych felgach o zoptymalizowanym kształcie, które poprawiają komfort oraz aerodynamikę. Paleta lakierów obejmuje standardowy odcień grafitowy; biały oraz czarny wymagają dopłaty, a efektowne barwy czerwieni czy niebieskiego pozostają zarezerwowane dla wyższych wersji. Na liście dodatków znalazły się natomiast 19-calowe koła i mechanicznie przyciemniane szyby tylne. Mimo cięć kosztowych producent zachował szklany dach panoramiczny, argumentując, że element ten stanowi silny atut marketingowy i nie wpływa znacząco na koszty produkcji, gdyż w fabryce w Szanghaju montuje się go niezależnie od specyfikacji.

Co dalej z budżetowymi Teslami?

Nie jest tajemnicą, że europejskie salony marki odnotowują obecnie wzrost stanów magazynowych, dlatego wprowadzenie tańszej konfiguracji na Stary Kontynent wydaje się kwestią czasu. Po doliczeniu 10-procentowego cła na import z Chin oraz lokalnego VAT-u cena mogłaby oscylować w granicach 41–43 tysięcy euro, czyli na pułapie zbliżonym do Volkswagena ID.3 Pro. Pozostaje otwarte pytanie, czy europejski klient zaakceptuje manualne lusterka i brak elektrycznej regulacji foteli w pojeździe z segmentu premium, nawet jeśli w zamian otrzyma znakomitą sieć ładowarek i wydajność układu napędowego. Jedno jest pewne: coraz więcej producentów przygląda się strategii Tesli, a kompromis między ceną a komfortem stanie się jednym z najgorętszych tematów w branży motoryzacyjnej w 2024 roku.