Na krajowym rynku pojawiła się rzadko spotykana okazja: pierwszoseryjne Renault Clio V6, które przez niemal ćwierć wieku przejechało skromne 2145 km. Egzemplarz o tak nieskazitelnym przebiegu to prawdziwa sensacja w świecie kolekcjonerów, zwłaszcza że kultowy hot hatch z centralnie umieszczonym silnikiem nie był projektowany z myślą o zachowaniu w muzealnym stanie. Teraz ten motoryzacyjny unik atakuje wyobraźnię zarówno inwestorów, jak i pasjonatów nietuzinkowych konstrukcji.
Niecodzienny przebieg i krystaliczny stan zachowania
Samochód wyprodukowano w 2000 roku i sprowadzono do Polski z Austrii. Obecny właściciel posiada pełną dokumentację potwierdzającą ciągłość serwisową w autoryzowanych punktach marki. Nadwozie nie nosi śladów kolizji, a legalność pochodzenia potwierdza komplet wpisów w rejestrach oraz sprzedaż na podstawie imiennej umowy kupna-sprzedaży. Wnętrze z mieszanką skóry i alcantary wygląda niemal jak po opuszczeniu fabryki: na aluminiowych nakładkach pedałów wciąż znajdują się fabryczne folie ochronne, a tworzywa deski rozdzielczej wolne są od typowych dla starszych Clio przebarwień czy pęknięć.
Od miejskiego hatchbacka do torowej bestii – geneza modelu
Korzenie Clio V6 sięgają programu pucharowego Renault Sport z końca lat 90. Aby zbudować spektakularny samochód wyścigowy bazujący na popularnym modelu miejskim, francuska marka połączyła siły z firmą Tom Walkinshaw Racing. Efektem była ekstremalna metamorfoza: tylna kanapa ustąpiła miejsca 3-litrowemu silnikowi z Laguny, płyta podłogowa została poszerzona o kilkanaście centymetrów, a nadwozie otrzymało poszycia z włókna szklanego i aluminium. Wersja drogowa – produkowana najpierw w szwedzkiej fabryce Valmet (faza I) – powstała w liczbie około 2563 sztuk, co od razu zapewniło jej status limitowanego kolekcjonerskiego rarytasu.
Dane techniczne, które wciąż imponują
Umieszczony centralnie, atmosferyczny motor 2,946 cm³ generuje 225 KM i 300 Nm. Na tylne koła przekazuje moc sześciobiegowa przekładnia manualna, pozwalając na sprint do 100 km/h w 6,4 s oraz prędkość maksymalną 235 km/h. Rozkład masy 44:56, ultrakrótki rozstaw osi i brak elektronicznych asystentów typowych dla współczesnych hot hatchy czynią z Clio V6 wymagającą, lecz niezwykle satysfakcjonującą maszynę. Prezentowany egzemplarz posiada kompletne wyposażenie przewidziane dla fazy I: klimatyzację, elektryczne szyby i lusterka z podgrzewaniem, reflektory soczewkowe, komputer pokładowy, ABS, immobiliser oraz mocowania ISOFIX – rarytas w aucie tej klasy z początku wieku.
Rynek kolekcjonerski: ile warta jest ekstrawagancja
Ostatnie aukcje w Europie Zachodniej i USA pokazują dynamiczny wzrost cen Clio V6. Egzemplarze z przebiegiem 40–50 tys. km przekraczają już 50 tys. euro, a auta „jak z prospektu” osiągają nawet 80–90 tys. euro. Wyceniony na 380 tys. zł samochód z 2145 km mieści się więc w światowych trendach dla sztuk o kolekcjonerskim przebiegu liczącym jedynie kilka tysięcy kilometrów. Eksperci podkreślają, że ograniczona podaż i brak planów na podobnie szalone projekty w przyszłości tylko wzmacniają pozycję V6 na rynku klasyków.
Dla kogo jest to auto?
Oferta skierowana jest do osób, które traktują motoryzację jako lokatę kapitału i manifest pasji zarazem. Klient docelowy najczęściej posiada już zróżnicowaną kolekcję i poszukuje brakującego ogniwa, które łączy francuską fantazję ze sportową inżynierią przełomu wieków. A że takiej szansy – Clio V6 z przebiegiem ledwie przekraczającym dystans fabrycznej jazdy testowej – możemy nie zobaczyć w Polsce przez długie lata, decyzja o zakupie będzie równie szybka, co sam samochód na torze.