Europejski rynek samochodów używanych rozwija się szybciej niż kiedykolwiek, ale wraz z rosnącym wolumenem transakcji zwiększa się też skala nieprawidłowości. Najnowsze zestawienie przejrzystości przygotowane przez firmę analityczną carVertical pokazuje, że Polska poprawiła swoją pozycję, jednak nadal plasuje się w dolnej połowie tabeli. Ujawnione dane potwierdzają, że cofanie liczników i zatajanie napraw powypadkowych pozostają najbardziej palącymi problemami nad Wisłą.

Pozycja Polski na tle kontynentu

W tegorocznej edycji indeksu Polska znalazła się na 17. miejscu spośród 25 badanych państw, awansując o jedną pozycję w stosunku do poprzedniego roku. Dla porównania Niemcy zajęły 3. miejsce, Czechy 15., a Litwa 23. Eksperci zwracają uwagę, że choć poprawa jest zauważalna, od czołówki dzieli nas wyraźna różnica pod względem jakości danych i skali importu.

"Największym wyzwaniem pozostaje brak pełnej cyfryzacji rejestrów i trudności z weryfikacją historii aut ściąganych z zagranicy" – ocenia Matas Buzelis, analityk carVertical. Jego zdaniem dopiero głęboka integracja baz serwisowych i ubezpieczeniowych może przesunąć Polskę w okolice pierwszej dziesiątki rankingu.

Główne zagrożenia: cofanie liczników i ukryte uszkodzenia

Z analizy wynika, że 3,7% przebadanych samochodów miało zmanipulowany przebieg, przy czym średnia wartość fałszerstwa przekroczyła 75 900 km. Cofanie licznika o tak dużą wartość nie tylko sztucznie podnosi cenę pojazdu, lecz także utrudnia prawidłowe planowanie przeglądów i napraw.

Import stanowi 54,6% wszystkich samochodów kontrolowanych w Polsce, a właśnie w tej grupie nieprawidłowości występują najczęściej. Aż 62,5% aut zarejestrowanych w kraju przeszło w przeszłości co najmniej jedną naprawę blacharsko-lakierniczą, której kupujący nie zawsze są świadomi. Średni koszt likwidacji szkody oszacowano na 4 100 euro, co przy ponad dziesięcioletnim wieku przeciętnego pojazdu znacząco obciąża portfel kolejnego właściciela.

"Klienci wciąż nadmiernie skupiają się na przebiegu poniżej 100 000 km. To zaproszenie do nadużyć" – podkreśla Piotr Rydzewski, niezależny rzeczoznawca motoryzacyjny. Dodaje, że realny roczny przebieg w europejskich warunkach oscyluje wokół 20 000 km, a więc pięcioletnie egzemplarze z widoczną wartością 60 000 km powinny budzić sceptycyzm.

Zachodnia awangarda i wschodnie ryzyko

Niekwestionowanym liderem transparentności pozostaje Wielka Brytania, gdzie jedynie 2,3% aut ma skorygowany przebieg, a szkody dotyczą 17% floty. Kluczową rolę odgrywa tu mikroskopijny udział importu (2,3%) oraz łatwy dostęp do krajowych baz serwisowych.

W pierwszej piątce znalazły się także Włochy, Niemcy, Szwajcaria i Francja. W tych państwach wyższy standard życia, skuteczniejsze regulacje oraz rozwinięty ekosystem firm monitorujących historię pojazdów tworzą barierę dla oszustw.

Na drugim końcu skali plasują się Ukraina, Łotwa, Litwa, Rumunia i Estonia. W regionie Europy Wschodniej dominują starsze samochody – średni wiek floty przekracza tam 14 lat według danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów – a wysoki udział importu sprzyja zatajaniu uszkodzeń i manipulacjom liczników.

Liczniki kosztują miliardy: skutki gospodarcze

Parlament Europejski oszacował, że coroczne straty wynikające z fałszowania przebiegów sięgają od 5,6 do 37,6 mld euro w całej Unii. Z kolei model ekonometryczny zastosowany przez carVertical wskazuje na około 22,7 mld euro. Kwoty te obejmują zawyżone ceny zakupu, wyższe wydatki na naprawy oraz pośrednie koszty dla branży ubezpieczeniowej.

W ujęciu krajowym zjawisko generuje również straty fiskalne, ponieważ wartość podatku akcyzowego i od czynności cywilnoprawnych zależy od rzeczywistej ceny pojazdu. Każde sztucznie obniżone przebiegiem auto zmniejsza wpływy do budżetu, a jednocześnie przerzuca koszty remontów na nabywcę.

Eksperci zwracają uwagę, że walka z procederem to nie tylko kwestia ochrony konsumenta, ale też bezpieczeństwa drogowego. Niewykryte uszkodzenia strukturalne i opóźnione wymiany eksploatacyjne zwiększają ryzyko awarii, a tym samym wypadków.

Jak powstał ranking

Indeks opracowano na podstawie ponad miliona raportów historii pojazdów zamówionych między wrześniem 2024 a sierpniem 2025 roku. Pod uwagę wzięto sześć zmiennych: odsetek samochodów z manipulowanym licznikiem, średnią skalę cofnięcia przebiegu, udział aut z odnotowanymi uszkodzeniami, średnią wartość szkód, udział importu oraz średni wiek badanych egzemplarzy. Wagi przypisane tym kategoriom zostały zróżnicowane – największą moc sprawczą miał wskaźnik dotyczący przebiegu, a najmniejszą średni wiek.

Metodologia, oparta na danych z firm ubezpieczeniowych, stacji diagnostycznych oraz oficjalnych rejestrów, została poddana zewnętrznemu audytowi statystycznemu, aby ograniczyć ryzyko błędu próbki. Dzięki temu ranking stanowi jedno z najbardziej kompleksowych źródeł wiedzy o rzeczywistej kondycji europejskiej floty samochodów używanych.