Gdy myślimy o atrybutach kojarzonych z przepychem, skóra pojawia się na liście równie często jak złote dodatki czy metki ekskluzywnych marek. Ale co się dzieje, gdy po tę samą tkaninę sięga nie tapicer, lecz lakiernik? Właśnie w ten sposób powstał roadster, który z odległości kilkunastu kroków wygląda jak zwyczajne BMW Z3, a z bliska przypomina kunsztownie uszytą torbę podróżną w skali 1:1. Przykład ten perfekcyjnie trafia w rosnący trend personalizacji youngtimerów, gdzie granica pomiędzy motoryzacją i sztuką użytkową staje się coraz cieńsza.

Ikona lat 90. w nowych szatach

Z3 to model, który w połowie lat 90. wprowadził bawarską markę do świata kompaktowych roadsterów. Produkowany w Stanach Zjednoczonych, bazował technicznie na serii E36/7, a stylistycznie czerpał z klasycznych proporcji sportowych kabrioletów: długa maska, krótkie zwisy i kabina cofnięta maksymalnie do tyłu. Między 1995 a 2002 rokiem powstało około 279 000 egzemplarzy wersji odkrytej oraz niespełna 18 000 w rzadkim nadwoziu coupé. Egzemplarz, o którym mowa, napędzany jest czterocylindrową jednostką 1.9 o mocy fabrycznych 140 KM i 180 Nm. Taki zestaw pozwala na sprint do 100 km/h w nieco ponad 9 s, co dziś może nie imponuje, ale w erze narastającej nostalgii liczy się przede wszystkim przyjemność z jazdy pod gołym niebem.

Skóra poza kabiną – technologia i materiały

Obszycie zewnętrznych paneli pojazdu to operacja znacznie bardziej skomplikowana niż aplikacja folii czy klasyczny lakier. Kluczowy jest dobór skóry odpornej na zmienne warunki pogodowe. Tutaj postawiono na skórę garbowaną z myślą o środowisku morskim, co przekłada się na zwiększoną wytrzymałość na promieniowanie UV, zasolenie oraz wilgoć. Materiał został rozciągnięty i zszyty na elementach nadwozia z tolerancją rzędu milimetrów; widoczne przeszycia biegną w miejscach fabrycznych przetłoczeń, by ograniczyć naprężenia przy nagłych zmianach temperatury. W porównaniu z lakierem skóra lepiej maskuje drobne rysy, ale wymaga cyklicznej impregnacji oraz ochrony przed detergentami o wysokim pH. Zastosowana barwa została dobrana do oryginalnego koloru Montreal Blue (kod 297), jednak naturalna faktura sprawia, że odcień mieni się inaczej w zależności od kąta padania światła.

Cyferki, które kuszą – osiągi i wycena

Choć pełne garbowane odzienie brzmi ekstrawagancko, cena tego Z3 pozostaje na poziomie, który dla wielu entuzjastów będzie punktem wyjścia do rozważań. 5900 euro, czyli mniej więcej 25 000 zł, to kwota porównywalna z ogłoszeniami rodzimych egzemplarzy o przebiegach przekraczających 220 000 km, często w przeciętnym stanie blacharskim. Oznacza to, że nabywca otrzymuje nie tylko wciąż sprawny mechanicznie roadster, ale również jednostkowy projekt karoseryjny. Transport z Niemiec i ewentualne opłaty rejestracyjne podnoszą próg wejścia, wciąż jednak całość zamyka się poniżej cen dobrze utrzymanych sztuk reagujących na modę na youngtimery. Pozostaje pytanie, jak wycenić powłokę, której nie uwzględnia żaden katalog ubezpieczeniowy.

Codzienne życie z samochodem w skórzanej kurtce

Entuzjazm kolekcjonera to jedno, logistyka użytkowania – drugie. Skóra nagrzewa się szybciej niż standardowy lakier, dlatego auto wymaga parkowania w zacienionym miejscu lub stosowania pokrowca. W warunkach zimowych należy unikać zalegania lodu, ponieważ zamarzająca wilgoć może rozprężać włókna, powodując mikropęknięcia. Mycie jest możliwe wyłącznie łagodnym szamponem o neutralnym odczynie, po którym wskazane jest nałożenie preparatu hydrofobowego z filtrem UV. Średni koszt sezonowej konserwacji to równowartość przeglądu średniej klasy motocykla, ale w zamian właściciel otrzymuje pojazd, który na zlocie klasyków zyska więcej fotografów niż niejedno egzotyczne coupé.

Luksus czy ekstrawagancja – gdzie przebiega granica?

Skórzane nadwozie jest dla jednych ukłonem w stronę rzemiosła, dla innych przejawem zbytku. Z czysto inwestycyjnej perspektywy może okazać się strzałem w dziesiątkę, jeśli moda na nietypowe modyfikacje youngtimerów utrzyma się w kolejnej dekadzie. Z praktycznego punktu widzenia właściciel musi zaakceptować dodatkowy harmonogram pielęgnacji oraz niewielki wzrost masy pojazdu. Niezależnie od stanowiska warto zauważyć, że projekty tego typu przypominają, jak elastycznie można interpretować pojęcie prestiżu w motoryzacji. Skoro pełna skóra potrafi znaleźć drogę z fotela na karoserię, trudno przewidzieć, gdzie specjaliści od personalizacji postawią następny krok.