Jeszcze kilkanaście dni temu wielu kierowców szykowało się psychicznie na przekroczenie przez olej napędowy bariery sześciu złotych za litr. Tymczasem na dystrybutorach pojawiły się niespodziewane obniżki – zarówno diesel, jak i benzyna oraz autogaz spadły średnio o kilka groszy. Ten nagły zwrot pokazuje, jak mocno rynek paliw potrafi reagować na równoczesną zmianę czynników geopolitycznych, notowań ropy oraz kursu złotego wobec dolara.

Niespodziewane odbicie cen detalicznych

Według danych z sieci monitorujących rynek hurtowy i detaliczny przeciętna cena litra benzyny 95 uplasowała się w drugiej połowie tygodnia na poziomie 5,74 zł, czyli o około dwa grosze mniej niż tydzień wcześniej. Diesel potaniał jeszcze wyraźniej – do 5,95 zł, co oznacza spadek rzędu czterech groszy. Autogaz znalazł się na średnim poziomie 2,59 zł za litr. Tak łagodne korekty cenowe wydają się niepozorne, lecz oznaczają odwrócenie trendu wzrostowego obserwowanego od początku marca, kiedy to surowiec Brent zbliżał się do 90 USD za baryłkę.

Niższe ceny detaliczne wynikają wprost z przeceny na rynku ropy, gdzie od początku maja notowania Brent spadły o blisko 7%. Równolegle złoty umocnił się wobec dolara o około 3%, co automatycznie obniża koszt importowanego surowca dla krajowych rafinerii. W efekcie operatorzy stacji wykorzystali niższe koszty zakupu do delikatnej korekty cenników, chcąc jednocześnie utrzymać marże na akceptowalnym poziomie.

Skąd ta zmiana? Zbieg czynników lokalnych i globalnych

Na światowych parkietach dużą rolę odegrały doniesienia o pracach nad zawieszeniem broni w Strefie Gazy. Uspokojenie napięć na Bliskim Wschodzie zmniejszyło premię ryzyka w cenie ropy, a inwestorzy przestali wliczać w notowania ewentualne zaburzenia dostaw z Zatoki Perskiej. Równolegle Stany Zjednoczone zwiększyły podaż z własnych łupkowych złóż, co potwierdziły najnowsze statystyki Energy Information Administration. Kolejny impuls podażowy pochodził z Iranu, który dzięki większym możliwościom eksportowym zwiększył wypływ baryłek na rynek azjatycki.

Nadpodaż spotęgowały także rozmowy pomiędzy USA a Indiami o ograniczeniu zakupów rosyjskiej ropy. Choć Nowe Delhi nie przedstawiło wiążącej deklaracji, sama groźba zmiany kierunków handlowych schłodziła nastroje spekulantów. W Polsce dodatkową rolę odegrał kurs walutowy – mocniejszy złoty automatycznie obniżył koszt baryłki wyrażony w krajowej walucie, co w połączeniu z wygasającym popytem po majówkowych wyjazdach przełożyło się na szybsze przeceny hurtowe.

Mapa cenowa kraju: województwa płacą inaczej

Najtańsze tankowanie znalazło się tradycyjnie w województwach zachodnich, gdzie gęsta sieć konkurujących stacji przy granicy z Niemcami wymusza agresywną politykę cenową. W Lubuskiem litr diesla kosztuje średnio 5,80 zł, a benzyny 95 – 5,74 zł. Po przeciwnej stronie skali plasuje się Mazowsze, gdzie średnie stawki wynoszą odpowiednio 6,07 zł i 5,98 zł. Rozpiętość sięgająca trzydziestu kilku groszy potwierdza, że na ostateczną cenę znacząco wpływa lokalna struktura konkurencji oraz koszty logistyczne dostaw paliw z rafinerii do baz lokalnych.

Warto też zwrócić uwagę na autogaz. Na zachodzie kraju LPG można zatankować już po 2,49 zł za litr, podczas gdy w centralnej Polsce przeciętna cena sięga 2,72 zł. Różnice w przypadku tego paliwa napędzają głównie koszty transportu butli z terminali przeładunkowych oraz polityka rabatowa dużych sieci.

Czy tendencja się utrzyma? Prognozy krótkoterminowe

Analitycy krajowych biur maklerskich szacują, że w najbliższym tygodniu scenariusz bazowy zakłada stabilizację lub minimalne dalsze spadki. Oczekiwane widełki cenowe przedstawiają się następująco: benzyna 95 – 5,76–5,87 zł za litr, benzyna 98 – 6,54–6,65 zł, diesel – 5,98–6,01 zł, autogaz – 2,59–2,66 zł. Decydujące będą dwa czynniki: notowania ropy Brent oraz poziom marż w hurcie, które operatorzy detaliczni mogą częściowo skompresować w obliczu spadającego popytu poza sezonem urlopowym.

Jeśli surowiec utrzyma się w przedziale 80–85 USD, a złoty pozostanie mocny, eksperci nie widzą przestrzeni do gwałtownego odbicia cen przy dystrybutorach. Z drugiej strony, należy pamiętać o zaplanowanym na czerwiec posiedzeniu OPEC+, podczas którego kartel może przedłużyć lub zaostrzyć dobrowolne cięcia wydobycia. Każdy sygnał o zacieśnieniu podaży podbiłby notowania ropy i szybko odwrócił lokalny trend.

Czynniki strategiczne na drugą połowę roku

Długoterminowe perspektywy cen paliw w Polsce będą wypadkową polityki OPEC+, kierunku importu ropy przez Indie i Chiny oraz tempa wzrostu gospodarczego w Stanach Zjednoczonych. Międzynarodowa Agencja Energetyczna w swoim majowym raporze prognozuje, że globalne zużycie ropy wzrośnie w 2024 r. o około 1,1 mln baryłek dziennie – wolniej niż rok wcześniej, lecz wciąż wyraźnie. Gdyby popyt rósł szybciej, a podaż z krajów spoza OPEC nie nadążyła, rynek mógłby ponownie wejść w fazę niedoboru.

Na poziomie krajowym liczyć się będzie także koniunktura w przemyśle oraz postęp elektryfikacji transportu. Polska zużywa dziś ponad 30 mld litrów paliw rocznie, lecz według prognoz agencji rządowych popyt na benzynę może osiągnąć szczyt już po 2025 r. Wzrost udziału samochodów elektrycznych oraz planowane wprowadzenie e-paliw i wodoru w ciężkim transporcie będą stopniowo ograniczać presję popytową, a tym samym niwelować skoki cenowe w dłuższej perspektywie.