Czy można jednocześnie wywoływać grymas na twarzy purystów stylistyki i ustawiać kolejki w salonach sprzedaży? Najnowszy elektryczny SUV z Monachium udowadnia, że tak. Zaledwie kilka tygodni po premierze zamówienia w Niemczech przebiły łączne wyniki wszystkich odmian benzynowych i wysokoprężnych poprzednika, mimo że rządowy program dopłat przestał obowiązywać. Wygląda na to, że w obliczu imponujących danych technicznych nawet kontrowersyjny front z olbrzymimi nerkami przestaje być problemem.
Neue Klasse – techniczny fundament zmiany
Model iX3 jest pierwszym seryjnym autem zbudowanym na platformie Neue Klasse, która od 2025 roku ma stać się wspólnym mianownikiem wszystkich nowych BMW z napędem elektrycznym. Architektura bazuje na instalacji 800-woltowej, co pozwala ładować baterię prądem do 400 kW. W praktyce oznacza to przejście z 10 do 80 proc. stanu naładowania w około 20 minut; zaledwie 10 minut przy szybkiej ładowarce dorzuca niemal 372 km zasięgu.
Centrum całego układu stanowi szósta generacja napędu eDrive z nowymi cylindrycznymi ogniwami litowo-jonowymi, które według producenta oferują o 20 proc. większą gęstość energii i jednocześnie obniżają koszt produkcji baterii o jedną trzecią. Wersja startowa 50 xDrive dostarcza 469 KM oraz 645 Nm i katapultuje ponad dwutonowe nadwozie do setki w 4,9 s. Deklarowany zasięg WLTP – 805 km z akumulatora 109 kWh – stawia SUV-a w czołówce segmentu, a przy tym wyznacza nowe standardy, jeśli chodzi o wydajność układu chłodzenia i rekuperacji.
Inwestycje liczone w miliardach, produkcja bez kompromisów
Koncern wyłożył na opracowanie platformy, napędu oraz nowej rodziny oprogramowania około 10 mld euro. Część środków trafiła do nowej fabryki w Debreczynie na Węgrzech, gdzie od przyszłego roku ruszy montaż akumulatorów z prismatic round cell, a także do zakładów w Shenyang w Chinach, które już odpowiadają za produkcję pierwszych egzemplarzy. W ramach szerokiej strategii „BMW iFACTORY” przedsiębiorstwo zakłada neutralność klimatyczną własnych zakładów do 2030 r. oraz pełną kontrolę nad łańcuchem dostaw kluczowych surowców.
Równocześnie bawarski producent zakontraktował u dostawców ponad 20 mld euro na komponenty bateryjne, by zagwarantować sobie moce przerobowe na poziomie ponad miliona pojazdów rocznie. W efekcie już od 2026 r. co trzecie nowe BMW opuszczające fabrykę ma być samochodem w pełni elektrycznym.
Cena, popyt i brak dotacji: elektryk rządzi w salonach
W Polsce cennik otwiera kwota około 310 tys. zł, a mimo to pierwsza pula egzemplarzy przeznaczonych na rynek krajowy została wyprzedana jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem jazd testowych. W Niemczech, gdzie dopłat do zakupu zeroemisyjnych aut już nie ma, iX3 w sześć tygodni zdobył więcej klientów niż spalinowe X3 wszystkich wersji razem wzięte – wynik szacuje się na ponad 3000 kontraktów. Analitycy IHS Markit wskazują, że pod względem tempa zamówień nowy model wyprzedza nawet Teslę Model Y w analogicznym okresie po premierze.
Co ciekawe, największy wzrost zainteresowania pochodzi od dotychczasowych użytkowników silników wysokoprężnych, którzy deklarują średni przebieg roczny przekraczający 30 tys. km. Wysoki zasięg i szybkie ładowanie zdają się przekonywać nawet tych kierowców, którzy do tej pory sceptycznie oceniali infrastrukturę. Nie bez znaczenia pozostaje również zapowiedź, że niemiecka policja autostradowa włączy iX3 do swojej floty – to marketingowy strzał w dziesiątkę, który często poprzedza lawinowy wzrost zamówień flotowych.
Nowe realia rynku i pytania do sceptyków
Europa kieruje się ku bezemisyjnej mobilności – unijne rozporządzenie przewiduje de facto koniec rejestracji aut spalinowych w 2035 r. Do tego dochodzi rosnąca cena paliw kopalnych oraz coraz ostrzejsze normy emisji. W takiej rzeczywistości kierowcy zaczynają kalkulować całkowity koszt użytkowania, a nie jedynie cenę zakupu. Przy stawkach powyżej 60 gr za kilowatogodzinę w domowej taryfie energii elektrycznej pełne naładowanie iX3 kosztuje niespełna 70 zł – to równowartość około dziewięciu litrów oleju napędowego. Różnicę widać na pierwszy rzut oka, szczególnie gdy roczny przebieg liczy się w dziesiątkach tysięcy kilometrów.
Ostatecznie nawet przeciwnicy stylistycznej rewolucji muszą przyznać, że klienci głosują portfelem – i to bez pomocy państwa. Jeżeli tempo zamówień utrzyma się do wiosny, producent będzie zmuszony rozbudować moce w europejskich fabrykach, by uniknąć przesuwania terminów dostaw. Zatem gdzie podziali się obrońcy klasycznych nerek i wydechów? Wygląda na to, że elektryczny hałas portfeli przebija najgłośniejsze narzekania estetów.