Od 2027 r. w Chinach samochód elektryczny nie wyhamuje już do zera wyłącznie dzięki rekuperacji – kierowca będzie musiał nacisnąć tradycyjny pedał hamulca. Nowe przepisy, opracowane przez krajową administrację ds. motoryzacji i bezpieczeństwa, mają zmniejszyć liczbę kolizji związanych z opóźnioną reakcją na zagrożenie. Ponieważ na Państwo Środka przypada niemal jedna trzecia globalnej sprzedaży aut na prąd, decyzja szybko stała się tematem gorącej debaty w całej branży.

Czym jest jazda jednym pedałem i dlaczego uwielbiają ją kierowcy elektryków?

One-pedal driving polega na tym, że funkcję hamulca i pedału przyspieszenia częściowo łączy się w jeden element sterujący. Gdy kierowca odpuszcza gaz, silnik elektryczny zaczyna pracować jak generator – wytraca prędkość pojazdu, a odzyskiwana energia trafia z powrotem do akumulatora. W miastach pozwala to ograniczyć zużycie klasycznego układu hamulcowego, a przy dynamicznej jeździe redukuje drgania i uciążliwe przełączanie nóg.

Technologię tę spopularyzowały pierwsze masowe elektryki, takie jak Nissan Leaf czy BMW i3. Dziś znajduje się ona w domyślnym ustawieniu wielu modeli Tesli, Volvo, Kii czy Volkswagena. Badania kalifornijskiej organizacji Plug In America wskazują, że ponad 80 % użytkowników aut na prąd deklaruje korzystanie z trybu jednego pedału w warunkach miejskich, podkreślając płynność jazdy i mniejsze zmęczenie.

Nowe chińskie regulacje: szczegóły, terminy i argumenty inżynierów

Kluczowy zapis wchodzi w życie 1 stycznia 2027 r. i zakazuje producentom kalibracji rekuperacji w sposób, który pozwala pojazdowi zatrzymać się całkowicie bez użycia pedału hamulca. Jednocześnie samochód ma automatycznie uruchamiać światła stopu, gdy spowolnienie przekroczy 2 m/s² – nawet jeśli kierowca nie dotknie hamulca. Regulacja obejmuje pojazdy osobowe, lekkie dostawcze i SUV-y, zarówno nowe, jak i te homologowane po raz pierwszy w Chinach po wskazanej dacie.

Motywacją dla ustawodawcy są przesłanki z krajowych statystyk wypadków. Według Chińskiego Instytutu Badań nad Transportem średni czas reakcji kierowcy podczas jazdy jednym pedałem wydłuża się o 0,2 s, gdy konieczne jest nagłe przejście na hamulec hydrauliczny. Dla pojazdu jadącego 50 km/h oznacza to dodatkowe 2,7 m drogi hamowania – dystans, który w gęstym ruchu potrafi zdecydować o zdarzeniu lub jego braku.

Reakcje producentów: aktualizacje oprogramowania i zmiana strategii sprzedażowej

Najwięksi gracze przygotowują się do przepisów, aby nie tracić udziału w kluczowym segmencie rynku. Tesla w najnowszej wersji swojego oprogramowania udostępniła kierowcom możliwość wyboru poziomu rekuperacji, w tym wariant zgodny z przyszłymi wymogami. SAIC-GM, NIO oraz BYD zapowiedziały, że od 2025 r. nowe platformy napędowe będą domyślnie spowalniać pojazd do około 10 km/h, a pełne zatrzymanie nastąpi dopiero po wciśnięciu hamulca.

Dla producentów oznacza to nie tylko modyfikacje algorytmów, lecz także testy homologacyjne i kalibrację czujników świateł stopu. Koszt wdrożenia zmian branża wycenia na 50–100 dolarów amerykańskich na pojazd, jednak firmy liczą, że inwestycja zwróci się dzięki uniknięciu kar i utrzymaniu zaufania klientów.

Psychologia i bezpieczeństwo: czy automatyzacja usypia czujność?

Eksperci bezpieczeństwa ruchu drogowego zwracają uwagę, że systemy wspomagające – od tempomatów adaptacyjnych po jazdę jednym pedałem – mogą prowadzić do tzw. zjawiska pasywnej uwagi. Kierowca, pozbawiony konieczności ciągłego operowania pedałami, łatwiej traci koncentrację. Badania Uniwersytetu w Michigan pokazały, że podczas 30-minutowej jazdy w trybie one-pedal aktywność kory przedczołowej odpowiedzialnej za kontrolę uwagi spadała średnio o 8 % w porównaniu z jazdą klasyczną.

Chińska reforma ma więc zarówno wymiar techniczny, jak i behawioralny: przywraca kierowcy obowiązek świadomego udziału w procesie hamowania, a tym samym wzmacnia nawyk szybkiej reakcji w sytuacji awaryjnej. Zwolennicy zmian przekonują, że w dłuższej perspektywie może to przynieść większy efekt niż kolejne poduszki powietrzne czy czujniki LIDAR.

Czy Zachód pójdzie tą samą drogą?

W Unii Europejskiej ani w Stanach Zjednoczonych nie toczą się jeszcze formalne prace legislacyjne nad ograniczeniem jazdy jednym pedałem, lecz organy homologacyjne uważnie śledzą chińskie doświadczenia. Europejska Rada Transportu szykuje pilotażowe badania w Wiedniu i Barcelonie, które mają porównać czasy reakcji kierowców w różnych trybach rekuperacji. Jeżeli wyniki potwierdzą wzrost bezpieczeństwa, Komisja Europejska może rozważyć ujednolicenie przepisów w ramach nowego pakietu GSR (General Safety Regulation) po 2030 r.

Po drugiej stronie Atlantyku amerykańska NHTSA deklaruje, że każdy producent jest odpowiedzialny za zapewnienie jednoznacznego działania świateł stopu i przewidywalnych parametrów hamowania. Na razie regulator stawia na wytyczne techniczne, a nie na sztywne zakazy. Jednak rosnąca liczba importowanych aut z Azji sprawia, że ujednolicenie norm może być nieuniknione.

Niewygoda czy postęp – jaką ścieżkę wybierze elektromobilność?

Spór o jazdę jednym pedałem pokazuje, że rozwój technologii w motoryzacji to nie tylko kwestia osiągów i zasięgu, lecz także finezyjne balansowanie między komfortem a kompetencjami kierowcy. Chiny zdecydowały się przesunąć ciężar na stronę bezpieczeństwa, licząc, że użytkownicy zaakceptują minimalną „niedogodność” w imię mniejszej liczby wypadków. Jeśli statystyki potwierdzą skuteczność regulacji, inne regiony mogą wkrótce pójść tym tropem.

Ostateczny kierunek wyznaczą wspólnie producenci, instytucje odpowiedzialne za bezpieczeństwo oraz sami kierowcy. To od ich decyzji zależy, czy pedał hamulca pozostanie głównym narzędziem awaryjnego zatrzymania, czy też kolejne innowacje ponownie zredukują konieczność jego użycia. Na razie warto uważnie obserwować rynek chiński – to tam rozgrywa się pierwsza faza tej globalnej dyskusji.