Wiosną 2024 roku ustawodawca wprowadził najbardziej restrykcyjny pakiet zmian w prawie o ruchu drogowym od czasu wejścia Polski do Unii Europejskiej. Choć główny cel – ograniczenie tragicznych wypadków – pozostaje niezmienny, sposób jego realizacji zaskoczył nawet część ekspertów: obowiązkowe zatrzymanie prawa jazdy za przekroczenie limitu prędkości o ponad 50 km/h rozszerzono z obszarów zabudowanych na wybrane drogi jednojezdniowe dwukierunkowe poza terenem zabudowanym. Z wyjątkiem autostrad i większości dróg ekspresowych, kierowca złapany na tak dużym wykroczeniu straci uprawnienia na minimum trzy miesiące, a przy recydywie może pożegnać się z nimi nawet na rok.

Nowa filozofia karania: co właściwie się zmienia?

Sercem znowelizowanych przepisów jest artykuł rozszerzający administracyjną sankcję w postaci obligatoryjnego zatrzymania prawa jazdy. Dotychczas miała ona zastosowanie wyłącznie w terenie zabudowanym, gdzie statystycznie dochodzi do największej liczby kolizji z udziałem pieszych. Ustawodawca zdecydował, że analogiczne ryzyko pojawia się na drogach jednojezdniowych dwukierunkowych poza miastem, jeśli kierowca dramatycznie przekracza dopuszczalny limit. Dlatego od teraz policjant może na miejscu zatrzymać dokument, a starosta obligatoryjnie wyda decyzję o cofnięciu uprawnień na co najmniej 90 dni. Nowe przepisy wprowadzają też podwyższone grzywny, sięgające 2500 zł przy pierwszym wykroczeniu oraz nawet 5000 zł przy powtórzeniu go w ciągu dwóch lat, a także dwukrotnie wyższy wymiar punktów karnych w taryfikatorze.

Stawka europejska: jak wypada Polska na tle sąsiadów?

W wielu krajach Unii obligatoryjne zatrzymanie prawa jazdy za rażące przekroczenie prędkości funkcjonuje od lat, jednak progi i procedury są różne. W Niemczech utrata uprawnień następuje po przekroczeniu limitu o 31 km/h w obszarze zabudowanym i o 41 km/h poza nim; zawieszenie trwa zazwyczaj miesiąc, ale przy recydywie nawet trzy. Francuski kodeks drogowy przewiduje natychmiastową konfiskatę dokumentu, gdy kierowca przekroczy dopuszczalną prędkość o 40 km/h; dodatkowym bodźcem jest wysoki mandat, potrafiący przekroczyć 1500 euro. W Szwecji granica wynosi 31 km/h w mieście i 46 km/h poza miastem, a średni czas zawieszenia to dwa miesiące. Wielka Brytania nie posługuje się sztywnym progiem, lecz magistrat może orzec zakaz prowadzenia już przy przekroczeniu powyżej 50 km/h, kierując się tzw. guidelines Sentencing Council. Na tym tle Polska, z progiem +50 km/h i minimalnym trzeciomiesięcznym zatrzymaniem dokumentu, plasuje się dziś w ścisłej europejskiej czołówce surowości.

Czy surowsze obowiązki przełożą się na bezpieczniejsze drogi?

Badania Europejskiej Rady Bezpieczeństwa Transportu (ETSC) wskazują, że ryzyko śmiertelnego wypadku rośnie wykładniczo wraz z prędkością pojazdu: uderzenie przy 80 km/h daje kierowcy zaledwie 10% szans na przeżycie, podczas gdy przy 50 km/h prawdopodobieństwo to wzrasta do 60%. Dane WHO pokazują, że redukcja średniej prędkości w populacji o 5 km/h zmniejsza liczbę ofiar śmiertelnych o około 20%. W Polsce, według ostatnich statystyk Policji, aż 36% wypadków śmiertelnych poza autostradami i drogami ekspresowymi wywołało właśnie niedostosowanie prędkości do warunków. Ministerstwo Infrastruktury liczy, że nowa sankcja zredukuje ten odsetek o co najmniej 10% w ciągu trzech lat. Nie wszyscy eksperci podzielają optymizm – część wskazuje, że kluczem jest nie tylko wysokość kar, ale również nieuchronność ich egzekucji. Bez rozbudowy automatycznego systemu pomiaru i zwiększenia liczby patroli rzeczywisty efekt może być niższy od oczekiwanego.

Wpływ na kierowców i system szkolenia

Projektodawcy szacują, że rocznie nawet 40 000 osób może czasowo utracić prawo jazdy na mocy nowych zasad, co przełoży się na wzrost liczby odwołań do sądów administracyjnych oraz większe obciążenie ośrodków egzaminacyjnych, gdy część ukaranych nie zdoła odzyskać dokumentu po upływie kary. Branża transportowa alarmuje o ryzyku luki kadrowej: według Związku Pracodawców „Transport Logistyka Polska” ponad 14% zawodowych kierowców przyłapano w ostatnich latach na przekroczeniu prędkości powyżej 40 km/h. Z drugiej strony ośrodki doskonalenia techniki jazdy już notują wzrost zainteresowania szkoleniami defensywnymi, co może w dłuższej perspektywie podnieść ogólny poziom kultury jazdy. Psychologowie transportu podkreślają, że sankcja w postaci utraty uprawnień jest dla większości kierowców dotkliwsza niż nawet wysoki mandat, bo uderza w codzienną mobilność i prestiż społeczny. Jeśli to przekonanie zakorzeni się w świadomości kierujących, nowelizacja ma szansę stać się katalizatorem trwałej zmiany zachowań za kierownicą.