Trudno przejechać dziś głównymi trasami Polski, nie mijając samochodów na ukraińskich, białoruskich czy mołdawskich tablicach. Choć większość z nich pojawiła się nad Wisłą w następstwie rosyjskiej agresji na Ukrainę, problem różnic w reżimie technicznym pojazdów spoza Unii Europejskiej towarzyszył polskiemu prawu od lat. Rząd zapowiedział wprowadzenie przepisów, które mają wyeliminować luki wykorzystywane przez właścicieli takich aut i tym samym podnieść poziom bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Kluczowym elementem zapowiadanych zmian jest projekt ustawy oznaczony symbolem UC95. Jeżeli przepisy wejdą w życie, każdy pojazd zarejestrowany poza UE, przebywający na terytorium Polski dłużej niż dwanaście miesięcy, będzie musiał przejść procedurę rejestracji krajowej i zostać objęty systemem cyklicznych badań technicznych. Eksperci wskazują, że to posunięcie zbliży polskie standardy do praktyk obowiązujących w większości państw Wspólnoty.

Obowiązujące zasady i ich luki

Aktualnie samochód zarejestrowany w państwie trzecim może poruszać się po polskich drogach na podstawie dokumentów wydanych w kraju pochodzenia, o ile właściciel posiada ważne ubezpieczenie OC. Organy kontrolne są uprawnione jedynie do zatrzymania dowodu rejestracyjnego, gdy pojazd stwarza bezpośrednie zagrożenie. W praktyce oznacza to brak regularnej weryfikacji stanu technicznego tysięcy aut, co odróżnia ich właścicieli od kierowców pojazdów zarejestrowanych w Polsce, zobligowanych do corocznych przeglądów.

Niedoskonałość systemu szczególnie uwidoczniła się po 24 lutego 2022 r. Według danych Straży Granicznej od wybuchu wojny granicę przekroczyło ponad 140 000 samochodów na ukraińskich tablicach. Część z nich wyjechała dalej na zachód Europy, jednak znaczna liczba pozostała w kraju na czas nieokreślony. Tymczasem statystki Transportowego Dozoru Technicznego pokazują, że w 2024 r. podczas ponad 17 mln przeglądów stwierdzono poważne usterki w 15 proc. badanych pojazdów. Brak analogicznej kontroli w grupie aut spoza UE rodzi pytania o poziom ryzyka dla pozostałych uczestników ruchu.

Argumenty przemawiające za reformą

Ministerstwo Infrastruktury przekonuje, że kluczowym motywem wprowadzenia obowiązkowej rejestracji jest wyrównanie warunków konkurencji i poprawa bezpieczeństwa. Koszt standardowego badania technicznego wynosi dziś 98 zł, a ewentualne naprawy usterek nierzadko pochłaniają wielokrotność tej kwoty. Pojazdy unikające przeglądów mogą więc poruszać się po drogach bez ponoszenia obciążeń przewidzianych dla właścicieli samochodów krajowych. Resort podkreśla również, że brak równych regulacji utrudnia egzekwowanie przepisów środowiskowych – w tym norm emisji spalin.

Z punktu widzenia policji i Inspekcji Transportu Drogowego nowe regulacje ułatwią identyfikację niebezpiecznych aut. Objęcie samochodów spoza UE krajowym systemem CEPiK pozwoli służbom w czasie rzeczywistym sprawdzić historię badań, a w razie potrzeby automatycznie wyłączyć niesprawny pojazd z ruchu poprzez zatrzymanie dowodu rejestracyjnego.

Założenia projektu UC95

Projekt przewiduje, że po upływie 12 miesięcy od wjazdu do Polski właściciel będzie zobligowany do złożenia wniosku o rejestrację czasową na okres 30 dni. W tym czasie pojazd przechodzi tzw. przegląd zerowy, potwierdzający zgodność z polskimi przepisami dotyczącymi emisji spalin, oświetlenia, homologacji szyb czy ogumienia. Po pozytywnym wyniku badania starosta dokonuje rejestracji stałej, a samochód otrzymuje polskie tablice oraz roczny lub dwuletni (w przypadku nowych aut) termin kolejnego badania technicznego.

Niezastosowanie się do wymogu rejestracji ma skutkować grzywną sięgającą 1500 zł i możliwością odholowania pojazdu na parking depozytowy. Ustawodawca planuje ponadto zautomatyzować wymianę informacji z systemami granicznymi, aby służby były w stanie zweryfikować, kiedy konkretny samochód przekroczył granicę.

Europejskie praktyki kontrolne

Polska nie jest pierwszym państwem, które zderzyło się z problemem długotrwałego pobytu pojazdów z państw trzecich. W Niemczech auto na obcych tablicach może przebywać na terytorium kraju maksymalnie sześć miesięcy bez lokalnej rejestracji; później należy wykonać badanie w ramach systemu TÜV lub Dekra. Francja stosuje analogiczne rozwiązanie, skracając okres bezwarunkowego pobytu do dziewięciu miesięcy, a w Hiszpanii pojazd trzeba zgłosić do miejscowej ewidencji najpóźniej rok po wjeździe. Wprowadzenie procedury UC95 sprawi zatem, że polskie wymogi staną się zbliżone do średniej europejskiej, choć wciąż bardziej liberalne niż w niektórych państwach.

Eksperci zwracają uwagę, że harmonizacja praktyk jest istotna także w kontekście europejskiego Zielonego Ładu. Według Komisji Europejskiej emisje z sektora transportu muszą spaść o 90 proc. do 2050 r., a szczelny system badań technicznych stanowi nieodzowny warunek realizacji tego celu.

Konsekwencje dla rynku motoryzacyjnego i dalszy harmonogram

Największą zmianę odczują kierowcy, którzy sprowadzili tanie, kilkunastoletnie auta z Ukrainy lub Białorusi. Konieczność poniesienia kosztu przeglądu, opłat rejestracyjnych oraz ewentualnych napraw może przewyższyć wartość niektórych pojazdów, co w dłuższej perspektywie może ograniczyć ich podaż. Z drugiej strony stacje kontroli pojazdów spodziewają się wzrostu liczby klientów, a rynek części zamiennych – dodatkowego popytu.

Projekt UC95 znajduje się obecnie w fazie konsultacji publicznych. Po ich zakończeniu trafi pod obrady Rady Ministrów, a następnie do Sejmu. Ministerstwo Infrastruktury zakłada, że przepisy mogłyby wejść w życie w drugim kwartale przyszłego roku, zapewniając sześciomiesięczne vacatio legis. To czas, w którym właściciele aut na zagranicznych tablicach będą musieli zdecydować, czy spełnią nowe wymogi, czy też wyrejestrują pojazd i opuszczą terytorium Polski.