Choć wypadki drogowe wynikają przede wszystkim z ludzkich błędów, postrzeganie, kto stwarza największe zagrożenie, różni się w zależności od grupy społecznej. Najnowsze badanie przeprowadzone na reprezentatywnej próbie polskich kierowców pokazuje, że za najbardziej ryzykownych uznajemy młodych prowadzących, rowerzystów i seniorów, a jednocześnie dostrzegamy wyraźną poprawę wizerunku jednej z najbardziej stereotypowo krytykowanych marek samochodowych.

Kto na drodze budzi największy niepokój?

Niemal 28% ankietowanych wskazało osoby w wieku 18–24 lata jako uczestników ruchu, którzy generują najwięcej ryzyka. Taki wynik koresponduje z danymi Komendy Głównej Policji, według których wskaźnik wypadków dla tej grupy to 11,8 kolizji na 10 000 kierowców – dwukrotnie więcej niż średnia dla populacji. Równie wysoki poziom obaw budzą rowerzyści; ten sam odsetek respondentów (28%) uważa, że poruszanie się jednośladem bez odpowiedniej infrastruktury i oświetlenia stanowi poważne zagrożenie.

Starsze osoby za kierownicą zajęły trzecie miejsce. Jedna czwarta badanych przyznaje, że niewystarczający refleks i częste choroby współistniejące u seniorów mogą prowadzić do niebezpiecznych sytuacji. W podobnym tonie wypowiadano się o motocyklistach, którym zarzuca się skłonność do przekraczania prędkości oraz jazdy między pasami. Co ciekawe, jedynie 3% ankietowanych obawia się kierowców pojazdów uprzywilejowanych, mimo że środki masowego przekazu regularnie informują o spektakularnych kraksach ambulansów czy wozów strażackich.

Dlaczego młodzi i jednoślady dominują w statystykach?

Największa liczba zdarzeń z udziałem młodych kierowców wynika z kumulacji kilku czynników. Po pierwsze, brak doświadczenia skutkuje niewłaściwą oceną prędkości i odległości. Po drugie, badania Polskiego Obserwatorium Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego potwierdzają, że w tej grupie częściej występuje skłonność do ryzykownych zachowań, takich jak korzystanie z telefonu w czasie jazdy. Wreszcie, młodzi kierowcy chętnie wybierają używane pojazdy o dużej mocy, które nie wybaczają błędów.

Jeśli chodzi o rowerzystów, problemem pozostaje infrastruktura: niespójna sieć dróg dla jednośladów zmusza ich do jazdy w bezpośrednim sąsiedztwie samochodów. Według raportu European Cyclists’ Federation Polska wciąż nie spełnia unijnych rekomendacji dotyczących liczby kilometrów tras rowerowych na mieszkańca. Motocykliści natomiast cierpią z powodu „niewidzialności” – kierowcy aut często nie dostrzegają ich w lusterkach, co w połączeniu z dużym przyspieszeniem prowadzi do poważnych kolizji.

Reputacja kierowców BMW: mity i twarde liczby

Marka BMW od lat funkcjonuje w polskiej popkulturze jako synonim agresywnego stylu jazdy. Mimo to najnowsze badanie sygnalizuje poprawę wizerunku: dziś 56% pytanych uważa użytkowników tych samochodów za niebezpiecznych, podczas gdy w 2022 r. odsetek ten wynosił 73%. Skąd spadek? Eksperci wskazują przede wszystkim na zmianę struktury floty. Wzrost importu młodszych roczników, wyposażonych w systemy asystujące, ogranicza liczbę poważnych wypadków. Dodatkowo do głosu dochodzi nowe pokolenie właścicieli, które traktuje auto bardziej jako narzędzie mobilności niż obiekt manifestacji statusu.

Trzeba jednak podkreślić, że zła opinia o BMW wynika głównie z profilu statystycznego kierowcy: stosunkowo młody, z krótkim stażem i zamiłowaniem do dynamicznej jazdy. Gdy te zmienne kontroluje się w modelach aktuarialnych, sama marka przestaje być istotnym predyktorem ryzyka – potwierdza to większość towarzystw ubezpieczeniowych.

Punkt widzenia ubezpieczycieli

Firmy kalkulujące obowiązkowe ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej (OC) biorą pod uwagę ponad 20 zmiennych. Marka pojazdu stanowi jedynie jedną z nich, lecz wciąż ma znaczenie pośrednie. Jak podaje Polska Izba Ubezpieczeń, właściciel popularnego modelu BMW E46 w wieku 22 lat może zapłacić składkę nawet o 20% wyższą niż rówieśnik prowadzący samochód francuskiej marki segmentu B. – Różnica ta wynika z historii szkód przypisanej do określonego profilu, nie z samego logo na masce – tłumaczy Marta Baran, analityczka rynku ubezpieczeń.

Jednocześnie towarzystwa coraz częściej oferują zniżki za instalację urządzeń telematycznych lub aplikacji oceniających styl jazdy. Dzięki temu kierowcy mogą obniżyć koszt polisy, udowadniając w praktyce, że jeżdżą bezpiecznie, niezależnie od marki auta.

Marki postrzegane jako najbezpieczniejsze

Na drugim biegunie zestawienia znalazły się głównie samochody francuskie i włoskie. Jedynie 1% respondentów uznał kierowców Citroëna za niebezpiecznych, a właściciele Peugeota, Fiata i Renault otrzymali po 3% negatywnych wskazań. Te marki kojarzą się z umiarkowaną mocą silnika, flotą aut typowo rodzinnych oraz użytkownikami z większym doświadczeniem. Efekt? Niższe składki ubezpieczeniowe i brak stygmatyzacji w dyskusjach internetowych.

Co ważne, pozytywna percepcja nie zawsze pokrywa się z realnym poziomem bezpieczeństwa. Analiza Europejskiego Programu Oceny Nowych Samochodów (Euro NCAP) pokazuje, że wysokie oceny w testach zderzeniowych uzyskują również producenci japońscy i koreańscy, którzy w świadomości Polaków plasują się na neutralnym poziomie. Wizerunek bywa więc wypadkową anegdot, stereotypów i nagłośnienia medialnego, a nie samych danych o szkodowości.