Gdy na początku dekady amerykańskie koncerny zapowiadały pełną elektryfikację swojej oferty, wielu analityków sądziło, że głośne silniki spalinowe odejdą w niepamięć szybciej, niż minie żywot aktualnej generacji muscle-carów. Najnowsze decyzje Stellantisa pokazują jednak, że droga do bezemisyjnej motoryzacji jest mniej liniowa, a nostalgiczny pomruk ośmiu cylindrów wciąż ma szansę rozbrzmiewać z taśm montażowych w Michigan i Illinois.

Deklaracje elektryfikacji zderzają się z rynkiem

Sprzedaż samochodów elektrycznych w Stanach Zjednoczonych nadal rośnie rok do roku, ale od II kwartału 2023 dynamika spadła do jednocyfrowych wartości (dane Cox Automotive). Konsumenci napotykają bariery cenowe, a rozwój infrastruktury ładowania – zwłaszcza poza Kalifornią i stanami północno-wschodnimi – nie nadąża za zapowiedziami. Badania J.D. Power wskazują, że dla nabywców pickupów i muscle-carów priorytetem są zasięg, czas tankowania oraz dźwięk silnika, a nie wyłącznie zerowa emisja.

W tych okolicznościach ambitne plany marek takich jak Dodge, które jeszcze niedawno przewidywały wyłącznie warianty bateryjne nowego Chargera, musiały zostać skorygowane. Choć 900-konny concept EV Banshee wzbudził zainteresowanie mediów, to wewnętrzne analizy Stellantisa pokazały, że wolumen sprzedaży nie zrównoważyłby kosztów wdrożenia platformy wyłącznie elektrycznej.

10 mld dolarów na nowe linie montażowe i stary dźwięk V8

Według informacji podanych przez Bloomberg, Stellantis podwoił pierwotnie planowaną skalę inwestycji w zakłady w Stanach Zjednoczonych do 10 mld USD. Środki trafią do fabryk w Belvidere (Illinois) i Trenton (Michigan), obejmując modernizację linii produkcyjnych Chryslera, Jeepa i Dodge’a. W planie jest również rekrutacja kilkuset nowych pracowników, co stanowi wyraźny sygnał, że koncern zamierza utrzymać znaczący poziom produkcji lokalnej, zamiast przenosić wolumen do Meksyku czy Kanady.

Choć rzecznik marki unika kategorycznych deklaracji dotyczących powrotu pełnokrwistego V8, menedżerowie Dodge’a przyznają, że nowa architektura nadwozia została zaprojektowana z myślą o modułowości. W praktyce oznacza to przestrzeń zarówno na napęd w pełni elektryczny, jak i na skrócony blok ośmiocylindrowy z systemem mild-hybrid 48 V. Dzięki takiemu podejściu marka może podtrzymać emocjonalny charakter swoich modeli, jednocześnie nie wykluczając kolejnych kroków w kierunku dekarbonizacji.

Co z emisyjnością i przepisami CAFÉ?

Powrót jednostek V8 nie oznacza odejścia od regulacji środowiskowych. Amerykańskie normy Corporate Average Fuel Economy (CAFÉ) zaostrzają się w kolejnych latach, a standardy EPA dla emisji CO₂ wchodzą na poziom, którego nie da się spełnić samymi wolnossącymi silnikami. Rozwiązaniem staje się downsizing połączony z hybrydyzacją, odłączaniem cylindrów przy częściowym obciążeniu oraz zastosowaniem biopaliw o niższym śladzie węglowym.

Stellantis, posiadając wewnętrzne centrum rozwoju ogniw akumulatorowych we Francji oraz laboratoria syntetycznych paliw we Włoszech, zamierza równolegle inwestować w kilka technologii. Strategia ta mieści się w szerszym trendzie multi-fuel, który według raportu International Energy Agency ma kluczowe znaczenie dla flot pojazdów o dużej masie i wysokiej mocy. Możliwe zatem, że przyszły Charger z V8 będzie jednocześnie pierwszym muscle-carem fabrycznie przystosowanym do spalania paliw e-blend, co obniży formalną emisję CO₂ nawet o 20 proc.

Scenariusz rozwoju: multi-napęd jako przewaga konkurencyjna

Rynek amerykański nadal pozostaje zróżnicowany – obok popytu na bezemisyjne crossovery występuje silna grupa entuzjastów samochodów o tradycyjnym charakterze. Utrzymywanie równoległej oferty bateryjnej i spalinowej może okazać się dla Stellantisa przewagą w segmencie, w którym konkurenci poszli w kierunku jednoznacznej elektryfikacji. Ford Mustang Mach-E trafia do innej grupy docelowej niż klasyczny GT, a GM skoncentrowany na platformie Ultium dopiero rozważa powrót do mocnych motorów V8 w kluczowych modelach.

Z biznesowego punktu widzenia 10 mld dolarów przeznaczone na modernizację fabryk to inwestycja nie tylko w technologię, lecz także w wizerunek. Ocalenie charakteru marki kojarzonej od lat z bulgotem ośmiu cylindrów może przyciągnąć klientów, którzy nie są gotowi na pełną elektryfikację, jednocześnie pozwalając koncernowi stopniowo zmniejszać średnią flotową emisji dzięki hybrydom i paliwom alternatywnym. Tym samym renesans V8, zamiast zaprzeczać elektromobilnej przyszłości, staje się jednym z filarów przejściowej strategii, w której łagodna ewolucja wygrywa nad gwałtowną rewolucją.