Przemysł samochodowy stawia Europę pod ścianą. „Albo zmienicie 2035, albo zabieramy inwestycje”.

Zapowiedź całkowitego zakazu sprzedaży nowych aut z silnikami spalinowymi od 2035 r. rozgrzała kontynentalną politykę do czerwoności. Największe koncerny twierdzą, że tempo i sposób przeprowadzenia transformacji zagraża ich przyszłości, a Bruksela obstaje przy ambitnych celach klimatycznych. W efekcie spór przybrał otwarty, biznesowo-polityczny charakter, w którym stawką są dziesiątki miliardów euro inwestycji oraz setki tysięcy miejsc pracy.

Kapitał głosuje nogami

W połowie roku Stellantis ogłosił powstanie dwóch nowych fabryk akumulatorów w Ameryce Północnej, przeznaczając na przedsięwzięcie około 13 mld USD. To pierwszy tak czytelny sygnał, że pieniądze mogą odpływać z Europy, jeśli ramy regulacyjne nie zostaną złagodzone. Podobne deklaracje płyną z Volkswagena i Mercedesa, które chwalą przyjazne granty w Stanach Zjednoczonych, stabilne subsydia w Chinach i niskie koszty w Indiach. Dla zarządów wielkich grup kluczowa jest przewidywalność – tam, gdzie jej brakuje, kapitał przenosi się w bardziej sprzyjające otoczenie.

Polityka kontra infrastruktura

Europejska strategia Fit for 55 zakłada bezkompromisowe ograniczenie emisji CO₂, jednak sieć ładowarek i stabilność energetyczna wciąż odbiegają od potrzeb masowego rynku pojazdów elektrycznych. Według danych ACEA liczba publicznych punktów ładowania musiałaby wzrosnąć niemal czterokrotnie w ciągu dekady, by sprostać zakładanemu popytowi. Tymczasem rosnące ceny energii i fragmentaryczne przepisy implementowane przez państwa członkowskie podnoszą niepewność konsumentów. „Musimy przemyśleć europejski harmonogram, inaczej ulokujemy kapitał tam, gdzie reguły są jasne” – ostrzegł niedawno Antonio Filosa, dyrektor generalny Stellantis, podczas branżowej konferencji w Paryżu.

Widmo utraconych miejsc pracy

Produkcja samochodów na Starym Kontynencie wciąż nie wróciła do poziomu sprzed pandemii. Europejskie stowarzyszenia pracodawców szacują, że pełne odejście od silników spalinowych może kosztować nawet 600 tys. etatów w sektorze komponentów, jeśli nie zostaną uruchomione programy przekwalifikowania. Jednocześnie sprzedaż aut elektrycznych hamuje po wycofaniu części dopłat i wraz z obawami o realny zasięg w sezonie zimowym. Mniejszy popyt przekłada się na redukcję zamówień, co szczególnie dotyka wyspecjalizowanych poddostawców z Europy Środkowej.

Potrzeba pragmatycznego kompromisu

Eksperci rynku motoryzacyjnego podkreślają, że zeroemisyjny cel można osiągnąć przy użyciu kilku technologii jednocześnie: pojazdów akumulatorowych, wodorowych oraz paliw syntetycznych. Rządy takich krajów jak Niemcy czy Włochy coraz głośniej domagają się uwzględnienia e-fuels, widząc w tym sposób na ochronę istniejącej bazy przemysłowej. Bruksela nie wyklucza rewizji przepisów w 2026 r., lecz producenci argumentują, że kalendarz inwestycyjny wymaga decyzji już dziś. Bez jasnej deklaracji Unia ryzykuje utratę pozycji lidera w innowacjach, z której korzystała przez ostatnie pół wieku.