Pozornie rutynowy manewr minięcia autobusu, który zatrzymał się przy krawężniku, w rzeczywistości łączy w sobie dwa krytyczne zagrożenia: ograniczoną widoczność dla kierowcy oraz nieprzewidywalne zachowania pieszych opuszczających pojazd. Wystarczy ułamek sekundy nieuwagi, aby z prostej sytuacji na prostym odcinku jezdni powstało realne ryzyko wypadku.

Polskie przepisy nakładają na kierujących konkretne obowiązki, a jednak statystyki policyjne potwierdzają, że każdego roku dochodzi do dziesiątek zdarzeń w rejonie przystanków autobusowych. W wielu przypadkach kluczową rolę odgrywa pośpiech – kierowcy chcą „zdążyć przed autobusem” albo przeceniają własne umiejętności hamowania. Poniższe opracowanie podsumowuje najistotniejsze regulacje, typowe błędy oraz dobre praktyki stosowane w kraju i za granicą.

Dlaczego zatrzymany autobus tworzy strefę podwyższonego ryzyka

Autobus zatrzymujący się na przystanku bez zatoki staje się chwilową przeszkodą w ruchu, ale przede wszystkim tworzy dla pasażerów swoistą „strefę buforową”. Wysiadający mogą znaleźć się na jezdni w miejscu, w którym kierowca samochodu ma ograniczone pole widzenia – tylna bryła autobusu przesłania zarówno pieszych, jak i część pobocza. Nawet jeśli jezdnia wydaje się wolna, realnie pojawia się ryzyko, że pieszy wyjdzie tuż przed maskę nadjeżdżającego auta.

Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że pasażerowie bywają zdekoncentrowani po wyjściu z pojazdu: rozmawiają, sprawdzają telefon lub szukają drogi do przejścia dla pieszych. Dlatego ustawodawca wymaga od kierowców zbliżania się do autobusu z taką prędkością, aby w każdej chwili móc zatrzymać pojazd. W praktyce oznacza to zwolnienie do kilku, maksymalnie kilkunastu kilometrów na godzinę, jeśli sytuacja jest nieczytelna.

Przepisy, które regulują zachowanie kierowcy przy przystanku bez zatoki

Kluczowe uregulowania znajdują się w art. 26 ustawy Prawo o ruchu drogowym, który nakazuje zachowanie szczególnej ostrożności zarówno przy omijaniu, jak i przy wyprzedzaniu autobusu. Kierujący musi:

• zwolnić do prędkości umożliwiającej natychmiastowe zatrzymanie, • obserwować przestrzeń przed i za autobusem, • utrzymać bezpieczny odstęp boczny, • liczyć się z wejściem pieszego na jezdnię z każdej strony pojazdu.

Obowiązki te dotyczą również kierowców jadących z kierunku przeciwnego, jeśli przystanek nie posiada zatoki lub wysepki oddzielającej ruch. Takie rozwiązanie wynika z założenia, że pieszy może spontanicznie przekroczyć oś jezdni w poszukiwaniu dogodnego przejścia.

Błędy popełniane najczęściej i ich skutki

Najpowszechniejszym przewinieniem jest próba „przeskoczenia” przed hamującym autobusem. Kierowca przyspiesza, aby nie utknąć za dużym pojazdem, a w konsekwencji odnajduje się zbyt blisko otwierających się drzwi. Drugi częsty błąd to wyprzedzanie na podwójnej ciągłej lub w rejonie przejścia dla pieszych, co dodatkowo podnosi ryzyko kolizji.

Analizy biegłych wskazują też na problem z oceną odległości – im pojazd jest większy, tym trudniej oszacować, gdzie dokładnie kończy się jego tylna część, a to prowadzi do tzw. „przycierania” lub niekontrolowanego zjechania na sąsiedni pas. W skrajnych przypadkach kierowca, który nie zachował ostrożności, odpowiada karnie za spowodowanie wypadku z udziałem pieszego, co może oznaczać zakaz prowadzenia pojazdów, a nawet karę pozbawienia wolności.

Lekcje płynące z zagranicy

W Niemczech prawo wymaga od kierowców przejeżdżania obok autobusu z włączonymi światłami awaryjnymi z prędkością zbliżoną do marszu pieszego – zwykle 4–7 km/h. We Francji w takich miejscach obowiązuje bezwzględny zakaz wyprzedzania, a jednocześnie pierwszeństwo nadawane jest pojazdowi komunikacji miejskiej podczas ruszania z przystanku. Z kolei brytyjskie przepisy nakazują zachowanie „due care and attention”, a naruszenie tej zasady przy przystanku może skutkować wysokim mandatem i punktami karnymi.

Doświadczenia te pokazują, że skuteczna profilaktyka bazuje nie tylko na karach, lecz także na rozwiązaniach infrastrukturalnych. W Oslo i Sztokholmie popularne są wysepki rozdzielające ruch pieszy od samochodowego, a w niektórych miastach Holandii testuje się aktywne sygnalizatory ostrzegające kierowców o osobach wychodzących zza autobusu.

Kara to najmniejszy problem – odpowiedzialność cywilna i moralna

W Polsce mandat za nieprawidłowe ominięcie autobusu sięga zwykle 200 zł, a na konto sprawcy trafia 3–6 punktów karnych. To jednak jedynie wierzchołek góry lodowej. Jeśli lekkomyślny manewr doprowadzi do potrącenia, kierowca odpowiada za uszczerbek na zdrowiu, odszkodowania, a nierzadko za długotrwałą rehabilitację poszkodowanego. W postępowaniu karnym sąd może dodatkowo orzec zakaz prowadzenia pojazdów nawet na kilka lat.

Niezależnie od konsekwencji prawnych, pozostaje aspekt moralny – świadomość, że chwila pośpiechu mogła kosztować kogoś życie lub zdrowie. Dlatego eksperci ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego zachęcają, by traktować zatrzymany autobus tak, jak przejście dla pieszych: zwolnić, rozejrzeć się, upewnić i dopiero wtedy kontynuować jazdę.