Od początku dekady samorządy w całej Europie hojnie wspierały elektromobilność, zwalniając auta na prąd z opłat za parkowanie, wjazd do stref ograniczonego ruchu czy podatków drogowych. Dziś coraz więcej miast wycofuje te udogodnienia, ponieważ rosnąca liczba pojazdów bezemisyjnych zaczęła oznaczać wymierny spadek wpływów do budżetu. Skala zjawiska jest na tyle duża, że władze analizują nowe rozwiązania fiskalne, które mają z jednej strony utrzymać cel redukcji emisji, a z drugiej zabezpieczyć środki na utrzymanie infrastruktury.

Dlaczego przywileje dla elektryków znikają

Według szacunków Międzynarodowej Agencji Energetycznej do końca 2023 r. po europejskich drogach jeździło ponad 5,5 mln samochodów elektrycznych, a ich roczna sprzedaż rosła o około 15%. Kiedy udział takich pojazdów był marginalny, rezygnacja z części opłat wiązała się z pomijalnym ubytkiem dochodów. Dziś, gdy w nietradycyjnych napędach jeździ co piąty nowy samochód, straty budżetowe są liczone w setkach milionów euro rocznie. Samorządy podkreślają ponadto aspekt równościowy: kierowcy pojazdów spalinowych, często o niższych dochodach, nie powinni finansować utrzymania dróg za osoby, które mogą sobie pozwolić na zakup droższych modeli elektrycznych.

Londyńska korekta opłat – liczby i harmonogram

Stolica Wielkiej Brytanii stała się symbolem tej zmiany. Od stycznia 2025 r. zwolnienie z opłat za parkowanie oraz wjazd do śródmiejskiej strefy Congestion Charge dla aut elektrycznych przejdzie do historii. Dzienna taryfa dla pojazdów osobowych wyniesie 13,5 funta, a dla lekkich samochodów dostawczych 9 funtów. Transport for London prognozuje, że krok ten zmniejszy liczbę wjazdów do centrum o blisko 2 300 dziennie i przyniesie dodatkowe 200 mln funtów rocznego przychodu. Równocześnie od kwietnia 2025 r. samochody elektryczne zostaną objęte standardową stawką Vehicle Excise Duty, co oznacza koniec również tego podatkowego wyjątku.

Konsekwencje dla użytkowników i rynku

W krótkiej perspektywie zmiana podniesie koszty codziennego dojazdu dla mieszkańców aglomeracji, zwłaszcza tych, którzy zdecydowali się na elektryka licząc na wieloletnie oszczędności. Badania rynku prowadzone przez brytyjską RAC Foundation wskazują, że średni koszt posiadania auta zasilanego baterią wzrośnie o 6–8% rocznie przy identycznym sposobie użytkowania. Część kierowców już zapowiada zmianę trybu podróży: bardziej intensywne korzystanie z transportu publicznego, park and ride na przedmieściach lub car-sharing. Presja pojawi się również po stronie producentów, ponieważ całkowity koszt posiadania (TCO) jest jednym z najważniejszych argumentów zachęcających do zakupu aut na prąd.

Nowe kierunki polityki zrównoważonego transportu

Eksperci podkreślają, że likwidacja ulg nie musi oznaczać spowolnienia elektryfikacji floty, o ile towarzyszyć jej będą precyzyjnie adresowane instrumenty wsparcia. Wśród propozycji pojawiają się dynamiczne taryfy parkingowe zależne od pory dnia, dodatkowe ulgi dla taksówek i flot dostawczych o wysokiej intensywności przebiegów czy subsydia na ładowarki domowe. Dyskutuje się także wprowadzenie opłat od przejechanego kilometra, które zastąpiłyby klasyczne podatki paliwowe i objęły wszystkie typy napędu. Taki model, testowany już w Holandii i Norwegii, mógłby zapewnić stabilne źródło finansowania infrastruktury drogowej, jednocześnie utrzymując zachęty do wyboru najczystszych technologii napędu.